szczególnie pod koniec filmu. No to się Tom Savini napracował. Czy najgorszy z trylogii? Możliwe. Akcja toczyła się wolno, choć muszę przyznać, że o dziwo film wcale nie nudził, jak to było momentami w "Dawn of the living Dead". W miarę ciekawie Romero przedstawił całą historię, a całość została okraszona sporą ilością dobrze wykonanego gore.