Wręcz przepadam za nieskomplikowanymi filmami z raczej oczywistym happy-endem, ale ku mojemu zdziwieniu 'Emma' swoją szablonowością okropnie działała mi na nerwy. Nie mogłam znieść głównej bohaterki i jej głupiej przyjaciółeczki (nie opuszczało mnie przekonanie, że wygląda jak gęś :P), a końcówka filmu po prostu mnie zniesmaczyła i nie potrafię wytłumaczyć dlaczego.
Tylko i wyłącznie z sympatii do Jane Austen i XIX-wiecznej Anglii dałam szóstkę.