- dobra aktorka, idealnie zagrała zołzowatą, lecz szczwaną socjopatkę, nienawidzącej swojej płci... Kurczę, wystraszyła mnie bardziej niż buka w dzieciństwie xD
Do tego filmu pasuje teoria Freunda, wg której dzieci z natury rodzą się złe, a dopiero proces wychowawczy kształtuje w nich empatię i wpaja zasady moralne. Bądź co bądź, dzieje się to w latach 50-tych kiedy nie mówiło się tak głośno o prawach dziecka i przemocy rodzinnej. Bicie kobiet i surowe karanie dzieci było na porządku dziennym... szczególnie w takich małych miasteczkach. Stąd sadyzm tychże dzieci - wyżywały się na niewinnej dziewczynie. To było ich chorą rozrywką, i nie czuły się winne, bo pozwalał na nią ktoś dorosły. W takiej sytuacji dzieci potrafią stać się nawet najgorszymi bestiami...