Klasyczny film z Hammera, tym razem z akcją osadzoną w latach 70. Schematyczny, przewidywalny jak większość filmów z tej wytwórni, ale za to zawierający niepowtarzalny nastrój horroru, jaki tylko filmy z Hammera miały. Co więcej misza się on tu z atmosferą lat 70. Oczywiście największą atrakcją filmu jest jak zwykle Chrstopher Lee w roli powracającego kolejny już raz do życia hrabiego Draculi, oraz Peter Cushing, który znów wciela się w odwiecznego rywala wampira, czyli profesora Van Helsinga.
Tym razem Johnny Alucard, wyznawca Draculi sprowadza do życia starego krwiopijcę o zaczyna sprowadzać mu ofiary, sam Dracula chce zniszczyć ród Van Helsingów. Szkoda, że spektrum możliwości jakie oferuje taka fabuła jest całkowicie niewykorzystany. Dracula ani na moment nie zetknie się z cywilizacją, cały czas przebywając w starym opuszczonym kościele, akcja filmu równie dobrze mogłaby się dziać w średniowieczu a fabuły nie trzeba byłoby zmieniać. Mimo wszystko nastrój hammerowski podczas oglądania tego filmu bardzo mi się udzielił i skutniecznie podnosi ocenę końcową jaką wystawiam filmowi.
Mimo schematyzmu, niewykorzystaniu potencjału i sporej dozy infantylności daję filmowi 7, głównie za nastrój i aktorów w głównych rolach.
Film powinien byc nieco dluzszy, bo faktycznie nie wykorzystano potencjalu tej historii. Mlodzi bohaterowie nie byli nam dobrze przedstawieni co az sie prosilo w przypadku Johnnyego Alucarda. Drakula siedzi ciagle w jednym miejscu, co tez nie zadowala. Dla mnie fil zasluguje od 5 do 6 na 10.