PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=875490}
6,9 14 555
ocen
6,9 10 1 14555
6,8 39
ocen krytyków
Drive My Car
powrót do forum filmu Drive My Car

Całe szczęście do seansu poszedłem wyspany i z nadzieją na relaksik. Więc nie ziewałem, nie przysypiałem, nie wierciłem się przesadnie i nawet ludzie siedzący obok mi nie przeszkadzali. Lecz gdybym poszedł na ten film tak jak w zwykły dzień, to żałowałbym, że nie wziąłem poduszki...
Doprawdy, uwielbiam powolne, "nastrojowe", melancholijne, "głębokie", ciche kino, pełne długich minut na myślenie i układanie sobie, czego się doświadcza.
Jednak ten film jest dziwnie sterylny, z ujęciami, które są po prostu puste i nie wiem co mają widzowi pokazać. Akcja dzieje się w wielu miejscach, przestrzeniach wydawałoby się otwartych, ale tła są intencjonalnie pozbawione charakteru, owszem niezwykle umiejętnie wygaszone, barwowo znormalizowane, neutralne jak kolory karoserii innych samochodów niż SAAB. Kadrowanie jest bardzo "zamknięte", zupełnie unikające pokazywania czegokolwiek poza sytuacjami między bohaterami. Nawet jeśli jest już potencjał na zapierający dech landszafcik - ba - nawet gdy się czasami taki trafia, gdzieś w tle SAABa jak z reklamy, czy jako widok z okna, to nic nie znaczy, nic nie dodaje, pustka pustka medytacja pustka... Liczy się tylko sytuacja aktorska, po prostu teatr. PYTAM po co robić FILM KINOWY, który jest SZTUKĄ TEATRALNĄ Z RUCHOMYMI TŁAMI? 3-godzinny TEATR TELEWIZJI w 4K Ultra HD, a aktorzy tacy piękni, gładcy.
Dialogi wystudiowane, sztuczne, zachowania postaci tak spokojne, czy to są jeszcze ludzie, czy manekiny? Czy oni są z jakiegoś Matrixa wygenerowani? Miałem skojarzenia z postaciami z seriali anime, w których również dramatyczne historie bohaterów są wypowiadane w jakiś dziwnie spokojny sposób, a kreska rysująca twarz ledwo drga(może tak to jest po japońsku, nie wiem).
Topnienie lodu wewnętrznego u bohatera jak i między bohaterami na szczęście dzieje się w co jakiś czas zagęszczonych dialogowo sytuacjach, myślę, że to po prostu muldy na jezdni narracji, gdyż siedząc wyciszonym(ktoś ZAPOMNIAŁ wrzucić więcej tego fajnego jazzu do filmu!) w dość wygodnym fotelu podczas tej przejażdżki, trzeba wysilić swój odbiór dość mocno, by cokolwiek poczuć. Lecz gdy ostatecznie pękają lody(całkiem przewrotnie w najchłodniejszym miejscu akcji) wyrzucenie z siebie napięcia w monologach stało się w moim odczuciu zupełnie przesadzone, względnie przeszarżowane, nieinteresujące mnie. To chyba miał być kolejny element tego przenikania się Czechowa originalnego, tego w filmie, tego w głowie reżysera, tego w głowie bohatera itp. itd., pewnie dlatego palmę za scenariusz się dostało. Ale gdzie tu jest KINO? Jakieś dzianie się konkretne, życie w żyłach żywych aktorów, głębia obrazu, wibracja dźwięku, ostrze montażu jak i gorzkie słowo i emocjonalne soki, no gdzie ten film ma swoje ciało, bebechy, pory na skórze, że tak to metaforycznie zagrafomanię(gdyż miałem wrażenie film jest na jej granicy)?

Dobrze, jest kilka scen dość dobrych, czasem bardzo dobrych. Prawie żadna nie związana z jazdą samochodem i raczej istotne jest w nich własnie tło(np. oprowadzanie po Hiroshimie, próby sztuki w parku). Może dlatego mi się podobają, bo nie są właśnie związane z ponownie pokazanym gładkim autkiem jeżdżącym na szarym nieistotnym tle. Ile można pokazywać jedno i to samo? Taki fetyszyzm mnie nie interesuje. Jak i robienie filmu, który powinien być sztuką wystawioną w teatrze, gdzie za scenografie robiłyby ekrany z wyświetlanymi autostradami, zimnym morzem i betonem. Albo jako powieść graficzna, względnie gra wizualno-narracyjna albo po prostu komiks artystyczny na dużym formacie. To nie jest dla mnie filmowy minimalizm, ponieważ po prostu wiele elementów tego filmu mogłoby zostać wyciętych/zamienionych. Dla mnie to jest słabe czy wręcz pogardliwe wykorzystanie kinowej formy. Kiedyś można by powiedzieć "marnowanie taśmy". Może gdyby choć skrócić te ujęcia w settingu jazdy, siedzenia w hotelu itp. Dodać jakieś życie do tych teł... Przecież to oderwanie od świata dla mnie nijak się ma względem Czechowa, przecież tam życie właśnie jest! Przygniata! Film w SAABie, pfff.

Zaznaczam, że nic Murakamiego nie czytałem.

Dziękuję, się wyżaliłem. Po tym japońskim niewypale czekam na kolejny film Ceylana lub coś podobnego, co mimo tzw. dłużyzn jest dalej kinem, czasem nawet wielkim.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones