Droga do Guantanamo/film/Droga+do+Guantanamo-2006-2864242006
pressbook
Inne
Krótko o filmie
Zdobywca Srebrnego Lwa za reżyserię na 56. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie (2006). Film kontrowersyjnego reżysera Michaela Winterbottoma, który tym razem ukazuje zwykłych ludzi i ich zwykły świat, zburzony wojną prowadzoną w imię wolności. Czterech kolegów, muzułmanów żyjących w Wielkiej Brytanii jedzie na ślub swojego przyjaciela do Pakistanu. W trakcie podróży dowiadują się o ataku na World Trade Center. Tuż przed weselem zostają aresztowani przez okupacyjne, amerykańskie siły zbrojne i osadzeni w bazie wojskowej Guantanamo. Pada niejasne podejrzenie, że są członkami Al Kaidy. Tylko z tego powodu chłopcy przez trzy lata będą więzieni w nieludzkich warunkach, torturowani i poniżani w imię walki ze światowym terroryzmem. ?Zawsze słyszymy, że w Guantanamo siedzą najgroźniejsi terroryści. My zobaczyliśmy zupełnie zwyczajnych ludzi, którzy byli tam przetrzymywani latami bez postawienia zarzutu i procesu.? Michael Winterbottom ?Każde dzieło sztuki jest polityczne, bo odbija się w nim to, kim jesteśmy i czym żyjemy.? Robert Altman
Prasa o filmie
?Oglądając tę relację, trudno uwolnić się od porównań z przypadkowymi ofiarami totalitarnych reżimów, choćby z historią opowiedzianą w naszym "Przesłuchaniu". Skojarzenia są jak najgorsze. Sceny, które powojenne kino przywoływało tylokrotnie jako "hańbę ludzkości", coś, co miało się nigdy nie powtórzyć, dziś okazują się zwyczajną praktyką. Zatrważające jest to, że strona demokratyczna przejmuje metody agresora.? Gazeta Wyborcza, Tadeusz Sobolewski
STRESZCZENIE
Droga do Guantanamo jest historią czwórki przyjaciół, Rhuhela (19-latka w momencie rozpoczęcia akcji filmu jesienią 2001 roku), Asifa (19-latka), Shafiqa (23-latka) oraz Monira (22-latka), którzy wyruszyli z Tipton w środkowej Anglii na wesele i krótkie wakacje. Dwa i pół roku później tylko trzech z nich wróciło do domu. Filmowa opowieść stanowi połączenie fragmentów wywiadów z rzeczywistymi uczestnikami zdarzeń, archiwalnych nagrań z telewizyjnych wiadomości oraz fabularyzowanej rekonstrukcji zdarzeń. Droga prowadzi bohaterów z Tipton do Karaczi, Kandaharu, Kabulu i Konduz, gdzie zostają ujęci przez żołnierzy NA, uwięzieni w Sheberghan, a następnie przewiezieni samolotem przez Amerykanów do Kandaharu. Stamtąd zabierają ich do Guantanamo Bay na Kubie, gdzie przyjaciele zostają uwięzieni w Camp X-Ray, a ostatecznie w Camp Delta ? na ponad dwa lata. Amerykanie oskarżają ich przynależność do międzynarodowych grup terrorystycznych i twierdzą, że dysponują nagraniem filmowym, na którym mężczyźni widoczni są wraz z Osamą Bin Ladenem i Mohammedem Attą. Zostają uwolnieni dopiero wówczas, gdy udaje im się dowieść, że w tym czasie jeden z nich pracował w markecie elektrycznym u Curry?ego, a dwaj pozostali byli również z pewnością w Tipton. 10 września 2001 roku matka Asifa Iqbala wróciła do domu z podróży do Pakistanu. Znalazła tam narzeczoną dla swego syna. Dziewięć dni później Asif wyruszył do małego miasteczka w pobliżu Faisalabad w Pendżabie, gdzie mieszkała przyszła panna młoda. Kiedy już znalazł się na miejscu, zadzwonił jego drużba, by powiedzieć Asifowi, że nie może przybyć na wesele. Wobec tego chłopak zatelefonował do innego przyjaciela z Tipton - Rhuhela Achmeda. Ten zgodził się przyjechać i zostać drużbą. Kilka dni później przyleciał wraz z dwoma jeszcze przyjaciółmi ? Shafiqiem Rasulem i Monirem Alim. Wszyscy czterej spotkali się w Karaczi. Po kilku dniach spędzonych na plaży i w mieście wraz z pakistańskim kuzynem Shafiqa ? Zahidem udali się do meczetu. Tutaj imam wezwał mężczyzn do podróży do Afganistanu, by nieśli pomoc ludziom. Koszt podróży do Kandaharu miał wynieść tylko 2,5 funta za wszystkich pięciu wolontariuszy. Następnego dnia wyruszyli autobusem do Kandaharu. Po całonocnej podróży konwój dotarł do Quetta w północno-zachodnim Pakistanie, gdzie ich pojazd potrącił i zabił człowieka, a kierowca uciekł. Inny bus zabrał ich do granicy i tak przedostali się do Afganistanu. Taksówką pojechali do Kandaharu, dokąd dotarli około północy, dokładnie w chwili, gdy w oddali