W dziennikach motocyklowych przedstawiono el comandante, pseudobohatera, zamordystę i nieudacznika (za co się chwycił to spierdolił) jako człowieka o gołębim sercu.
Przykład kina propagandowego.
Człowiek oczytany (który sięga od czasu do czasu nie tylko po literaturę fantasy) nie powinien pozwalać wciskać sobie takiego kitu.
2/10 za południowo amerykańskie krajobrazy.
Dlatego ten film jest niebezpieczny dla ludzi, którzy wyrobią sobie na jego podstawie opinię o Guevarze, nie paląc się do sprawdzenia co też ów przystojniak wyrabiał u boku Fidela. Dam głowę, że niemała część widowni to dziewczynki, które film zainteresował li i tylko z powodu urody Bernala.
Czemu tak sądzisz? 'Dzienniki...' to także bardzo udane kino przygodowe i można je naprawdę wysoko ocenić nie patrząc przez pryzmat wątku biograficznego. A ten jest mocno przekłamany, to fakt. Tylko dlatego nie mogę temu filmowi z czystym sumieniem postawić oceny 9, na którą w pełni zasługuje pod względem samej w sobie historii.
ja historię doskonale znam, a mimo to film mam w ulubionych, wysoko ocenionych. to nie jest kino dokumentalne!
to prawda
zabrania sie ludziom podnosic prawa reke w gescie rzymskiego powitania lub rysowac sfastyki symbol pomyslnosci i szczescia
a wciska sie ludziom kit o wrazliwym Che skur.... synie mordercy
gdzie film o Franko ktory wyprostowal sciezki w Hiszpani
masz troche racji. mnie tez drazni beztroska z jaka selles portretuje guevarre. ale poza tym jest to solidne i ciekawe kino drogi, ze swietna muzyka, dobrymi zdjeciami. wiec 2/10 to chyba lekka przesada.
Coraz więcej ludzi czerpie swoją wiedzę z pop kultury. Więcej przekłamań oznaczać będzie, że wykształcona mniejszość spotka się w końcu z masą wychowaną na kolorowych obrazkach.
Film jak film, niech robią i zarobią, ale [nie oglądałem jeszcze] mam nadzieję, że w przypisach końcowych znalazło się miejsce na podanie kilku przykrych faktów, a na DVD umieszczono jakiś dokument o Che - rewolucjoniście.
Czy w innym wypadku, taka historia nie spaczy historii jak wyrwane z kontekstu zdanie?
Tak po prawdzie, każdy film, który jakoby opiera się na faktach, powinien mieć swoje przypisy, a DVD krótki dokument, nawet taki "Taken".
rozumie Twoje obawy o to, ze wiele osob wyrobi sobie opinie o Che na podstawie jego "popkulturowego wizerunku". ale jak juz ktos nizej zuawazyl, ten film jest ekranizacja ksiazki samego Che i obejmuje tylko mlodziencze lata jego zycia. wiec trudno wymagac aby w filmie pojawila sie dosadna krytyka idei o ktora pozniej walczyl. rezyser nie jest zobowiazany to uzupelniania swojego filmu o fakty historyczne. natomiast to co mi sie nie podoba, to bezrefleksyjne gloryfikowanie Che z ktroym mamy do czynienia na co dzien. gdyby ktos nakreci film o zyciu Che i przedstawil historie jednostronnie to uznalbym to za nieodpowiedzialne i niekompletne dzielo. ale od ekranizacji dziennikow Che nie mozna tego wymagac.
a sam film jako kino drogi w wydaniu poludniowo amerykanskim sprawdza sie niezle. ale niczym mnie nie powalil. jest swietnie "opakowany". z fantastyczna muzyka i zdjeciami. obejrzalem bez jakiegos szczegolnego zangazowania.
poza tym film przedstawia tylko pewien etap z zycia Che - podroz, jaka odbyl po Ameryce wspolnie z przyjacielem. trudno zatem stawiac zarzut, ze pominieto watek Che jako rewolucjonisty i zbrodniarza. jezeli ktos chce zrobic film o mlodosci Che to prosze bardzo. nie mam nic przeciwko i nie wymagam przypisow wyjasniajacych, ze glowny bohater zapisal sie w historii jako zbrodniarz. ale to, ze idealizm Che bezmyslenie sie gloryfikuje jest juz niepowazne. krecac taki film, rezyser powinien sobie zdawac sprawe z faktu, ze jego dzielo nie bedzie odbierane tylko jako kino przygodowe.
Młodzi podziwiają Che , bo eksponuje się go jako idealistę i marzyciela. Jest symbolem dążenia do wolności , walki z materializmem, konsumpcjonizmem. Zachód nie ma swoich bohaterów i imponuje im kult związany z postacią Che na Kubie. Rewolucje kojarzą się młodym ludziom z buntem i przeciwstawieniem się nierówności społecznej i wyzyskowi. Mniej się mówi o zbrodniczej części życia Guevary. Jednak nie jestem do końca przekonana czy fakt, że Che imponuje młodym ludziom oznacza, że nie potępiają oni zbrodni i rozlewu krwi . To trochę zbyt protekcjonalna postawa wobec innych ludzi. Lepiej pomóc wyrabiać własną opinię niż ją narzucać.
Trzeba pamiętać, że mentalność ludzi z Ameryki Płd. jest całkiem inna, ich kodeks etyczny także co nie oznacza , że lepszy czy gorszy. Także faktem jest , że niektórzy wierzą, że "szkoda niewielu" służąca dobru ogółu , jest całkowicie na swoim miejscu. Inaczej równie negatywnie można oceniać działania rządu Koreańskiego czy Chińskiego gdzie następuje ogromny wzrost gospodarczy kosztem ogromnych strat społecznych (dyscyplina , w fabrykach pracują dzieci, zero praw pracowniczych) . Ciężko orzec który system gospodarczy jest etycznie bardziej słuszny . Każda intencja zmiany na lepsze (nie ważne czy doprowadziła do zmiany) zawsze ponosiła ze sobą koszty. Nie bronie Che , ale ciężko moralnie osądzać takie sprawy. Zwłaszcza, że Am.Płd w latach 50-tych to kraj biedy i chorób. A antagonizm wobec USA (kapitalizmu) jest silnie zakorzeniony do dzisiaj w wielu krajach na tym kontynencie. Być może słusznie, bo od zawsze mocarstwa mieszały się w wewnętrzne sprawy mniejszych krajów , nie bezinteresownie.
> rezyser powinien sobie zdawac sprawe z faktu, ze jego dzielo nie bedzie odbierane tylko jako kino przygodowe.
Od kiedy kino ma za zadanie wychowywać, uczyć i narzucać jedyne właściwe opinie ? Reżyser nie ma być opoką moralności i ostoją prawdy, bo filmy mają jednak przede wszystkim poruszać i dostarczać rozrywki. Ja myślę, że film raczej skłonił widzów do poszukiwań informacji o Che a nie do kultu jego osoby.
A jeszcze broniąc twórców filmu - jak mogli nakręcić obiektywny film o Che jeżeli film jest stworzony na podstawie jego książki? Ten film z zasady musi być tendencyjny i subiektywny.
Bardzo słuszna uwaga co do tego, że film nakręcony jest na podstawie dzienników Cze. Można w takim razie rzec, że jest to Cze taki, jakim się widział. A opinia reżysera ukrywa się w dialogach, w pozornych zachowaniach, które nabierają znaczenia rozpatrując je na tle historycznym. Na przykład wspomniane już przez kogoś, że nie ma rewolucji bez strzałów.
oczywiscie, ze rezyser nie musi byc ostoja moralnosci. ale ten film bedzie przede wszystkim odbierany jako film o che, a nie film na podstawie jego ksiazki. dlatego nie jest niczym zaskakujacym, ze pojawialy i nadal pojawiaja sie glosy sprzeciwu wobec takiego sportretowania che. chociaz rzeczywiscie w tym wypadku niezupelnie sluszne.