Wszystko zależy na co się człowiek nastawi. To w gruncie rzeczy naiwna historyjka, której plusem jest fabuła z niezłym potencjałem, a minusem krańcowo jednowymiarowi bohaterowie, zagrani w wyjątkowo drewniany sposób.
No i scenografia, która w dość typowy w ostatnich latach sposób monumentalizuje Petersburg. Był ci on wprawdzie był stolicą imperium, ale na Jowisza, nie miał ani w jednej trzeciej TAKICH pałaców i mostów.
Nie oskarżam właściwie rosyjskiej kinematografii (choć jestem pewien, że starano się wstrzelić we współczesną politycznie sterowaną rosyjską mitomanię dotyczącą ich chwalebnej przeszłości). Podobnych zabiegów dokonuje się w kinie obecnie dość często (Londyn w "Sherlocku Holmesie" czy Paryż w "Vidocq'u" albo w "Moulin Rouge" są też odrealnione, choć nie tak bardzo.
a dostrzegłeś możne ten brud, błoto, popękane posadzki, targ rodem z "Pachnidła", jednym słowem bidę z nędzą, ściany z desek, przez które prześwituje słońce?
może oglądaliśmy dwa różne filmy?
nie zgodzę również się z twoim zarzutem co do drewnianej gry, ja widziałem emocje, które naprawdę trudno nazwać drewnianymi.
oczywiście, i tu się z tobą zgodzę, że wszystko zależy na co się człowiek nastawi. bo nie jest to film psychologiczny ale rzetelnie zrobiona produkcja, dla masowego widza, dodajmy pięknie fotografowana, nieźle stylizowana i poruszająca niegłupi temat, pojedynków które stały się plagą Rosji...
Oczywiście dostrzegłem "drugą stronę". Petersburg ukazany przez Mizgirowa ma błoto i bidę z nędzą, całkiem podobnie jak miały takie strony i inne wskazane przeze mnie filmowe stolice. Przecież nigdzie nie napisałem, że Petersburg był "nieskazitelny". Był monumentalny, to nie to samo.
Rzecz w tym, że owa bida ODZWIERCIEDLA stan faktyczny, natomiast architektura pałacowa z pewnością NIE. Dlatego wskazałem na to jako na kreację reżyserką. Zwłaszcza razi mnie ten bombastyczny most w budowie, który pojawia się w wielu ujęciach, a który nie ma nic wspólnego z płaskimi mostami Piotrogrodu.
Gra wg mnie jest sztuczna, ale rozumiem, że do porozumienia tu nie dojdziemy, ponieważ trudno o obiektywne kryteria. W każdym razie ludzie wokół mnie tak się nie zachowują, nie mają takiej mimiki. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że scena w której pokerowy Jakowlew ma pokazać po raz pierwszy silną emocję i raptownie zakrywa twarz dłońmi, stąd się brała, że po prostu nie umiał zrobić sensownej miny.
rozumiem, że ludzie wokół ciebie są w podobnych, krańcowych, ostatecznych sytuacjach jak bohaterowie tego filmu...
zupełnie nie odczułem monumentalności Petersburga, przecież większość scen rozgrywa się w brudnych, małych, kameralnych by nie rzec klaustrofobicznych pomieszczeniach. a kiedy wychodzimy już na ulice, to kamera właśnie bardziej się skupia na brudzie, błocie niż na właśnie monumentalności...
ilu widzów tyle opinii.
A la mode russe, jeśli już. Chyba nie powinno się używać zwrotów czy słów, których nie ogarniasz, nie?
Rzeczywiście szyk wyrazów w zdaniu francuskim nie jest mi znany; instynktownie zrobiłem kalkę z polskiego. Trudno jednak sobie wyobrazić, by ktoś nie zrozumiał moich intencji i sensu w wyniku tej stylistycznej niezgrabności.
Nie ukrywam skądinąd, że łatwiej byłoby mi przyjąć uwagę krytyczną dotyczącą niewprawności w posługiwaniu się OBCYM zwrotem od kogoś, kto we WŁASNYM języku nie pisałby: " nie powinno SIĘ używać zwrotów czy słów, których nie OGARNIASZ".