zaczęły spadać pierwsze amerykańskie bomby. Następnego dnia konwój powędrował do stolicy kraju, Kabulu. Tutaj okazało się, że Asif jest poważnie chory i musi iść do lekarza. Mężczyźni spędzili czas wałęsając się po mieście. Porozumiewali się z trudem, ponieważ urdu był ich zaledwie trzecim językiem, a w językach paszto i dari nie mówili w ogóle. Bombardowanie trwało nieprzerwanie w górach wokół miasta. Obawiając się trudności związanych z powrotem do Pakistanu, wynajęli minibus, by zawiózł ich i grupę innych ludzi w stronę granicy. Zostali jednak zabrani przez góry na północ i przybyli do Konduz. Tutaj wpadli w zasadzkę w jednym z ostatnich bastionów Talibów na północy, otoczeni przez oddziały NA dowodzone przez generała Dostuma. Żołnierze zabrali jeńców do domu na wzgórzach poza miastem, gdzie chłopcy rozchorowali się z powodu zanieczyszczonej wody. Żołnierze przewieźli ich z powrotem do Konduz. Miasto było codziennie bombardowane przez amerykańskie samoloty, jednocześnie napływały tu oddziały Talibów, ale po dwóch tygodniach działacze ONZ wynegocjowali rozejm. Talibowie zgodzili się, by wszyscy cudzoziemcy opuścili miasto jako pierwsi. Monira nie było z pozostałymi bohaterami, podobno wsiadł do jednej z ciężarówek opuszczających miasto. Od tamtej pory wszelki słuch o nim zaginął. Jego czterem kolegom, jako cudzoziemcom, zagwarantowano bezpieczne przejście. Wsiedli zatem w nocy do ciężarówki kierującej się do Kandaharu. Konwój został zbombardowany przez amerykańskie samoloty, odłamki zabiły lub poraniły większość pasażerów. Zahid był w ciężarówce, która została trafiona. Przyjaciele znaleźli go całego we krwi, ale żywego. Cała czwórka została schwytana przez żołnierzy NA. Wraz z setkami innych więźniów zostali związani i stłoczeni w kontenerach. Rhuhelowi, Shafiqowi i Zahidowi dopisało szczęście ? ich kontener miał boki z brezentu. Asifa prześladował pech ? znalazł się w metalowym, nie przepuszczającym powietrza potrzasku. Więźniowie zaczęli się dusić. Chłopak stracił przytomność. Gdy się ocknął, spostrzegł dziury po kulach w ścianach kontenera. Wielu więźniów nie żyło ? wskutek strzelaniny i z braku powietrza. Asif miał ranę od kuli. Zlizywał skroploną na ścianach metalowego pudła mieszaninę krwi i wody, by przeżyć. Czterej mężczyźni zostali osadzeni w więzieniu w Sheberghan na 10 dni; odwiedzili ich pracownicy Czerwonego Krzyża, którzy powiadomili brytyjską ambasadę w Karaczi. Jednak 28 grudnia amerykańscy żołnierze patrolujący więzienie zabrali trzech Brytyjczyków samolotem do aresztu w bazie lotniczej w Kandaharze, gdzie byli bici i przesłuchiwani zarówno przez Amerykanów, jak i przez żołnierzy SAS. Zahid pozostał gdzieś po drodze, ostatecznie uwięziony w Pakistanie. 13 stycznia 2002 roku Asif i Shafiq zostali przewiezieni do bazy w Guantanamo Bay na Kubie, gdzie byli przetrzymywani w klatkach na dworze w obozie X-Ray. Rhuhel dołączył do nich 10 lutego. Kilka miesięcy później wszyscy trzej zostali przeniesieni do nowo wybudowanego obozu Camp Delta, więzienia stworzonego z metalowych kontenerów. W trakcie pobytu przyjaciół w areszcie wszystkich trzech przesłuchiwali Amerykanie i pracownicy MI 5 (brytyjskich służb specjalnych). Torturowano ich setki razy i oskarżano o niezliczone przestępstwa. W maju 2003 roku odkryto nagranie video, na którym sfilmowano zgromadzenie z udziałem Osamy Bin Ladena i Mohammeda Atty ? zleceniodawców zamachów z 11 września. FBI utrzymywała, że na taśmie rzekomo widać również trójkę bohaterów. MI 5 obaliła te zarzuty, ponieważ w rzeczywistości Shafiq pracował w tym czasie u Curry?ego, a Asif i Rhuhel także byli w swych domach, w Tipton. Ostatecznie, 5 marca 2004, po ponad dwóch latach w Guantanamo, Shafiq, Asif i Rhuhel zostali przewiezieni do Anglii. Tutaj, po przesłuchaniach prowadzonych przez żołnierzy z oddziału antyterrorystów na posterunku Paddington Creek w Londynie, następnego dnia zostali wypuszczeni na wolność bez przedstawienia im zarzutów. Droga do Guantanamo to historia nieporozumień, niewiedzy, zamieszania i przyjaźni, krok po kroku wiodących bohaterów od bezpiecznej codzienności małomiasteczkowego dojrzewania w sam środek ?wojny z terrorem?.
