Pomysł dobry,
faktycznie kino symboliczne, prezentujące głębię przemyśleń na temat sensu egzystencji człowieka...
jednak - zbyt szerokie pole manewru daje nam twórca filmu. Zbyt rozległe, zbyt otwarte i często wykluczające się metafory powodują, że film staje się męczący. Denerwujące dla mnie były też ciągłe pytania do "boga"... które każdy z nas w założeniu ma sobie zadawać.
Oglądając przepiękne zdjęcia, zastanawiałam się, co autor miał na myśli... szukałam wspólnego mianownika dla pokazania genezy powstania człowieka i śmierci dziecka.
Podsumowując, obraz intrygujący, cieszy mnie że kino egzystencjalne, symboliczne się rozkręca, jednak zdecydowanie więcej wniosła w moje życie "Melancholia" i jej barwa metafor i nieoczywistych pytań.