wizualnie olśniewające przedsięwzięcie. niesmiertelna powieść Brama Stokera rozegrana jako balet i do tego w konwencji niemego kina. masa inspiracji i odniesień do niemieckiego ekspresjonizmu (Murnau- co zresztą zrozumiałe), realizatorska brawura, piękna choreografia. przyznam że byłem urzeczony. "Pages from a Virgin's Diary" to przedsięwzięcie ekstrawaganckie - takie, jakie lubi Guy Maddin. i na pewno niebanalne, stąd też skierowane od ograniczonego kręgu odbiorców. zaręczam jednak, że warto, nawet jeśli nie jest się miłosnikiem tego typu eksperymentów, bo przeżycia natury estetycznej mogą tu sporo wynagrodzić.