DALSZE DODATKOWE INFORMACJE NA TEMAT ?TRÓJKI Z TIPTON? I ICH PRZEŻYĆ W ARESZCIE W GUANTANAMO BAY:
Orzeczenie w trybie doraźnym. Sprawozdanie z uwięzienia Shafiqa Rasula, Asifa Iqbala i Rhuhela Achmeda w Afganistanie i w Guantanamo Bay. Pełna dokumentacja jest dostępna na stronie internetowej: http://www.ccr-ny.org/v2/legal/september_11th/docs/Guantanamo_composite_statement_FINAL.pdf Trzech młodych mężczyzn, muzułmanów narodowości brytyjskiej, wychowanych w Birmingham w Anglii, było przetrzymywanych przez ponad dwa lata w afgańskich i amerykańskich aresztach wojskowych. Po przybyciu do Pakistanu w końcu 2001 roku trzej młodzi mężczyźni wyruszyli do Afganistanu, by nieść humanitarną pomoc; tymczasem stali się ofiarami fatalnego zbiegu okoliczności. Gdy zorientowali się, że nie będą w stanie opuścić Afganistanu, zostali aresztowani przez żołnierzy NA w trakcie kapitulacji oddziałów lojalnych wobec Talibów. Ta fatalna historia zapoczątkowała dwa lata przesłuchań, ubliżania, maltretowania i niewoli ? a wszystko to robione było rękami Afgańczyków, Brytyjczyków oraz amerykańskich żołnierzy i pracowników wywiadu. W spisanych zeznaniach oraz w filmie Droga do Guantanamo, trzej mężczyźni opowiadają ze szczegółami o wydarzeniach prowadzących do ich uwięzienia, o ponad dwuletniej niewoli w różnych miejscach oraz o ostatecznym odzyskaniu wolności i powrocie do Wielkiej Brytanii ? wszystko to miało miejsce, mimo że nie postawiono im przez cały czas oficjalnych zarzutów. W czasie ich pobytu w afgańskim więzieniu, panowały tam dramatyczne warunki? Sanitariaty praktycznie nie istniały, niemal wszyscy więźniowie mieli wszy, dyzenterię i cierpieli z zimna. Była zaledwie garstka więźniów, którzy przeżyli od początkowego transportu, dokonanego przez wojska NA. Po zapakowaniu ich w metalowe kontenery, blisko 200 mężczyzn zostało przewiezionych do więzienia w Sheberghan, gdzie nie dostawali pożywienia ani wody. Afgańscy żołnierze po prostu strzelali do kontenerów, by w ten sposób doprowadzić wentylację, zabijając i raniąc w ten sposób wielu więźniów ? wśród nich Asifa, który został trafiony kulą w ramię. Spędził on 18 godzin w kontenerze wypełnionym trupami i konającymi. Warunki w więzieniu były tylko nieco lepsze. W rzeczywistości, przybycie oddziałów amerykańskich rozpoczęło jedynie długi cykl nieuzasadnionego bicia, ubliżania i przesłuchań. Po tym, jak zostali rozpoznani przez żołnierzy NA jako cudzoziemcy, wszyscy trzej mężczyźni wraz z grupą więźniów zostali przeniesieni przez oddziały amerykańskie do Kandaharu na dalsze przesłuchania. Podczas lotu do Kandaharu byli zamknięci w luku towarowym samolotu i pozostawieni w bardzo męczącej pozycji. Shafiq opisuje to następująco: W normalnych okolicznościach ta pozycja byłaby trudna do utrzymania przez dłuższy czas. Uwzględniając, że byłem skrajnie osłabiony, chory na dyzenterię, odwodniony, głodny i wyczerpany, zachowanie tej pozycji przez więcej niż kilka minut było po prostu niemożliwe. Jednak gdy przechylałem się do tyłu albo próbowałem się poruszyć, byłem dźgany kolba karabinu. Te ciosy nie miały na celu ostrzegania nas przed upadkiem ani poprawienia naszej pozycji. Chodziło im wyłącznie o to, by sprawić nam ból i nas ukarać. W Kandaharze mężczyźni nadal byli więzieni bez należytego pożywienia, sanitariatów, ubrań czy nawet osłony przed deszczem i śniegiem (coraz poważniejszym problemem stawał się chłód ? w Afganistanie była już wówczas zima). Dodatkowo cierpienia wzmagały codzienne zniewagi i bezustanne ubliżanie. Wszyscy trzej mężczyźni byli bez końca przesłuchiwani przez amerykańskich i brytyjskich żołnierzy. Po szczegółowym opowiedzeniu swojej historii zostali oskarżeni o przynależność do radykalnych organizacji i udział w ich zgromadzeniach w Wielkiej Brytanii, o których nie mieli pojęcia. Gdy mężczyźni nie udzielali ?właściwych? odpowiedzi na pytania śledczych, tamci