Komedie romantyczne sa schematyczne, wiec Bloom ponosi fiasko, jego kampania ze sportowym obuwiem okazuje sie przegrana, traci wszystko a na dodatek umiera jego ojciec. Jestesmy calkowicie w fikcyjnym Swiecie filmu, akcja zawiazuje sie tak aby przegrany i stewardessa mogli sie w koncu zejsc. I nic w tym zlego. Lepiej, poszczegolne sceny nakrecone sa niebanalnie. Nie mozna odmowic tworcom pewnego ciekawego spojrzenia intelektualnego- chocby stypa. Oczywiscie widzelismy juz to, ale hollywood jest miejscem samo powielajacym sie. Dunst jest spoko a Sarandon daje rade, no i Baldwin.. To byla mila lektura. Ogladalo mi sie przyjemnie.