To jeszcze nie jest film klasy "Wejścia smoka", ale już nie "Big Boss" ;) Niskobudżetowiec, akcja nie klei się ni diabli (zobaczcie "rewelacyjne" zmiany, jakie zachodzą w postępowaniu "wujka"!). Ale przecież nie o "rys psychologiczny" w takich filmach chodzi, tylko o walki :) A te są już na naprawde extra poziomie, oczywiście z finałem Bruce Lee kontra Chuck Noris w ruinach koloseum na czele. Tak więc ogląda się naprawdę znośnie, szczególnie że pojawia się w filmie całkiem spora dawka humoru (początkowa scena w restauracji!).