To trzeci film Lyncha, który obejrzałam. Jest on zdecydowanie najgorszy i najnudniejszy. Po obejrzeniu Zagubionej Autostrady szczęka mi opadła i na prawdę chyliłam czoła przed tym reżyserem ale ten film to dziwactwo na maksa co paradoksalnie u Lyncha jest normą, tylko że ta historia jest niesamowicie nudna. Nie przekonuje mnie główna metafora czyli miłość dwojga ludzi, która napotyka różne przeciwności losu. Myślałam, że będzie tu jakaś tajemnica, ciekawe, zaskakujące zakończenie, które sprawi, że będę zachodzić w głowę i przewijać film od początku by wszystko sobie poukładać. Przy Zagubionej autostradzie musiałam niektóre sceny obejrzeć kilka razy by zrozumieć co się tak na prawdę wydarzyło. Spodziewałam się takiej szarady i tutaj a tu nic z tego więc jestem zawiedziona.
Zdecydowanie najgorszy i najnudniejszy, zdecydowanie pomylono się z tą Złotą Palmą? :P
I tutaj nie ma żadnych metafor, ten film to akurat jest coś w rodzaju pastiszu, a nie filozoficzno-podświadomościowej zagadki do rozwiązania :)
Złota Palma? Nie jest to dla mnie istotne przy ocenie filmu ile i jakie nagrody zdobył. Super, ze został doceniony przez znawców filmowych. Znawcą nie jestem i nawet nie ośmielam się do nich porównywać, ale jak każdy widz mam prawo mieć i mam swoje zdanie. Ten film mi się nie podobał. Miałam nadzieję na świetną "filozoficzno-podświadomościową zagadkę do rozwiązania", nie było jej - trudno. Liczę, że Lynch nakręci coś jeszcze w stylu Zagubionej. Co do metafory to nie zgadzam się z Tobą. Jest ona jak najbardziej widoczna.
Rozumiem, w sumie masz rację, ja tez nie kieruję się zdobytymi nagrodami przy ocenie filmów. Ale co innego napisać "najbardziej mnie znudził i najmniej mi się podoba", a co innego "zdecydowanie najgorszy i najnudniejszy" ;)
nu ale skoro odradzasz... to jakbyś wchodził w ich (krytyków) buty, tak wszystkim mówiąc, iż zdecydowanie najgorszy i nie polecasz..
Niet, jak chciałaś jakieś zagadki do rozwikłania, czy filozoficzne połamasy, to nie dziwie że się zawiodłaś. To nie jest film w stylu Ereaserheada, tutaj nie łamiemy sobie głowy nad dojściem do ukrytego przesłania w filmie. Nie ma tu zagadek, bo to nie o nie chodzi w tym filmie. Jest to bardziej troche zabawa formą, pastisz kina, zwróć uwage że ten obraz miał premiere przed Wściekłymi Psami, i Pulp Fiction, więc przetarł troche szlaki przed Tarantinem (właśnie ta zabawa formą, i przemoc jako siła napędowa). I według mnie właśnie tak trzeba rozpatrywać ten pojebany, dziwny film. Pozdrawiam serdecznie
Dokładnie, w tym filmie wszystko jest dzikie i nieokrzesane, oglądałem go już kilka razy i zawsze raz mnie bawi a drugim razem nawet i wzrusza a Lynch nie zawsze musi kręcić "mroczne tajemnice".Pozdrawiam
Mi szczena opadła po "Mulcholland Drive" i po "Słoniu" a na "Zaginionej" usnąłem kilkakrotnie - zresztą w trakcie trwania "Dzikości" tez zasnąłem kilka razy, lipny film.