W "Dziecko Rosemary" ujawnia się po raz kolejny przewrotne poczucie humoru Polańskiego: tropom okultystycznym towarzyszy nieustanna kpina. Minnie ze swoimi ziółkami, magicznymi naszyjnikami i monstrualnym makijażem balansuje na granicy parodii i grozy; wydarzenia niepokojące ukazane są w kontekście obyczajowej satyry. Guy dowiaduje się o niespodziewanej ślepocie swojego konkurenta, reaguje raczej źle skrywaną radością. Tu i ówdzie pozwala sobie Polański na charakterystyczne, subtelne żarty, jakby nie mogąc opanować wewnętrznego śmiechu: "poniedziałek - krew" zapisuje Rosemary termin swojego badania; w innej scenie, szukając ukradkiem tajnego przejścia do mieszkania Castavetów, unieruchamia rozchybotaną kołyskę... wielkim kuchennym nożem.