To było.... genialne ! Życiowa rola Austina za którą powinien dostać Oskara. Podczas seansu nogi sami chodziły :-)
Fascynuje mnie postać Elvisa dlatego z wielką chęcią i nadzieją ze będzie to udany seans, wybrałam się do kina i nie zawiodłam się ani na chwilę.
Hanks również zagrał świetnie- jak zawsze :)
Ja wybrałem się z dużą dozą sceptycyzmu, bo jakoś tak nieciekawie niektórzy tu piszą... obawiałem się też o czas trwania. Nie to że nie lubię długich filmów, nawet bardzo, ale wolę wtedy w domu - wiadomo, pauza to świetna rzecz, żeby skoczyć na stronę :) ostatnio tez moim wyzacznikiem jakości filmu oglądanego w kinie stało się to, ile razy spojrzę na zegarek. No i tu zaskoczenie - na Elvisie ani razu! Wciągał mnie totalnie i i nie odpuścił do końca! Początek trochę mnie zaczal irytować swoją teledyskowością, ale chyba po 15 minutach się przyzwyczaiłem. Ktoś pisał że Tom Hanks nie umie grac złych? Był rewelacyjnie obleśny, aż odrzucający - i ten głos! Czuć jego nutę, ale całkowicie odmienny, cwaniacki i lepki. Teraz katuje ścieżkę dźwiękowa na spotify - polecam, świetne aranżacje Elvisa, odświeżone, niektóre śpiewane przez Butlera, niektóre zremiksowane. Zwłaszcza te z rapem - sztos!