Fakt, aktorstwo nienajlepsze, ale ma swój urok. Komedia to to na pewno nie jest. Jedyne śmieszne momenty mają związek z Samsonem, dziecięciem szatana no i może jeszcze z Chuckiem. Lubię myśleć o tym filmie jak o pochwale normalności, o przyjaźni, która spotyka cię gdy wręcz sobie tego nie życzysz, o tym, że świat ma cię gdzieś, bo nie widzi ciebie tylko twój sukces. Kiedy sukces zamienia się w porażkę stajesz się trupem dla świata. Wtedy okazuje się kto jest naprawdę twoim przyjacielem.
Muzyka super, lekki i trochę surrealistyczny obraz.