wydobywali je po prostu przemocą i biciem. Asif tak wspomina jedno z przesłuchań, które prowadził amerykański urzędnik w Kandaharze: Powiedziałem, że nie byłem zamieszany w działania Al Kaidy i w żaden sposób ich nie wspierałem. Na to jeden z nich mocno mnie uderzył, a potem przewrócili mnie na podłogę i zaczęli kopać mnie po plecach i w brzuch. Moja twarz była spuchnięta i miałem poprzecinaną skórę. Kopniaki w plecy zaogniły rany. Żołnierze bili mnie kolbami karabinów. Po kilku chwilach strażnicy wlekli mnie z powrotem za nogi, żeby opatrzyć rany. Kiedy tamci rzucili się na mnie, ten, który mnie przesłuchiwał nie zadawał mi już żadnych innych pytań, tylko ciągle przeklinał, wyzywał mnie i bił. Przesłuchujący mówili, że wszyscy trzej mężczyźni zostaną przeniesieni do Belmarsh czy też do innego z więzień o zaostrzonym rygorze w Wielkiej Brytanii w oczekiwaniu na proces; jednak po kilku tygodniach Shafiq i Asif zostali zamiast tego przetransportowani do zupełnie im nieznanego miejsca ? Guantanamo Bay. Rhuhel pozostał jeszcze w Kandaharze przez kilka tygodni z nieznanych przyczyn. Mimo że zostali rozdzieleni, wszyscy podobnie wspominali koszmarny lot na Kubę (transport zatrzymał się na międzylądowanie prawdopodobnie w Turcji). Warunki przelotu na Kubę były zbliżone do poprzednich; pojawił się jednak nowy element ? specjalne okulary i nauszniki oraz inne środki mające na celu całkowitą deprywację sensoryczną więźniów. Shafiq tak opisuje męczarnie w trakcie transportu: Podczas podróży samolotem, kajdanki były tak zaciśnięte, że naprawdę mnie kaleczyły. Cały czas miałem obtarte lewe ramię, a w prawej ręce straciłem czucie na długo, ponieważ kajdanki były tak ciasne. Po przybyciu do obozu X-Ray w Guantanamo mężczyźni byli trzymani na zewnątrz, w klatkach 6 na 6 metrów. Nie pozwalano im rozmawiać ze sobą, wstawać ani zbliżać się do brzegu klatki. Wolno im było wyjść na zewnątrz raz w tygodniu na 5 minut, żeby poćwiczyć. Spali na matach i musieli trzymać ręce na kocu podczas snu, który i tak był utrudniony z powodu ciągłego hałasu, stale włączonych halogenów i umyślnego zakłócania odpoczynku przez strażników. Mimo upałów więźniom pozwalano tylko raz w tygodniu na 1-2 minutowy prysznic. Również na posiłek mieli tylko 1 do 2 minut, a to czego nie zdążyli zjeść, po prostu wyrzucano. Niektóre z klatek były wystawione na operowanie promieni słonecznych przez cały dzień. Każdy z więźniów dostawał dwa wiadra ? jedno na wodę, a drugie na załatwianie potrzeb fizjologicznych. Ponieważ klatki nie były szczelne, więźniowie musieli zmagać się również z wężami, pająkami i skorpionami. Początkowo nie pozwolono im czytać Koranu, a nawet odmówiono prawa do modlitwy; częste bezczeszczenie Koranu stało się wkrótce czymś na porządku dziennym, jak opowiada Asif: Kopali Koran, wrzucali go do toalety i w ogóle nie okazywali mu ani krzty szacunku. Było dla mnie zupełnie jasne, że warunki panujące w naszych celach i ogólnie to, jak nas traktowano, było rozmyślnym, zaplanowanym przez oficerów odpowiedzialnych za przesłuchania, elementem mającym na celu ?zmiękczenie? nas. Wszyscy trzej mężczyźni był obiektem licznych i niekończących się przesłuchań, prowadzonych zarówno przez brytyjskich, jak i amerykańskich żołnierzy oraz pracowników wywiadu. Pod presją powtarzających się psychicznych tortur, obelg i nieprzerwanej niewoli, wszyscy trzej w końcu zgadzali się z twierdzeniami przesłuchujących, jakoby przybyli do Afganistanu, by prowadzić dżihad ? śledczy często zapewniali ich, że przyznanie się do tego spowoduje, że zostaną szybko wypuszczeni z klatek. Tymczasem stało się przeciwnie, przesłuchujący rzucali tylko coraz bardziej fantastyczne oskarżenia, jak na przykład to, że cała trójka prała pieniądze dla Mullaha Omara, albo że wszyscy znali Osamę Bin Ladena. Trzej więźniowie opisywali także przesłuchania jako przypadkowe, prowadzone na