choć sam film raczej dla "wtajemniczonych" w życie i sztukę Egona.
Montaż momentami kuleje, sporo momentów "niewiadomych", nawet
dla osób, którym ekspresjonizm nieobcy :). Jak wiadomo, książek
biograficznych po polsku o malarzu nie wydano, więc zaznajomić się
z nim jest raczej ciężko.
Aktor raczej podobny do Schiele nie jest (dużo bardziej podobał mi się
w tej roli Nikolai Kinski ("Klimt"). Pozostałe postacie nakreślone zostały
powierzchownie.
I taka końcowa refleksja - zastanawiam się, jaki byłby ten film,
gdyby nakręcił go reżyser "wkręcony" w sztukę, np. taki Visconti,
ewentualnie Bertolucci. Myślę, że historia została by pokazana
bardziej dogłębnie, sensownie.