PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 71 563
oceny
5,3 10 1 71563
2,5 6
ocen krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Co za film!

ocenił(a) film na 7

Boże, powieść była cudowna. Piękne opisy, świetne postacie (podbudowa psychologiczna a Paolini
miał dopiero 15 lat!), ten cudowny świat, ale też znajomość przez Chrisa realiów średniowiecza, tego
realnego. Tempo powieści, może nie całkiem oryginalnej, ale przyjemnej i ta całościowość świata
przedstawionego... No cudo, cudeńko. A film tego nie oddaje, nawet w połowie. Nie ma też atmosfery
powieści, zbudowanej po mistrzowsku...

espania44

Książka sama w sobie nie była taka zła, to prawda. Zdajesz sobie sprawę, że jest to fantasy niższych lotów, prawda? :) Ale film.. do dupy, ja zrobiłam tak, że najpierw obejrzałam film, później sięgnęłam po książkę. Przeczytałam ją w 4 dni, była tak wciągająca :) Ten film powinni pokazywać w każdej szkole filmowej pod adresem "jak NIE robić ekranizacji książki fantasy"

ocenił(a) film na 7
emmeline37

Czemu fantasy niższych lotów? To naprawdę świetna książka dla młodzieży. A film bardzo taki sobie

ocenił(a) film na 7
emmeline37

Zdecydowanie najlepsze były w tej powieści opisy wiejskiego życia, która Paolini odmalowuje z dużym znawstwem tematu. No i to jest cudowne, że mimo iż pisze fantasy zadał sobie tyle trudu, aby poznać szczegóły.
No i uroczy opis Saphiry, jak i nadawania jej imienia... Tyle świetnych scen :D

ocenił(a) film na 1
espania44

"ale też znajomość przez Chrisa realiów średniowiecza, tego realnego"
"Zdecydowanie najlepsze były w tej powieści opisy wiejskiego życia, która Paolini odmalowuje z dużym znawstwem tematu. No i to jest cudowne, że mimo iż pisze fantasy zadał sobie tyle trudu, aby poznać szczegóły"

ŁUP... ŁUP... ŁUP... (taki dźwięk wydaje moje czoło w gwałtownym kontakcie z najbliższą płaską, twardą powierzchnią - w tym przypadku blatem biurka)
Całej reszty bzdur - tego, że te grafomańskie opisy Paoliniego są piękne, że te banalne i szablonowe jak diabli postaci mają jakąkolwiek podbudowę psychologiczną - naprawdę nie chce mi się komentować. Ale ten tekst o tym, że Paolini - co krok pokazujący swoją skrajną głupotę, ignorancję i brak elementarnej wiedzy w temacie - zaprezentował znajomość czegokolwiek i że zapoznał się z jakimikolwiek szczegółami, to już mistrzostwo zasługujące na szerszy komentarz.

Wiejskie życie, odmalowane z dużym znawstwem tematu, mówisz...

Przypomnijmy sobie zatem przykłady tego "znawstwa" - na dobry początek Garrowa, który ponoć jest ubogim chłopem, a jego ubóstwo przejawia się w fakcie, że mieszka w dużym domu, z drewnianą podłogą, krytym dachówką. Dom jest na tyle duży, że każdy domownik ma swój własny pokój, z pełnym umeblowaniem. Jest też całkiem osobny budynek, w którym trzymany jest cały zwierzyniec. Całe obejście jest w dodatku tak wielkie, że można w nim zabłądzić przy kiepskiej pogodzie.
A teraz porozmawiajmy o RZECZYWISTOŚCI - w średniowieczu chłopi (zwłaszcza ubodzy) mieszkali w skromnych, na ogół JEDNOIZBOWYCH chatynkach, w których rolę podłogi pełniło tzw. klepisko - utwardzona powierzchnia wykonana z reguły z ubitej gliny. Nikomu się nie śniła podłoga z drewna, ani tym bardziej własne pokoje - całe towarzystwo spało generalnie w jednym pomieszczeniu. A i zwierzyniec nie siedział w osobnym budynku - "obora" była częścią składową chłopskiej chaty, ergo zwierzęta spędzały noc w tym samym budynku, co ludzie. Tak.