chybił trafi, bez porozumienia pomiędzy pracownikami różnych służb. Często musieli odpowiadać na ten sam zestaw pytań w powtarzających się okolicznościach, albo czekali sami w pokoju ze strażnikiem przez wiele godzin, aż przyjedzie śledczy. Rhuhel wspomina: Byłem przesłuchiwany przez 3 czy 4 dni. Zazwyczaj zabierali mnie skutego do pomieszczenia wychłodzonego przez włączoną klimatyzację. Najdłużej trzymali mnie tak 6 czy 7 godzin. Warunki codziennego życia poprawiły się nieznacznie, gdy wszyscy trzej zostali ponownie połączeni po przeniesieniu do specjalnie wybudowanego w tym celu budynku w Camp Delta; jednak nadal mieszkali w nieszczelnych metalowych klatkach, przypominających okrętowe kontenery do przeładunku. Strajk głodowy wśród więźniów doprowadził do pewnego poluzowania reguł. Mogli teraz ze sobą rozmawiać, modlić się swobodnie i obdarowano ich luksusami, takimi jak dół pełniący rolę toalety i dwa krótkie prysznice w tygodniu. Niemniej jednak zwyczajowe bicie, zniewolenie, lżenie, zmuszanie do pozostawania w męczącej pozycji, obelgi, przetrzymywanie w izolatce, szczucie psami i prowokacje ze strony przesłuchujących ich kobiet wcale nie ustały. Mężczyźni, rzecz jasna, nadal byli pozbawieni oficjalnego obrońcy i jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym ? z wyjątkiem sporadycznych i frustrujących odwiedzin brytyjskich urzędników (nadal przesłuchiwali oni wszystkich trzech bohaterów, niekiedy nawet bez udziału Amerykanów). Więźniom odmawiano odpowiedniej opieki medycznej, co prowadziło do trwałego pogorszenia warunków życia i zdrowia w niektórych przypadkach. Trójka z Tipton została zwolniona i powróciła do Wielkiej Brytanii 7 marca 2004 roku.
WYWIAD Z REŻYSEREM DROGI DO GUANTANAMO ?
Michael Winterbottom jest zachłannym człowiekiem. Nie wystarcza mu, że robi dobre filmy w jednym gatunku; w jego filmografii znaleźć można wszystko, poczynając od komedii do tragedii, poprzez filmy erotyczne, science-fiction, kino wojenne czy filmy przyrodnicze. On i jego zawodowy partner, producent Andrew Eaton, zdobyli rozgłos swą ostatnią jarmarczną komedią, Tristram Shandy ? wielka bujda (A Cock and Bull Story), filmem tak odmiennym od innych, jak tylko można to sobie wyobrazić. Droga do Guantanamo jest jaskrawym, ostrym portretem trzech brytyjskich muzułmanów, którzy dostali się do niewoli w Afganistanie, ostatecznie uwięzionych w Guantanamo Bay na ponad dwa lata. Film został wyprodukowany przy bardzo niskim nakładzie kosztów, z udziałem obsady złożonej z utalentowanych naturszczyków. Zdjęcia kręcono w Pakistanie, Afganistanie oraz Iranie; to zarówno mocne oskarżenie wobec nielegalnych i nie wytrzymujących krytyki policyjnych praktyk internowania, jak i, co jest dość szczególne, mrożąca krew w żyłach? przygoda. Pozostawiając na boku swój napięty harmonogram, reżyser wyjaśnia, jak rozwijał się pomysł tego projektu, dlaczego został zrealizowany w taki, a nie inny sposób i czym właściwe tak naprawdę jest Droga do Guantanamo. [rozmowę prowadzi Benjie Goodhart] Twoje filmy dotykają niezwykle zróżnicowanej problematyki. Jak doszło do tego, że zainteresowałeś się tym projektem? Dowiedzieliśmy się o Trójce z Tipton z telewizyjnych wiadomości i czytaliśmy o nich w gazetach. Potem nawiązaliśmy kontakt z ich adwokatem, Garethem Pierce?em, żeby zaaranżował spotkanie. Poznaliśmy Garetha i chłopców w tym samym czasie i szczęśliwie tak się złożyło, że byli zainteresowani pomysłem opowiedzenia nam swojej historii. Jakiego rodzaju było to doświadczenie ? rozmawiać z tymi chłopakami o ich przeżyciach? Czy było to traumatyczne? Najbardziej fascynujące w ich sposobie opisywania zdarzeń było to, że dwaj spośród nich byli nastolatkami, gdy to wszystko się zaczęło, a trzeci miał 21 lat. Żaden z nich nie był szczególnie religijny ani zaangażowany politycznie przed tymi wydarzeniami, a nawet potem, gdy już rozmawiali z nami o