Filmu jeszcze nie widziałem, więc się wypowiem ;) Ludzie w większości patrzą płytko. Poprzednie filmy z Poirotem kojarzą im się tylko z Suchetem, więc o tym mówią bez końca. Nie biorą pod uwagę filmu jako całości. Ja też uwielbiam Sucheta, ale Branagha nie cierpię głównie za sieczkę, jaką zrobił ze swoich filmow. One są po prostu irytujące. Pójdę na Duchy w Wenecji, bo liczę na to, że się trochę opamiętał i zrobił wreszcie coś, co daje się oglądać. Czy tak będzie - zobaczymy.

Najtrudniejsze do pogodzenia w tym Poirocie jest jego dynamizm, najtrudniejsze dla kogoś kto naoglądał się serialu z Suchetem.

Jest to zdecydowanie inna interpretacja i reżyser wali jump scare'ami ostro, szczególnie na początku, ale im dalej w las, tym bardziej klimatyczny film się robi. Ograniczono efekty specjalne, scenariusz jest naprawdę dobry, konkretny i bez zbędnych nonsensów, szczególnie humorystycznych, czy przesadnie rozbudowanego wątku osobistego Poirota. Do tego świetnie zagrane role. Kelly Reilly mogłaby mieć więcej scen, ale aktorsko tu wszyscy są kapitalni, nawet dziecko.

Komuś po prostu może przeszkadzać, że Poirot stał się horrorem gotyckim, ale jak dla mnie to udanie połączono opowieść o duchach, jednocześnie zachowując zimną logikę powieści kryminalnej. Idealna pozycja na nocny seans.

Zgadza się. Myślę jednak, że wiele osób krytykuje ten film i Branagha nie z powodu elementów gotyckich. Krytykują, bo z góry zakładaja, że warto oglądać tylko Poirota z Davidem Suchetem, więc piszą o filmie źle, nie widząc go wcześniej w kinie. Taka ostatnio moda. Aktorzy wypadli znakomicie, a "dziecko" to już własciwie doświadczony i solidny aktor, który ma na koncie bardzo udaną rolę w filmie Belfast - jako syn bohatera granego przez... Jamiego Dornana

Ja nie zakładam, ale Branagh jako Poirot kompletnie mnie nie przekonuje (zdecydowanie bardziej pasował mi też Ustinov). Bardziej jednak nie przekonuje mnie postać Poirota wykreowana w tym cyklu.

Ależ masz do tego prawo. jak i ja do swojej opinii. ZAKŁADAM jednak, że Twoje zdanie nie odzwierciedla odbioru roli i filmu wszystkich widzów.

Branagh najzupełniej nie pasuje do roli Poirot i tu nie ma pola manewru, bo pierwowzór z książek ograł Suchet. A że jego ego nie pozwala na inną rolę to idzie w zaparte, parodiując wręcz bohatera Christie...

Bo Belfast też reżyserował Branagh.

A Wenecja prawdziwa czy animowana z komputera jak Nil w Śmierci na Nilu? Poprzedni film Branagha był w połowie animacją, nie dało się tego oglądać.

Prawdziwa w opór. Zero efektów komputerowych.

Uff! Dobrze że Kenneth uczy się na błędach

Nie zapewniaj o czyms co nie jest prawda albo czego nie byles w stanie zobaczyc. Troche efektow jest. I tez niestety rzucaja sie w oczy, ale przynajmnie nie sa bolesne skrajnie oraz faktycznie w mniejszosci.

Dziecko ma wyjątkowo udany występ

Dziecko bylo wyjatkowo straszace :) Nie czytac dalej jak ktos nie widzial, bo nawet tyle to i spoiler. Nawet dopuszczalam mysl, ze przynajmniej w jednej smierci paluszki maczalo... W sumie... znajac calosc, mozna uznac je takze za winne i to nawet nie posrednio, bo to jego dzialania mialy konsekwencje i przyczynily sie przynajmniej do jednej smierci.

Może mniej było by porównań gdyby Poriota zagrał inny aktor mnie osobiście Kenneth Branagh w tej roli wręcz "odrzuca" .

W kazdym filmie ma inne wasy, przynajmniej mniej groteskowe niz poprzednie. Widzilam roznych aktorow w tej roli i problem czy tez zaleta z serialem jest taka, ze tamten P najwyrazniej trafia niezawodnie w gusta, wyobrazenia, zachowuje oryginalnosc ksiazkowa, a do tego nie jest nazbyt udziwniony i jest sympatyczny. I tym bardziej zyskuje jezeli uswiadomimy sobie, ze za ta rola, tym zagraniem stoi aktor, ktory wydawalby sie z zalozenia zupelnie niepasujacym do roli z racji pochodzenia, prawda? Nie chodzi o brak tolerancji czy rasizm jakis, jedynie znajac ten behind mozna by zakladac, ze nie, no skad, na pewno nie bedzie pasowal, to musi byc Europejczyk z dziada pradziada, najlepiej Francuz... I stad tez surowe ocenianie wszelkich innych prob i wystapien, szczegolnie gdy wlasnie wypadaja blado jak wciela w role taki wydawaloby sie ikoniczny przedstawiciel aktorski... B chce by oryginalny, chce odswiezyc w ten sposb postac, a jednak zamiast zyskiwac na tym traci, bo jego detektyw jest robotyczny, straszny, a na pewno malo sympatyczny i na ironie malo ludzki, mimo pokazywania jego traum...

Jak chce się robic ekranizację książki to powinno trzymać się trochę jej, albo zrobić coś na podstawie...ale nigdy tego nie wspominać. Herkules nie ma jajkowatej twarzy, a wąs to miotła przyczepiona pod nosem zamiast śmiesznego, zadbanego wąsika. I te ciągle powtarzanie "Boga nie ma". To nie lata 40, a XXI wiek... Herkules tu jest durniem, a nie inteligentnym detektywem... Kino klasy B.

Trudno dyskutować z taką opinią. Przy braku lepszych argumentów najłatwiej nazwać kogoś durniem i żadne inne uzasadnienie nie jest już potrzebne. Bardzo wyważona, obiektywna, a przede wszystkim, wyrafinowana wypowiedź/