Nie wiem na ile to zasługa Fincher'a a na ile pierwowzoru (nie czytałem) ale film oglądałem niejednokrotnie trzymając się za szczękę. :)
Bezpretensjonalny, dosadny, bardzo otwarty, bez granic, z silnie nakreślonym kobiecym charakterem, wątkiem co prawda bez żadnego większego twistu ale wciągającym.
Bardzo dobry scenariusz, który sprawnie działał na wielu płaszczyznach (kilka wątków ukazanych jednocześnie), dobra obsada która broni się nawet w wątkach pobocznych (kochanka i szefowa Mikaela), kapitalnie budowane napięcie (scena w archiwum, przeplatana ujęciami w apartamencie Martina aż kipiała od suspensu)
Widziałem sporo filmów Finchera, jednym z moich ulubionych jego filmów nadal na zawsze pozostanie Alien 3, ale ten jest w tej chwili zaraz za nim.
Ale i tak uważam że calutki film skradła tytułowa dziewczyna z tatuażem. Wow jestem pod ogromnym wrażeniem kreacji. Postać odrzucająca na pierwszy rzut oka, w silnej opozycji ze wszystkimi, bezpretensjonalna, bezpośrednia, aspołeczna, ale i niesamowicie przebiegła, wewnętrznie wrażliwa (motyw związany z kurtką), zdeterminowana i niesamowicie elektryzująca tak niezłomnym, silnym wręcz bezczelnym charakterem (sceny z kuratorem, przedmiotowość zbliżeń).
Jej kreacja to wymowny, środkowy palec wymierzony w stronę wszystkich naburmuszonych panien wokół których rzekomo kręci się świat.
I wisienka na torcie - takie filmy uświadamiają mi dlaczego PG-13 odziera nawet najlepszy scenariusz filmowy z realności, szokowania. Ciesze się że tego typu filmy nadal powstają.
Chylę czoła, ode mnie 8.5/10, czekamy na "Zaginioną dziewczynę", książeczka czeka na przeczytanie zaraz przed seansem.