Żadnych rzucających się w oczy zdziczeń seksualnych, tak że można było bezpiecznie pokazać film dzieciakom.
Dzieciaki nie mające nic wspólnego z grami, których dotyczy film: przeżywały i ŚMIAŁY się, że aż ja śmiałem się od samego patrzenia jak jeden prawie się dusi ze śmiechu. A radość jest w obecnym świecie dla mnie najważniejszą reakcją.
Ja, nie mający nic wspólnego z grami, film mnie niczym nie wkwił. A to już sztuka dla dzisiejszych produkcji (ludzi odpowiedzialnych za "Rings of power" czy kolejne sezony "Wiedźmina", bym topił w gnojówce).
Jak byłem młody, to smoki, były dla mnie 'bohaterami' same w sobie.
I gdy młodzi chłopcy mieli na swoich komputerach, specjalne katalogi ze zdjęciami lasek :) To ja oprócz tego miałem specjalny katalog ze smokami :D
I oglądałem wszystko co miało w tytule smoki, albo w fabule były smoki :) Zaczynając np. od "Dragon Slayer" po "Dragon Heart", "Reign of fire", itp. Nawet "Game of thrones", przewijałem i oglądałem tylko dla scen ze smokami.
Tak tutaj, mimo "...Dragons" w tytule, ten jedyny smok — rozczarował :/