Dużo złego nasłuchałem się o wczesnej twórczości Aleii. Kilka głosów zasygnalizowało mi, jakoby przed "Śmiercią biurokraty" kręcił jedynie kino propagandowe bez jakichkolwiek wartości artystycznych. Tymczasem "Dwanaście krzeseł" jest ważnym przystankiem w drodze do kształtowania własnego stylu. Owszem- to dzieło bezczelnie upolitycznione, a jednak przyjemne w odbiorze.
Już na wstępie wita nas animacja, a tuż po niej nie brakuje szalonych scen na przyspieszeniu. Formalnie reżyser nie próżnuje. I choć w jego późniejszych dziełach takie zabawy były bardziej uzasadnione, tutaj robią dobre wrażenie, bo slapstickowy humor pozwala utrzymać tempo opowieści. Zaś dzieło duetu Ilja/Petrow znakomicie zostaje przeniesione na owładniętą gorączką rewolucji Kubę. Wszelkie propagandowe sugestie nie rażą aż tak bardzo, gdyż wtopione zostały w historię starannie. Nie wydają się być wyjęte "z innej bajki", a stanowią kompatybilne elementy całości.
Oczywiście nie jest to produkcja na miarę "Wspomnień", a przyjemna komedyjka zdradzająca talent przyszłego giganta. Udowadnia też potęgę "Dwunastu krzeseł" jako powieści, skoro twórcy z tak różnych krańców świata sięgali po nią od dawna, kręcąc przyzwoite adaptacje.