Ten film jest przede wszystkim przepiękny. Ja się zazwyczaj wzruszam raczej na fabule, ewentualnie na umiejętnym połączeniu fabuły z muzyką, a tutaj kilka razy ścisnęło mię za serce tylko dlatego, że światło lub nasycenie barw były tak piękne... Nie jestem jakąś wielką fanką ani znawczynią malarstwa Vermeera, ale nawet ja wyłapałam przynajmniej kilka ujęć, które były idealnym odbiciem jego obrazów. Duży szacun dla twórców. I bardzo podobała mi się subtelna, ale wzruszająca zmiana, jaka zaszła w bohaterce na sam koniec.