Rozumiem, że istnieje coś takiego jak artystyczna nieznależność i wizja. Gdyby jeszcze to COŚ pozwalało wysunąć refleksję na temat marności naszego życia czy cokolwiek innego choć trochę sensownego. Ale nie! Ten film to po prostu kiepsko nakręcone z ręki porno. Reżyser jest odważny - pokazuje to, czego się wstydzimy, o czym nie rozmawiamy. Ale pozbawia nas, widzów, możliwości przejęcia się tym filmem. Historia się dzieje jak chce, bo scenariusza brak. Postacie jakoś nie pozwalają się polubić. Jest głośno, kolorowo, goło i nic poza tym. Nawet film w podobnej konwencji - "9 songs" miał więcej polotu i wdzięku. Niech dystrybutorzy chronią nas przed takimi "dziełami".
Szacunek Moodyssonowi zdecydowanie się należy. Tak myślę. A "Dziurę w sercu" traktuje jak wypadek przy pracy. Tragiczny wypadek, bo naprawdę żałuję, że ten film powstał i miałem nieszczęście go obejrzeć