wszystkim, co się stało. Zatem interesujące w tej opowieści jest to, że chodzi o trzech zwyczajnych, normalnych ludzi, którzy zostali wplątani w niezwykłą historię. I kiedy o tym mówią, robią to bardzo rzeczowo, całkiem jakby ktoś opowiadał o swoich wakacjach, wakacjach w piekle. Dlaczego zdecydowałeś się połączyć ich wypowiedzi z fabularyzowanymi scenami w filmie? Zasadniczo o wszystkim, co im się przydarzyło, dowiadywaliśmy się w ten sposób, że opowiadali o tym w bezpośrednich rozmowach. I, jak mówię, jedną z najbardziej uderzających spraw z nimi związanych było to, co właśnie najbardziej chcieliśmy pokazać ludziom ? oni byli po prostu zwykłymi brytyjskimi nastolatkami, którzy zostali wciągnięci w wir tamtych wydarzeń. Wmawiano nam, że ludzie więzieni w Guantanamo są najgroźniejszymi terrorystami na świecie. Dlatego koniecznie trzeba było stworzyć te dziwne więzienia, balansujące na granicy prawa. A kiedy poznaliśmy ich ?mieszkańców?, okazało się, że są zupełnie zwyczajnymi ludźmi. Chcieliśmy więc pokazać rozdźwięk pomiędzy tym, co ludzie myślą o Guantanamo, jak sobie wyobrażają więźniów tego obozu, a rzeczywistością spotkania z nimi. Najprostszym, a zarazem najskuteczniejszym sposobem, by przybliżyć ich historię, było pozwolić opowiedzieć ją im samym do kamery. Czy zdarzały się takie chwile, w których kwestionowałeś ich wersję wypadków? Wydarzenia przebiegały tak, jak je opisywali. Od momentu, gdy rozpoczyna się główna akcja filmu, w odniesieniu do wszystkiego, co ma potem miejsce w Afganistanie, ich wersja wydaje się być całkowicie niepodważalna. Opowiedzieliśmy historię chłopców ich własnymi słowami, próbowaliśmy przekazać ich relację z tego, co się im przydarzyło. Nie staraliśmy się sprawdzać w niezależnych źródłach tego, co mówili, ani robić własnych przypisów do ich wypowiedzi. Nie mógłbym robić tego filmu, jednocześnie sugerując, że uważam, iż to, co mówią, nie jest prawdą. Punktem wyjścia było dla nas opowiedzieć ich historię. Po co, przede wszystkim, chłopcy pojechali do Afganistanu? Jak wyjaśniają to w filmie, udali się do meczetu w Pakistanie, gdzie imam powiedział im, że powinni wesprzeć ludziom w Afganistanie w każdy możliwy sposób, i że meczet zorganizował taką pomoc ? zbiera ludzi, którzy pojadą do Afganistanu. Następnego dnia po prostu wsiedli do autobusu i odjechali. Jakie, poza tym, były ich motywy? Gdy opowiadają o tym, co ich spotkało, nawet uwzględniając to, że zostali złapani przez żołnierz NA, zapakowani w kontenery, wywiezieni do Guantanamo i traktowani tak, jak to opisali ? wszystko to brzmi podobnie do opowieści ludzi mówiących, jak spędzili ostatnio czas. W jakimś stopniu to była jednak przygoda. Przypuszczam, że ? być może ? to przede wszystkim nimi powodowało. Myśleli, że to będzie ciekawe ? zobaczyć Afganistan. Sądzę jednak, że mówienie o ludzkich motywacjach jest zawsze bardzo trudne. Gdybyś zapytał mnie, dlaczego zrobiłem ten film, to pewnie dzisiaj odpowiedziałbym Ci jedno, następnym razem coś innego, a po kilku latach odpowiedź byłaby jeszcze inna. Jest bardzo trudno sprowadzić nasze motywacje do jednej przyczyny. Oni w filmie wskazują, że chcieli zobaczyć Afganistan i pomóc żyjącym tam ludziom. Czy trudno było przekonać trzech bohaterów, by wzięli udział w filmie? W jaki sposób zdobyłeś ich zaufanie? Po pierwsze, rozmawialiśmy kilkukrotnie z nimi i z ich prawnikiem; na tej podstawie uzyskaliśmy ich zgodę na rozpoczęcie projektu. Następnie Mat Whitecross (współreżyser filmu) spędził z nimi około miesiąca we wspólnym domu, cały czas przeprowadzając wywiady. Pod koniec znali się już z Matem całkiem nieźle, a my mieliśmy 650 stron spisanych nagrań. A to był dopiero początek. Kiedy zaczęliśmy już właściwą pracę nad filmem, Asif wrócił do Pakistanu, by wziąć ślub. Spędziliśmy za to wiele czasu z Rhuehelem i Shafiqiem, którzy podróżowali z nami. Potem wyjechaliśmy i dołączyliśmy