To, że "Dziedzictwo..." nie dorówna "bournowskiej" trylogii było do przewidzenia, to że będzie całkiem niezłym kinem już nie. Fanom zapewne może być ciężko pogodzić się ze zmianami, ale przy odrobinie chęci i wyrozumiałości ich percepcje mogą okazać się znacznie łaskawsze. Tym bardziej, że od treningu do akcji w laboratorium film naprawdę trzyma poziom. Niestety pomysły wypaliły się wraz z domem pani doktor i wszystko co następuje później nie robi już takiego wrażenia. Z przykrością muszę stwierdzić, że największą porażką okazał się końcowy pościg, który jest po prostu nudny. Mimo wszystko "Dziedzictwo Bourne'a" ogląda się dobrze również za sprawą Rennera i Welsz. Na pewno mogło być dużo lepiej a może tak miało być. Może twórcy obniżyli poprzeczkę by móc ją potem jeszcze podnieść? Miejmy nadzieję.