Alkohol, prostytucja, skomplikowane relacje, ekscesy, suto zakrapiane imprezy w remizie, gorsząca muzyka a klobása s hořčicí. Nie było w tym filmie nic takiego, a zarazem było wszystko. Krótko mówiąc: patologia obyczajowa ospale w swej niewzniosłej wesołości. Słowiański "Orzeł kontra rekin" albo "Napoleon Dynamite", tylko tu, na wschodzie Europy, nie nazywamy tego absurdem czy groteską, a pochłonięciem przez trudy nic-nie-robienia. To właśnie czeski film, a nie jakiś kurde... czeski film.