Jedziemy dalej z tym "znawstwem" - jak na ubogich chłopów przystało, Garrow i jego synowie (prawdziwy i przybrany) regularnie jadają mięso, które stanowi zresztą podstawę ich diety. Sam Paolini stwierdza (myślami Eragona), iż rodzinka potrzebuje mięsa - tudzież idzie sobie, ot tak, w las i dokonuje odstrzału królewskich łani. Nawet na śniadanie zjadają pieczonego kurczaka (brakuje tylko przedniego wina do popicia), a ich piwniczka jest tak bogata w mięso, że Eraś przez bite dwa tygodnie (o ile mnie pamięć nie myli) wynosi z tej piwniczki mięso dla smoka i nikt nie zauważa braków. Zresztą, w Carvahall mieszka prosperujący najwyraźniej całkiem nieźle rzeźnik (Sloan).
RZECZYWISTOŚĆ? Zastanawiam się, czy tacy chłopi, w realnym średniowieczu, kiedykolwiek jedli mięso. Od wielkiego dzwonu - może, ale generalnie mięso było w tamtych czasach wręcz towarem luksusowym. Hodowla nie była tak dobrze rozwinięta, jak dziś, generalnie dużo mniej "żywca" produkowano i zajadać się kurczakami na śniadanie mogła szlachta - ale nie chłopi, dla których każde zwierzę w obejściu było nadzwyczaj cenne. Nie chcę też sobie wyobrażać, jak w takich realiach miałby funkcjonować rzeźnik. Jeśli chodzi o Eragona strzelającego do łani, to Paolini tak bardzo "zadał sobie trudu", że nie chciało mu się nawet sprawdzać, co to takiego były "regalia". Już widzę chłopa, który do lasu wchodzi i do zwierzyny strzela. Na gardle by go za to ukarali. A Eragon wynoszący mięso z piwniczki i fakt, że pozostaje to zupełnie niezauważone... cóż, to jedna z poważniejszych durnot fabularnych w tej nędznej powieści, sprzecznych z elementarną logiką i obracających całą opowieść w gigantyczny nonsens.

Co by tu jeszcze... aha, kupcy! Nie zapominajmy o kupcach! Otóż, to Carvahall - zapadłej wioski gdzieś na końcu świata - regularnie przyjeżdża hałastra kupców, którzy sprzedają chłopom przedmioty codziennego użytku, a nawet jakieś zbytkowne bibeloty. Na tę okazję ubodzy chłopi pokroju Garrowa wysupłują tyle złota, że mogą z niego nawet dać swoim pociechom kieszonkowe na jakieś bzdety. Kupcy rozstawiają się z kramami przy "głównej ulicy", jak na jarmarku świątecznym, a trubadurzy siedzą w fikuśnych namiotach i noszą fikuśne stroje.
RZECZYWISTOŚĆ? W zasadzie to mówi samo za siebie - "ubodzy chłopi" nagle są na tyle zamożni, że cała zbieranina kupców przyłazi tam, licząc na zysk. Nie chce mi się nawet tłumaczyć, jak kompletnie jest to pozbawione sensu, jak wyzuty z logiki jest pomysł przyjazdu tylu kupców (żeby to był jeden, góra kilku, to bym jeszcze zrozumiał. Ale cały tłum?), jak gdyby ubodzy chłopi mieli nie wiadomo ile pieniędzy. Dawanie dzieciakom kieszonkowego na drobiazgi to już w ogóle jakiś kiepski żart, wzięty ze współczesnego świata, a nie ze średniowiecza. Z kolei sam pomysł, iż chłopi mieliby kupować przedmioty codziennego użytku, to kolejny Paoliniego popis ignorancji w tym antydziele. Dla informacji - jeżeli w średniowieczu chłopi potrzebowali łyżki, michy, krzesła, czy jakichś prostych narzędzi, nie szli tak po prostu do sklepu. Wyrabiali je SAMI. Tak. Natomiast ta "główna ulica" to brednia, do której sobie za chwilkę dojdziemy.

