Niestety, ale fabularnie jest to żenujące. W pewnym sensie ten film, osadzony w "świecie Sherlocka", jest obrazą dla pamięci szkockiego pisarza i jego twórczości.

Nie chcę twierdzić, że jest to opowieść detektywistyczna na miarę inteligencji ludzi z trzeciej dekady XXI wieku, bo nie wierzę w to, że ludzie dzisiaj są aż tak ograniczeni. Chciałbym założyć, że jest to po prostu wyjątkowo nieudana wariacja na temat twórczości Conan Doyle'a. Film powinien być hołdem złożonym Szkotowi, a niestety jest kpiną z jego literatury. Łaskawie można by przyjąć, że jest to zamierzona parodia, gdyby nie to, że mamy dowody na to, iż nikt z twórców filmu nie chciał świadomie pisarza i jego dorobku parodiować.