Przy całym szacunku do Norweskiego bohatera narodowego Jan Baalsrud i autentyczności historii. Myślę ,że twórcy scenariusza pozwolili sobie dodać wiele od siebie ,bo nie chce mi się wierzyć ,żeby człowiek mógł przeżyć ,aż tyle ,przy całym heroizmie ,chęci przetrwania ,jaką potrafi w sobie wykrzesać oraz pomocy,szczęściu. Tam było tego zbyt wiele. Filmowo już sam początek jest naiwny ,bo esesmani na pewno zajrzeli by za ten głaz. Brytyjczycy jak zwykle spili całą śmietankę "Most Secret".
Film ma dobrą oprawę dźwiękową ,zdjęciową ,aktorstwo przyzwoite/dobre. Duży plus za to że Norwegowie mówili po norwesku ,a Niemcy po niemiecku ,a nie po angielsku jak to się nie raz potrafi zdarzyć w tego typu produkcjach ,choć bardziej było tak niegdyś dziś przywiązuje się do tego większą uwagę.