W ogóle to całe Carvahall to ładna miejscowość - domy duże, drewniane, z wieloma pokojami, często kryte prawdziwą dachówką, nawet i z werandami. W ładnej kompozycji przestrzennej to ułożone, z uliczkami i skrzyżowaniami, dzięki czemu kupcy wiedzą, która to "główna ulica".
A jak wygląda RZECZYWISTOŚĆ? Na wstępie pytanie kontrolne do autora. I do założycielki tematu. Czy widzieliście kiedy na własne oczy wieś? Taką z kilkunastoma, góra parędziesięcioma chałupami? Stawiam Ipoda do radiomagnetofonu Grundig, że nie. Zatem słówko wyjaśnienia - wieś (w szczególności jeśli mówimy o średniowieczu) to się rozciąga wzdłuż traktu. Nie ma mowy o żadnych skrzyżowaniach, nie istniało też w średniowiecznej wsi coś takiego, jak "główna ulica". Do tego Paolini sam nie może się zdecydować, czym właściwie Carvahall ma być - raz nazywa to wioską, a raz miasteczkiem. Przy czym warto nadmienić, że miasta były w średniowieczu zbieraninami bardzo ciasno upakowanych budynków, otoczonych murem. Na upartego można by Carvahall przyrównać do grodu warownego, ale takie grody też otaczano murem. Natomiast w Carvahall muru nie widno. Jeśli zaś chodzi o samą zabudowę, to jest ona biegunowo odległa od średniowiecznej zabudowy wiejskiej - odsyłam do pierwszego akapitu, dotyczącego rezydencji Garrowa.

A tak poza tym, to klawe życie jednak mają w tym Carvahall. Nie przejmują się zanadto pracą - Eragon po wykluciu Saphiry budzi się, gdy wschodzi słońce, a jednak ma jeszcze mnóstwo czasu, by wyjść ze smokiem do lasu i tam zrobić mu kryjówkę. Garrow z Roranem w tym czasie smacznie śpią. Nawet gdy Eraś wraca do domu, ma jeszcze czas schować (pozostawione zmyślnie przed wyjściem) skorupki jaja Saphiry.
Zderzenie z RZECZYWISTOŚCIĄ? Czytam ten bzdurny rozdział o opiece nad wyklutą Saphirą i sam już nie wiem, czy to skrajna ignorancja, czy po prostu nachalne chciejstwo autora. Chłopi, którzy po wschodzie słońca (i to zimą - bo rzecz dzieje się, gdy dookoła leży śnieg) jeszcze leżą w łóżkach, to kolejny obrazek mający się nijak do rzeczywistości.

Brom to też niezły cwaniak. Nie tylko trudni się opowiadaniem baśni, ale także jest prawdziwym molem książkowym. W swojej wiejskiej chacie ma cały, bogaty księgozbiór.
Brutalna RZECZYWISTOŚĆ każe w tym miejscu zapytać, skąd on wytrzasnął te wszystkie woluminy i jeszcze pieniądze na ich kupno. W średniowieczu nie było druku, a książki przepisywano RĘCZNIE, przez co były ogromnie kosztowne. No i oczywiście nikogo w Carvahall najwyraźniej nie obchodziło, skąd u jakiegoś bajarza tak niebotycznie kosztowny księgozbiór... Ech, szkoda gadać.

