Przy jednych można umrzeć ze śmiechu, inne mają śladowe ilości komedii. Duchy Inisherin zalicza się do drugiej kategorii. Film jest jednocześnie depresyjny ale nie jest wyciskaczem łez. Daje do myślenia o ulotności życia i życiu w społeczeństwie. Idealnie balansuje napięciem a historia nie nudzi pomimo tego że rozgrywa się na skalistej irlandzkiej wyspie gdzie wszyscy się znają i jest dosłownie kilka domków. Dodam jeszcze że nie dziwię się zakończeniem, taka izolacja może zrobić z ludzi wariatów.