Warto zobaczyć, choćby ze względu na sam fakt, jak ktoś inny chciał nam przekazać to co przeważnie jest w pornografiii zawarte w sposób conajmniej niesubtelny. Tutaj możemy skupić się na czymś jeszcze i powoli rozbudzać :)
wg mnie film nie obronił się po latach. Jest zbyt powierzchowny i mimo pozorów został nakręcony głównie z powodów komercyjnych .
nie wnikam w to czy to było komercyjne :) Myślę że tak czy owak jest niezły :) Jest w sam raz, nie za mocny, nie za szybki, a jednocześnie nie jest nudny, powolny i monotonny niczym romansidło na którym można zasnąć. Film ten włącza się w konkretnym celu, jak sama nazwa wskazuje. Nie wnikam w szczegóły produkcji
w latach siedemdziesiątych widownia oglądała Emmanuelle z rumieńcami na twarzy- wiadomo erotyka i porno były reglamentowane, więc tzw. rynek domagał się tej twórczości. Dzisiaj film jest ( przynajmniej dla mnie) nudny i naiwny. Erotyka jest słaba , a wątek z kobietą która poznaje tajniki wyuzdanego seksu u boku "doświadczonego" faceta naiwny...Ale trudno nie zgodzić się z faktem , ze "Emmanuelle", czy też "Ostatnie tango w Paryżu" mocno przyczyniły się do przełamania tabu wyrafinowanego seksu w kinie... pozdrawiam