Jestem wysoce rozczarowana. Bez kitu, ludzie film jest kiepawy i jeszcze to zakończenie. Zupełnie
inne niż w książce. Pozostałe sceny też mijają się z prawdą jaka została przestawiona przez
Ketchuma. Np., gdy Meg idzie wręczyć obrazek Davidowi, to okropnie lało, a ona miała na sobie
żółty płaszcz. Taka błahostka a psuje wszystko. Z resztą nie tylko to. Koniec filmu też nieźle musiał
wymyślić reżyser bo chyba już chciał oszczędzić widoku obsranej ze strachu Ruth, która spadła ze
schodów. Reasumując książka o milion razy lepsza. Film strasznie uproszczony i spłycony. Gra
aktorska taka sobie, a sceny przeskakiwały z jednego ujęcia w drugie zupełnie inne.
No akurat Blythe Auffarth zagrała swoją role rewelacyjnie, gdyby nie poruszany temat to Złoty Glob albo Oscar się należał. Ale to tylko moje subiektywne zdanie.
Fakt, że ze wszystkich aktorów Ruth dobrali idealnie. I z wyglądu i z zachowania. Mnie zniesmaczyło to, że film znacznie odbiega od książki, w ogóle niewiele z niej pokazali w filmie.