Niezwykly wybryk natury z tej Scarlett. Akurat w takim wieku kręcili ten film, że była
najbrzydsza, dojrzewanie, te sprawy. Daleko mi do ideału, żeby móc takie pochopne wnioski
wysuwać, ale jakoś nigdy nie trawiłem jej nieproporcjonalnie wielkich ust do reszty głowy.
Nie wiem, co ludzie w niej widzą. Być może aktorka z niej nienajgorsza, ale żeby twierdzić, że
jest niesamowita i wielka, to lekka przesada.
O wiele lepiej zagrał Colin Firth niż ta wielkousta Szwedka.
Cheers!
A sam film? Musiałbym być brzydką kobietą, niechcianą przez wszystkich, zeby pokochac ten film. Naiwny i glupi. Zakompleksiona stara baba jest zazdrosna, ze Collin maluje niby-piekna Scarlett (wielkousta i wielkonosą) no i ta baba wrzeszczy i przezywa, ze Scarlett sobie pozyczyla jej kolczyki... i caly film jest o tym, ze brzydka kobieta nie moze sie pogodzic z tym, jaka jest.
Troche samokrytyki nie zaszkodzi. Film bardzo przecietny. Artysta nie jestem, kobieta nie jestem, nie rozumiem, nie podobal mi sie i tyle w temacie.
Period.
Co ma tu do rzeczy uroda scarlett? Fakt usta ma ogromne. Wcale nie jest wileka, nie uwazam zeby byla dobra aktorka.
Ale paradoksalnie w tym filmie zagrala swietnie, mimo mlodego wieku.
Razem z Firthem zbudowali przejmujacy obraz,smutny swiat pele melancholii i samotnosci.
To Film o pasji i niezrozumieniu, o wrazliwosci i cierpieniu. Subtelny, delikatny. Piekny.
Nic nie jest tam powiedziane wprost. Slowa zawisly gdzies w przestrzeni.
Nie trzeba byc zdesperowana samotna baba zeby miec troche wrazliwosci. Bo najwyrazniej bez niej nie da sie pojac jak trudne zycie wiodl artysta i jak piekny byl moment gdy do jego swiata wkroczyl ktos kto przemowil tym samym jezykiem, ze tak sie wyraze. Ktos kto zrozumial, ba widzial, czul to samo.
Tak, film jest jednym z moich ulubionych. Nie wiem co niektórzy maja do Scarlett. Jest wyjątkowa właśnie przez te usta.
W filmie zagrała idealnie,pięknie.