Ja nie potrafię być niestety obiektywna w tym momencie. Kilka lat temu przeczytałam książkę i baaardzo mi się ona podobała, dlatego obejrzenie tego filmu traktowałam trochę jak przedłużenie mojej łączności z irvingowskim światem i byłam trochę bezkrytyczna, smakowałam każdy kęsik, porównywałam ze swoimi wyobrażeniami, to było ciekawe doświadczenie, które oczywiście pozostawiło niedosyt, inaczej być nie mogło :)
Żadna ekranizacja książki Irvinga nie należała do udanych. A z tych, ta należała do najgorszych, zdania nie zmieniłem. Przykro mi.