do Asifa następnego ranka. Zatem, układaliśmy pomału jakiś kształt. Nie chciałbym się wypowiadać na temat tego, co chłopcy mogli czuć. Ale powiedzieliśmy im, że nasz pomysł polega na tym, by pozwolić im opowiedzieć tę historię ich własnymi słowami, ponieważ oni zrobią to naprawdę najlepiej. Tak samo jak w Alei Snajperów (Welcome to Sarajewo) włączyłeś do filmu migawki z telewizyjnych serwisów. Dlaczego uznałeś to za tak istotne? Z wielu różnych powodów. Częściowo traktowałem to jako sposób na wsparcie narracji, ponieważ wszyscy widzieliśmy to, co działo się w Afganistanie, za pośrednictwem telewizyjnych kamer; chciałem przypomnieć to widzom. Po części, by stworzyć opozycję pomiędzy ich oglądem a rzeczywistym doświadczeniem jednostek wciągniętych w to wszystko ? chodziło o porównanie ich punktu widzenia z nami, oglądającymi to z zewnątrz. Upraszczając nieco, w rzeczywistości wszystkie materiały telewizyjne, które widzieliśmy, były robione z tej perspektywy, a ekipy dziennikarzy, które towarzyszyły Amerykanom albo oddziałom NA, nie docierały do miejsc, w których znaleźli się nasi bohaterowie. Zatem widz otrzymuje podwójne ujęcie tematu ? ze strony tych, którzy rzeczywiście są bombardowani, a zarazem z punktu widzenia reporterów, którzy są wraz z tymi, którzy te bomby zrzucają. Użycie taśm telewizyjnych pozwoliło nam również opowiedzieć całą historie tak szybko i prosto, jak to tylko było możliwe. Dlaczego obsadziłeś amatorów w głównych rolach? Próbowaliśmy wybrać aktorów, którzy byliby podobni do naszej trójki, na ile to tylko możliwe. A dwóch spośród nich było przecież nastolatkami, więc byliśmy zmuszeni ograniczyć się do poszukiwania ludzi, którzy raczej wcześniej nie grali w filmie. Czy było coś szczególnie szczerego i prawdziwego, niezainscenizowanego, w ich zachowaniach? Jakiś rodzaj improwizacji? To, co staraliśmy się zrobić, to stworzyć dla nich określone sytuacje. I pozwolić im ich doświadczyć ? w tym sensie wszystko było improwizowane. Ale zarazem chcieliśmy pozostać jak najbliżej relacji naszej trójki. Oddalaliśmy się od wyjściowego materiału tylko wówczas, gdy było to konieczne. Nasi trzej aktorzy spotkali się z rzeczywistymi bohaterami zdarzeń; spędzili ze nimi sporo czasu, wiedzieli, jacy są. Myślę, że czytali również transkrypcje wywiadów, znali zatem wersję, którą nam przekazali chłopcy. Podejrzewam również, że gdyby ci aktorzy znaleźli się na ich miejscu, postępowaliby po prostu podobnie do Rhuhela, Shafiqa i Asifa, ponieważ są dość podobnymi ludźmi. Ale też nie chcieliśmy zbytnio dramatyzować relacji pomiędzy postaciami, zależało nam na tym, żeby opowiedzieć prostą historię o tym, co im się przytrafiło. To rzecz bardziej o ich doświadczeniach niż próba tworzenia odrębnej opowieści o tym, co działo się w ich głowach. Jaki wpływ na trzech aktorów wywarła ta historia? Czy byli nią poruszeni? Myślę, że należałoby zapytać o to ich samych. Mogę sobie wyobrazić, że podróż do Afganistanu, Pakistanu i Iranu była z pewnością interesująca i atrakcyjna dla tych chłopaków. Czy poruszyło ich to głębiej, nie potrafię jednak powiedzieć. Musiałbyś ich zapytać. Twój poprzedni film to Tristram Shandy ? wielka bujda (A Cock and Bull Story). Zgodzisz się chyba, że to dość niesamowity przeskok? [śmiech] O tak, masz słuszność. W Twoim dorobku są bardzo różne filmy ? czy pozostał jakiś gatunek, którego nie wziąłbyś na warsztat? W jakiś sposób ten film jest po trosze filmem drogi, kinem wojennym i filmem o więzieniu zarazem. Pierwsza część, trop wiodący do kina drogi, niezwykle przypomina Na tym świecie (In This World) [film Winterboottoma, który zdobył nagrodę Brytyjskiej Akademii Sztuki Filmowej i Telewizyjnej (BAFTA) oraz Złotego Niedźwiedzia na festiwalu filmowym w Berlinie w 2003 roku; jego temat również dotyczył Pakistanu]. Zatem nie był to tak do końca skok na głęboką wodę. Jeśli coś było zbyt