Są jeszcze tysiące innych rzeczy - np. kupcy noszący miecze (Paoliniemu nawet nie chciało się dowiedzieć, że miecze wolno było nosić wyłącznie szlachcie), kretyńska wzmianka o leżących w knajpie kijach, "których struganiem zabawiali się goście" (ach, te wiejskie rozrywki...), Eragon wkładający zbroję w dziesięć minut na grzbiecie Saphiry (pewnie ta zbroja była z plastiku i na rzepy), etc. - których nie chce mi się wyliczać, bo mógłbym to robić i do Bożego Narodzenia. Ale to się sprowadza do jednego - pisanie o znawstwie i orientacji Paoliniego w temacie to jedna z najgłupszych, najbardziej bezmózgich konstatacji odnośnie tych miernych książek. A głupich i bezmózgich konstatacji widziałem tu już sporo, warto nadmienić. Właśnie, że wszystko, absolutnie WSZYSTKO w kwestii zgodności tej książki z rzeczywistością i realiami średniowiecza, jest zrobione źle. Na kilometr widać, iż tworzył to gówniarz, który nie miał pojęcia, o czym pisze. Aż dziw, że pamiętał o tym, iż w średniowieczu chłopi jeszcze elektryczności nie mieli.



"Czemu fantasy niższych lotów?"

Powodów - oczywistych powodów - jest tak wiele, że nie chce mi się nawet teraz wszystkich wyliczać. Robiłem to już wcześniej wielokrotnie, a teraz i tak się już rozpisałem. Ale w moim mniemaniu te nędzne książki kładzie tak naprawdę jedno - fakt, że Paolini NIE UMIE PISAĆ. Czyta się toto - i widzi się od razu, że pisała to osoba nie mająca pojęcia, jak się pisze powieści. Wierzę, że Paolini miał kilkanaście lat, gdy to pisał. Byłbym bardziej zdziwiony, gdyby tak niedojrzałe teksty wyszły spod palców osoby dorosłej i wykształconej.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Ja tam lubię Pailiniego. Nie wiem czy czytałeś Naznaczoną - to taka szmira dla młodych dziewczynek o inteligencji pustułki. Tam to jest dopiero niedojrzałe pisanie, aż boli jak czytasz. Po 2 czytałam wiele książek i uwierz mi gdybyś zagłębił się w literaturę młodzieżową to ta pisana przez osoby dorosłe jest milion razy gorsza. Żadko zdarza się coś tak dobrego jak Eragon i kontynuacja. Ale dzięki na pewno skorzystam z twoich opisów średniowiecznego życia, bo sama lubię pisać fantasy. :)

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

Poczytaj trochę więcej fantasy, później pogadamy. Pisarz fantasy ma swój własny świat, któego ty nie rozumiesz.

ocenił(a) film na 1
espania44

Naprawdę mam to komentować?

ocenił(a) film na 1
espania44

Znów się odzywam, taki widać jestem niedojrzały... ale po prostu jak pisałem ten poprzedni post, byłem chyba jakiś zaspany i nie skojarzyłem, co to za temat i kto do mnie gada (myślałem, że to jeszcze jeden nudziarz z innego tematu - tego z "krucjatą"). Uroki klikania na powiadomieniach...
Poprzednim razem palnęłaś taki idiotyzm, że po prostu nie miałem serca zostawić tego bez komentarza. A tu proszę, minęło trochę czasu - i kolejny idiotyzm, którego nie sposób nie skomentować. Powiada się co prawda, że takie brednie mówią same za siebie i tak dalej... ale nie chcę, abyś odchodziła w przeświadczeniu, że to, co powiedziałaś, miało choć krztynę sensu.

