takie 6-7/10
Dobrze się ogląda, bardzo dynamicznie zmontowany jest, bo się bałem, że będą straszne nudy. Ale historia Elvisa to jest opowiedziana tak na pół gwizdka. Nic nie wiadomo jak on trenował, czy te swoje ruchy ćwiczył, jak się uczył grać. Narracja jest od strony managera, który go rolował na kasę (tom Hanks). Końcówka z patosem jak we wszystkich tego typu amerykańskich filmach.