Bo jego powieści takie są.
Film oglądałam dawno, dawno temu. Ostatnio czytałam książke i postanowiłam przypomnieć sobie adaptacje, która okazała się całkiem zgrabna i wierna oryginałowi.
To dramat psychologiczny, gdzie postacie są dość mocno" narysowane"
Irving głeboko wchodzi w psychikę bohaterów i to widać na ekranie. Postacie są złożone, prawdziwe. To nie "papierówka" w stylu 50 twarzy Greya ;)
Bridges jak Ted IDEALNY. Tako go sobie wyobrażałam czytając książkę. Marion nieco inaczej
Ogólnie film naprawde dobry, szczególnie jak ktoś lubi filmy psychologiczne. NIe dla fanów Greya, chyba , że Doriana ;) POLECAM