Czy nie jest to zabawne, ze mlodzi obywatele jednego z bardziej socjalistycznych panstw na swiecie, gdzie podatki bezposrednie przekraczaja 40%...mowia o nierownosci.
Nie za bardzo rozumiem jaka wizje swiata oni proponuja. Wiem , ze niezgadzaja sie z tym co jest (maja prawo)...ale nie maja chyba pomyslu jak ma wygladac to "inaczej". W jaki sposob wyrownywac te nierownosci? komunizm? Centralene planowanie? ..."przeciez to juz bylo" ...i sie nie sprawdzilo.
Mam wrazenie, ze alter-globalisci rekrutuja sie z grupy "mlodych-zbuntowanych", ktorzy swietnie sie bawia z przez kilka lat krzyczac "nauczyciele fuck you"...a jak zorientuja sie, ze ich koledzy skonczyli w tym czasie studia i nie musza martwic sie o to jak przetrzymac "do pierwszego".... wpadaja na pomysl, aby im zabrac! Bo jest to niesprawiedliwe..."aby ktos mial Mercedesa, podczas gdy inni nie maja co jesc"...moim zdaniem idjotyczne.
Co o tym myslicie?
nie sadze zeby alter-globaliści chcieli powrocic do komuznizmu albo stworzyc cos podobnego im chodzi o to by zwrocic uwage na drugiego czlowieka.
popatrz ludzie w dzisiejszych czasach ciagle biegna za bogactwem ale nie widza ze obok nich jest bagno w ktoore niestety oni tesh moga wpasc gdyz Ci dzeki ktoorym zyja moga przestac zyc.
i wydaje mi sie ze nie wszyscy alter-globalisci olewaja szkole to nie na tym polega ( patrz bohaterka filmu) tutaj chodzi o czysto humanitarne sprawy.
wydaje mi sie ze alter-globalisci powstali po to by innym zwroocic uwage na to co sie dookola dzieje a nie po to by uzdrawiac świat.