"Pisarz fantasy ma swój własny świat, któego ty nie rozumiesz"

OK, czyli jeszcze nie tak dawno pisałaś o, cytuję: "znajomości przez Chrisa realiów średniowiecza, tego realnego", "opisach wiejskiego życia, która Paolini odmalowuje z dużym znawstwem tematu" oraz że Paolini, choć pisze fantasy, "zadał sobie tyle trudu, aby poznać szczegóły". A teraz co? Nagle próbujesz stosować najgłupszy z możliwych wykręt, pisząc coś dokładnie sprzecznego ze wszystkimi poprzednimi, własnymi wypowiedziami i próbując się powoływać na fakt, że "bo to fantasy, to autor może wszystko"? Wiesz, jest takie powiedzenie, że czasem lepiej milczeć i tylko wydawać się idiotą, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. Tobie ta dewiza jest najwyraźniej całkowicie obca - myślałby kto, że ośmieszyłaś się już dostatecznie, nazywając skrajny laicyzm Paoliniego "znawstwem", ale jakby było tego mało, po jakimś czasie tylko się dodatkowo pogrążasz. To zasługuje na epic facepalm...

Chciałbym jeszcze kategorycznie zaprzeczyć, jakoby tworzenie własnego świata w konwencji fantasy sprawiało, że autor może wymyślić wszystko. Otóż, nie może - nadal ograniczają go pewnie uniwersalne prawa i wartości, na czele z regułami zdrowego rozsądku. W kwestii realiów średniowiecza, na przykład, to nie były one takie, jakie były z tego tylko powodu, że Bozia sobie tak zażyczyła. Średniowiecze funkcjonowało w taki, a nie inny sposób, gdyż działo się to w wyniku procesów, jakie ukształtowały ówczesną cywilizację i społeczeństwo tudzież na nie oddziaływały. Procesy te mają charakter uniwersalny i obowiązują autora nawet wtedy, gdy pisze fantasy - o ile nie wymyśli jakiegoś naprawdę dobrego, wewnętrznego uzasadnienia. Tymczasem jedną z podstawowych bolączek Erasia jest właśnie fakt, że praktycznie wszystko w tej książce jest pozbawione wewnętrznego uzasadnienia i bazuje na chciejstwie tudzież kompletnej ignorancji autora.

Poza tym, po twojej wypowiedzi widać wyraźnie, że z nas dwojga to ty musisz się jeszcze wieeeele nauczyć, jeśli chodzi o fantasy. Ta konwencja, jakkolwiek funduje odskocznię od szarej rzeczywistości, jest z nią mimo wszystko silnie związana, bazuje na znanych nam wartościach, co pozwala je przykładowo propagować poprzez takie utwory - a także ułatwia uwierzenie, iż "łyżka nie istnieje". Jeżeli taki pseudośredniowieczny świat funkcjonuje jak prawdziwe średniowiecze, od razu jest dzięki temu wiarygodny, w czym nie przeszkadzają hasające po nim smoki czy elfy.
Natomiast według ciebie fantasy - i ogólnie fantastyka - służy najwyraźniej jako usprawiedliwienie kolosalnych głupot, które czytelnik ma obowiązek zaakceptować, bo takie jest życzenie autora. Osobiście nie znoszę takiego podejścia - i pogardzam osobami, które tak na to patrzą - bowiem sugeruje to w praktyce, że fantastyka (którym to gatunkiem się fascynuję od dziecka) jest gatunkiem dla idiotów, którym można podetknąć pod nos każde g***o, a oni i tak to zeżrą. Jeśli tak faktycznie siebie widzisz - twoja sprawa. Ale od fantasy się odwal, z łaski swojej - i nie wypisuj tutaj takich obelżywych sugestii, że "to świat fantasy, a więc można wymyślić każdą bzdurę". I taka osóbka jeszcze ma tupet do mnie pisać, że mam przeczytać więcej fantasy... Co za bezczelność.

ocenił(a) film na 4
Der_SpeeDer

Adjustator się nie spisał, co poradzić :D

Der_SpeeDer

Gdybym mógł, to z szczerą chęcią postawiłbym Ci kufel zimnego, orzeźwiającego piwa! ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones