Bardzo dobra praca kamery oraz obrazowa scenografia i kostiumy, niczym wyjęte z obrazów Vermeer'a (i raczej było to zamierzone). Scarlett również bardzo pasowała do swej roli ale powiedzmy sobie szczerze: sama historia była nudna jak dyskoteka przy Beethoven'ie.
Ja dałam filmowi siódemkę, ale tylko za kostium, zdjęcia i odtworzenie XVII-wiecznego, holenderskiego miasta. Cała reszta, tj. fabuła do wymiany. I ta postać grana przez Johanson, przeraźliwie irytująca, cały film przestraszona. Ja rozumiem, że miała być cicha i nieśmiała, ale niekoniecznie płochliwa jak mała sarenka w lesie.
Ale oczy mi się nie zamykały i z przyjemnością go obejrzałam. Warstwa historyczna zdecydowanie rekompensuje wyżej wymienione niedobory.
Ja dałam piątkę za kostiumy, scenografię, oddanie realiów epoki i zdjęcia. Colin i Scarlett w głównych rolach też mi sie podobali. Niestety największy minus tej produkcji to fabuła - niewiele się dzieje, film nie budzi większych emocji - co jest troszeczkę nie w moim stylu bo ja akurat preferuję filmy z wartką akcją albo z jakąś tajemnicą wiszącą w powietrzu, a tutaj od strony fabularnej raczej wieje nudą.
Reasumując - ja film stawiam na półce pod tytułem "jak ci się nudzi i nie masz co robić, to możesz sobie obejrzeć".