Zanim obejrzałem doszły mnie głosy że nudny, że bez fabuły, że Nolan się wypalił, że przesadził.
Nic z tych rzeczy, powiem więcej - lepszy od Interstellara. Z kazdym filmem coraz lepiej.
Super wygląda; pomysł na to by przeplatać akcję dziejącą się w różnych momentach trafiony w 10, cały czas trzyma napięcie, nie ma tu American hero który solo rozwala 100 niemieckich żołnierzy i rozwala tygrysa jedną kulą z karabinu. Fajnie jest przedstawione to w jaki sposób czas mija, fajnie też to że pokazał jak reagują żołnierze. Na początku w kolejeczce, zmęczeni czekają na statek a potem widzimy jak ludzie próbują płynąć wpław i szukają jakiejkolwiek drogi ucieczki z tej celi. Muzyka jak zawsze super buduje napięcie i wpasowuje się w klimat, tu już nie ma wyniosłych i epickich dźwięków, tylko niespokojne dźwięki fajnie podkreślające to że czas jest ograniczony. Jednak z tych wszystkich rzeczy najbardziej mi się podobały sceny w powietrzu ze Spitfire'ami, super to nakręcili.
Co tu dużo mówić, w tym filmie wszystko zagrało jak należy; na początku podchodziłem sceptycznie - myślałem że Nolan uległ i nakręcił American War Hero dla mas, ale to jest super.
Hacksaw Ridge Gibsona wygląda śmiesznie w porównaniu z Dunkierką.