Pierwszy film w moim życiu przez który naprawdę ciężko było mi przebrnąć. Owe odczucia pewnie potęgował fakt, że produkcja była inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Przestawiona historia była przerażająco okrutna, niewyobrażalna dla takiego odbiorcy jak ja.
Trudno mi obiektywnie ocenić owy film, dlatego nie zrobię tego wcale. Historia faktycznie poruszająca. Przeczytałam o niej więcej i zszokowała mnie jeszcze bardziej.
Zgadzam się z poprzednikami, że uczestnictwo dzieci w tej produkcji zniesmaczyło. Jednak jak inaczej odtworzyć taką historię, skoro to właśnie nieletni byli głównymi oprawcami.
Największym minusem, przejaw amerykanizacji. Dlaczego tak ważne było wtrącenie wątku romansu? Czy historia rodem z melodramatu musi świadczyć o powodzeniu filmu made by USA? W opisie realnych wydarzeń nie znalazłam wzmianki o chłopcu, który "starał się" pomóc Sylvi.