Bardzo sprawnie opowiedziany. Kocham na przykład takie scenki, jak spotkanie z Kwiatkowskiej z adwokatem Pietraszakiem. Wymiana paru słów, że niby ją nie stać na jego pomoc. Potem: dostrzeżenie przez niego ryby w torbie foliowej. I po chwili adwokat żegna klientkę trzymając złowioną rano przez Kwiatkowską rybę. Można sprawnie, bez przegadania? Można!
Pani Kwiatkowska to raczej stand-up comedian, ale w poważniejszym filmie też daje radę.
Jedyne, co mi się nie spodobało, to twierdzenie, że przez chwilę mogła wiązać jakiekolwiek nadzieje z osobą Eryka Lubosa. Niby jest takie powiedzonko, że każda potwora znajdzie swego... Ale jakoś mało wiarygodne jednak.