Film ogólnie rzecz biorąc dobry (plus za przesłanie które daje wiele do myślenia, piękne ujęcia
i muzykę) chodź jest zrobiony w taki sposób że rzeczywiście może niekiedy nużyc a nawet
irytować niespójnym obrazem.
Mam do was tego typu pytanie czy nie zauważyliście pewnej symboliki w rolach ojca i matki ?
Może to przez moją wieczną chęć interpretacji tego typu filmów ale odniosłem wrażenie iż
rodzice są ukazani jako Stwórca z tym że oboje reprezentują jego różny charakter czy też nasze
ludzkie postrzeganie jego osoby. Ojciec jest surowym Jahwe ze Starego Testamentu, który
wymaga posłuszeństwa i karze za nieposłuszeństwo. Matka z kolei symbolizuje miłosiernego
Boga z Nowego Testamentu który prosi, doradza i przebacza. Oboje kochają chodź mając
różną naturę okazują to na inne sposoby. Tak przyszło mi to na myśl przy scenie kiedy ojciec
wyjechał w delegacje, dzieciaki od razu się ucieszyły i wtedy matka pouczała ich żeby kochali
ludzi, naturę itp., a po jakimś czasie z racji braku odczucia jakiś zobowiązań dzieciaki zaczeły
rozrabiać aż w końcu Jack powiedział do matki że nie będzie jej słuchać gdyż zwyczajnie nie
musi, co ona przyjeła ze spokojem, nie karząc go. Oczywiście to taki ogólny, luźny zarys, bo te
sceny jak i cały film interpretować wydaje mi się można w różny sposób ale ciekaw jestem czy
mieliście podobne odczucia na ten temat?