Nie sposób uciec od porównań z "Pianistką". Ale Haneke jechał po bandzie. Walił w brzuch bez znieczulenia. Momentami czułem zażenowanie, ale "Pianistka" to kino hipnotyzujące. W „Elle” to wszystko jest zmiękczone dystansem, czasem wręcz mrugnięciem oka w stronę widowni i za dużą dawką humoru. Czasem ogląda się to jak komedię (wątek matki i jej kochanka). Za mało tu mroku i ciemnych, lepkich zakamarków ludzkiej duszy. Po seansie czułem spory niedosyt. I finalnie film ratuje tylko Huppert, która jak zwykle jest taka, że klękajcie narody.
A według mnie ten humor, wręcz cynizm na ekranie w sposób nietuzinkowy pokazywały kobietę i je dramat. Moim zdaniem na ten film nie można patrzeć przez pryzmat Pianistki bo jest to po prostu całkowicie inne kino. Uważam, że w tym filmie rola Huppert była niezwykle dojrzała i idealnie wyważona. Owszem - zrobiła ona większość filmu, ale to nie zmienia faktu, że dzięki temu powstał film świetny.
Dlatego jak widzisz postawiłem 7, co oznacza dobry film. Ale mógł być bardzo dobry, gdyby reżyser nacisnął czasem pedał gazu i wjechał na bandę.
I nadal uważam, że porównania z "Pianistką" są nieuniknione. Podobieństwa głównej bohaterki. Trauma dzieciństwa, jedna spowodowana toksyczną relacją z matką, druga "toksycznym" ojcem". Samotność w obu przypadkach. Delikatnie mówiąc niekonwencjonalne potrzeby seksualne. Nieumiejętność budowania relacji z mężczyznami. Ekstremalnie silna osobowość. Te postaci są tak podobne...
Bo to nie jest film o tym samym co Haneke. Zreszta Haneke po prostu wszystkie filmy ciężką ręką niczym toporem na jedno kopyto robi. Uwielbiam go ale tu jest wiecej nuansów. Więcej siły oddaje w ręce kobiet i jest to dużo bardziej feministyczny film. Cały ten dystans to po protu niechęć reżysera do wychodzenia na przeciw oczekiwaniom widza gdzie Haneke chociaż świetny jest przewidywalny. No i dzięki temu reżyser ma okazje wyśmiać męską kontrolę nad kobietami podobnie jak robiła to Służąca.
Nie rozumiem ideii, że mocniejszy film = lepiej. To troche jak smutny zwyczaj największych oklasków na koncercie jazzowym dla najgłośniejszej i najszybszej solówki.