Poza tytułem, film ten nie ma nic wspólnego z ówczesnym stanem rzeczy.
Tam było naprawdę piekło na ziemi i Niemcy nie bawili się w podchody.
A tu spadło raptem parę bomb, przeleciało parę samolotów, jakaś torpeda...
A grzeczni chłopcy stoją równiutko w kolejkach jak po karkówkę z grila. Czasem, diabli wiedzą po co, stoją w wodzie, ale też równiutko, żadnej paniki, ani chaosu. Nikt się nie pcha, nikt się nie awanturuje.
Samoloty latają w te i we wte i walą do siebie jak do kaczek.
Amunicji mają wielkie ilości, a w Hurricanie, jak i zresztą we wszystkich ówczesnych myśliwcach, amunicji starczało zaledwie na ok 15 sek (SEKUND).
Poza tym kto by tam wtedy w takiej sytuacji strzelał torpedy i skąd? Z okrętów podwodnych? Po co? To można było załatwić dużo bardziej efektywnie na powierzchni artylerią. Ale to są drobne szczegóły.
Nie wiem po co zaangażowano w tym filmie profesjonalnych aktorów, bo ich gra w tych rólkach była żadna. Zwykli ludzie z ulicy zrobili by to napewno nie gorzej.
Co do scenografii, miałem wrażenie, że to jakaś produkcja "low cost".
Cały czas czekałem, że za chwilę coś się stanie.
A tu raptem przypłynęła, jak na defiladzie, uporządkowana, flotylla różnych łódek, statków i jachtów i wyratowała wszystkich z opresji. Suuuuper.
Ten film, to obrazek, jak to sobie mały Kazio wojnę wyobraża, a właściwie jak go to przerasta. No wychodzi taki gniot.
Punktuję go na 1. Szkoda czasu na oglądanie.