podobne, w sposób, który nas drażnił, to raczej z perspektywy radości czerpanej z odkrywania nowych obszarów doświadczenia. To było trochę jak siedzenie z tyłu ciężarówki podskakującej na wyboistej drodze, kiedy nagle doznaje się wrażenia ?O mój Boże, byłem tu już wcześniej, czy naprawdę chcę przechodzić przez to wszystko jeszcze raz?? W pewnym sensie, wszystko stało się o wiele bardziej interesujące od momentu, gdy zaczęliśmy pracę nad partią opowiadającą o tym, co przydarzyło się naszym bohaterom w Afganistanie. Jak zostali wplatani w tę wojnę, jak ich schwytano, w jaki sposób potraktowali ich żołnierze NA czy Amerykanie ? ten materiał był dla mnie zupełnie nowy i może przez to znacznie bardziej interesujący. Nie marzę o tym, by robić wciąż ten sam film. Jeśli film jest inny, to raczej mnie w nim pociąga niż odpycha od pracy nad nim. Czy kiedykolwiek pojechałbyś do Hollywood, by tam pracować? Prawda jest taka, że wiele filmów kręconych tutaj, włączając w to obraz Tristram Shandy ? wielka bujda, robionych jest za pieniądze Amerykanów. Jeśli możesz zrobić film, który chcesz zrobić, nie dbasz o to, skąd masz na to pieniądze. Chodzi jednak o to, żeby filmy, które robimy, zawierały nasze pomysły, jak mój ostatni obraz. To nie jest tak, że każdy może przyjść do mnie i powiedzieć ?Chcesz zrobić film o Guantanamo?? Na tym świecie obsypano nagrodami, a przez jednego z krytyków został nazwany ?najlepszym brytyjskim filmem jego życia?. A jednak nie miał liczącego się otwarcia ani nie zdobył wielkiej publiczności. Czy frustruje Cię, gdy któryś z Twoich filmów jest tak traktowany? Czy dlatego zdecydowałeś się robić filmy jednocześnie dla kina i dla telewizji? Na tym świecie miał rzeczywiście niewielki oddźwięk w Wielkiej Brytanii, o wiele większy natomiast w innych krajach. Co jest nieco frustrujące, jeśli jesteś brytyjskim twórcą filmowym, kręcącym filmy w Wielkiej Brytanii, które to filmy zyskują większy rozgłos za granicą? Bardziej ogólnie, myślę, że Brytyjczycy są dość ?odporni? na filmy obcojęzyczne, a Na tym świecie w części grany jest w obcym języku. W przypadku Drogi do Guantanamo jedna z korzyści ze współpracy z Chanel 4 polega na tym, że mimo tego film zostanie pokazany na festiwalu w Berlinie jako obraz kinowy i będzie również wyświetlany w kinach. Ponieważ opowiada o Guantanamo, o tym, co wydarzyło się teraz; im wcześniej zobaczy go wielu widzów, tym lepiej. Myślę jednak, że w Wielkiej Brytanii tego rodzaju opowieść może zdobyć większą publiczność w telewizji niż w kinach. Czy Droga do Guantanamo jest zatem filmem politycznym, społecznym? Jak spróbowałbyś określić jego ewentualny wpływ? Nie sądzę, żeby w trakcie kręcenia filmu można było mieć nadzieję na jakiś wyjątkowy i z góry określony efekt. Prawda jest taka, że filmy nie mają wielkiego wkładu w ogólny rozrachunek. Zatem ostatecznie należy chyba bardziej skupić się na wpływie, jaki wywierają na poszczególne jednostki, w tym wypadku przede wszystkim na trzech chłopaków, o których opowiada ta historia. Nakręciliśmy razem film, ale Bóg jeden wie, jak ostatecznie oni się z tym czują. To, co ich spotkało, było niezwykłe i straszne, i myślę, że dobrze, żeby ludzie o tym usłyszeli. I żeby zobaczyli, że to naprawdę rzecz o trzech zwykłych chłopcach, którzy zostali wplątani w te wydarzenia. Chodzi o to, żeby pokazać rozdźwięk, a zarazem zapętlone relacje, pomiędzy obrazem rzeczywistości a prawdziwym życiem ludzkim. Żeby pokazać, o kim mówi tak lekceważąco Bush, a Blair ? z takim uporem. Powtarzają wciąż, że znają tych ludzi, że to źli ludzie, że to walka dobra ze złem, że to wojna z terrorem? Wszystkie te wielkie słowa są zwodnicze i prowadza do nikąd. Jeśli przyjrzysz się z bliska doświadczeniom trójki bohaterów Drogi do Guantanamo, to zaczynasz rozumieć, że sprawy w rzeczywistości mają się zupełnie inaczej.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.