Zaklasyfikowanie filmu do gatunku "komedia/dramat" (mimo nominacji w kategorii "komedia" do wielu nagród) wzbudza wśród niektórych filmwebowiczów zaskakujące kontrowersje, może więc warto przeczytać, co o sanym filmie mówi reżyser: "It is sad, The Banshees of Inisherin, but, as he says, it’s also very funny; plus grotesque, violent, tender, surprising, a bit spooky and visually stunning". (https://amp.theguardian.com/culture/2022/oct/02/martin-mcdonagh-bans hees-of-inisherin-interview)

Reżyser stworzył absurdalnie śmieszną komedię jakim było "w brugii", więc widzowie naturalnie oczekiwali podobnie zabawnego dramatu. Okazało się jednak nie dość że komedia miała w założeniu stać gdzieś tam z boku, to na dodatek kompletnie nie działała. Jedyna scena która naprawdę mnie rozbawiła i to dopiero po seansie gdy połączyłem kropki to (UWAGA SPOILER) gdy baba w czerni mówi bohaterowi o jego śmierci lub jego siostry (dodaje że nie próbuje być miła ale dokładna) ostatecznie osiołek umiera połykając palec. Uważam że powinien być nazywany po prostu dramatem, wiele jest takich tytułów co nie jest komediodramatem a ma komediowe wstawki.

Ja śmiałem się wiele razy. Najbardziej podoba mi się określenie red. Muszyńskiego: "mroczna tragikomedia".