Film dziwny, taki nostalgiczny, zaczyna się świetnie, ale jest wypełniony ogromem nudnych sytuacji.
Dopiero ostatnie kilkanaście minut dosłownie przykuło mnie do fotela. Pomysł podrózy Drew
genialny, trochę gorzej z wykonaniem, ale skojarzył mi się od razu z uwielbianą przez mnie serią
Evansa "Dzienniki pisane w drodze".
Rzecz jasna Bloom jak zwykle kawał drewna i te jego dziwne miny - jakby miał wstrzyknięty tu i
ówdzie botoks. Mimo wszystko jednak film polecam :)