PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 71 568
ocen
5,3 10 1 71568
2,5 6
ocen krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Fragment IV tomu:)

ocenił(a) film na 4

Jest to fragment prawdopodobnie czwartego rozdziału pod tytułem "King Cat", który znalazł się w nowym kanadyjskim wydaniu Brisingr. Cóż... to dobry znak, skoro wydawnictwo i Paolini decydują się na taką publikacje, to znaczy że jest coraz bliżej premiery książki.

-Gdzie byłeś?- Dopytywał się Garrow, a jego twarz przybrała surowy wyraz w świetle świecy.
-Trzeba przyprowadzić konie.
Eragon starał sie jak mógł, alby zignorować budzące sny, jakie miał na podium w głównej sali zamku, dokładnie po prawej stronie tronu Lorda Bardburn'a. Położył swoją lewą dłoń na rękojeści Brisingra, który był w pochwie, i przyjął bardziej dbałą postawę, mając nadzieję, że nikt nie zauważył jego wyczerpania.
Po drugiej stronie tronu stał Jormundur trzymający swój hełm na zagięciu swego lewego ramienia. Włosy na jego skroniach były w posklejanych w szarych pasmach; reszta była brązowa, a całość przechodziła w długą brodę. Jego nachylona twarz wyrażała wystudiowany brak emocji osoby, która ma rozległe doświadczenie w czekaniu na innych. Eragon zauważył cienką linię czerwieni płynącą wzdłuż dolnej części jego prawego naramiennika, z jakiejś rany, ale Jordmund nie wykazał żadnych oznak bólu.
Pomiędzy nimi siedziała Nasuada olśniewając w zielono-żółtej sukni, którą przywdziała zaledwie chwilę temu, wymieniając jaskrawe szaty wojny dostosowane do praktyki umiejętności rządzenia krajem. Ona też została naznaczona podczas walki, o czym świadczył biały, płóciany bandaż owinięty wokół jej lewej ręki. Cichym głosem, który mogli usłyszeć tylko Jormundur i Eragon powiedziała:
-Jeśli tylko możemy zyskać ich wsparcie...
-Myślałaś tym czego będą chcieli w zamian? - Zapytał Jormundur. - Nasze kufry są prawie puste, a nasza przyszłość niepewna.
Ledwie poruszając ustami odpowiedziała:
-Możliwe, że nie chcą niczego więcej od nas niż szansy na odegranie się na Galabtorixie. - Tu zrobiła pauzę. - Ale jeśli nie, to powinniśmy znaleźć inny sposób, aby zaliczyć ich do naszych żołnierzy.
-Mogłabyś zaoferować im beczki z kremem - Powiedział Eragon, co rozbawiło Jormundura i wywołało łagodny śmiech Nasuady.
Ich cicha konwersacja dobiegła końca, kiedy trzy trąbki zabrzmiały na zewnątrz głównej sali. Wtedy płowo-włosy stronnik w tunice, zszytej z sztandarem Vardenów - białym smokiem trzymającym różę ponad mieczem, skierowanym na oddział, na fioletowym tle - przemaszerował przez otwarte drzwi do oddalonego końca sali, stukając w ziemię ceremonialną laską, którą niósł i cienkim, wystraszonym głosem ogłosił:
-Jego Najwyższa Wysokość, Grimrr Halfpaw, Król kotołaków, Lord samotnych miejsc, Władca nadchodzących nocy i Ten, który Wędruje Samotnie.
Dziwny tytuł: Ten, który Wędruje Samotnie. Zwrócił się do Saphiry Eragon.
Ale zgaduję, że trafny. Odpowiedziała, a Eragon mógł wyczuć jej rozbawienie, mimo że jej nie widział, co znajdowała się zwinięta na dachu zamku.
Paź zatrzymał się z boku, a przez drzwi wszedł Grimrr Halfpaw na czele ludzi, odprowadzany przez cztery inne kotołaki, które podążały blisko niego na ich dużych, kudłatych łapach. Tych czworo przypominało Solembuma, ale jeden był w zwierzęcej postaci: o umięśnionych ramionach i o długich kończynach, z krótkimi, ciemnymi przebiciami na ich szyjach i kłębie, z frędzlami na uszach, i czarno nakrapianymi ogonami, którym machał z gracją.
Grimrr Halfpaw nie przypominał żadnej osoby, czy istoty, jaką kiedykolwiek widział Eragon. Wysoki na około 4 stopy, tego wzrostu co krasnolud, ale nikt nie mógłby go pomylić ani z nim, ani z człowiekiem. Miał mały, szpiczasty podbródek, szerokie kości policzkowe i nisko umieszczone brwi nad skośnymi, zielonymi oczyma otoczonymi podobnymi do skrzydeł rzęsami. Od przodu jego zniszczone, czarne włosy wisiały na jego czole, kiedy po bokach i z tyłu opadały do jego ramion, gdzie były gładkie i lśniące, bardzo podobnie do grzyw jego kompanów. Jego wiek był nie do odgadnięcia dla Eragona
Jedynymi ubraniami jakie miał na sobie Grimrr, była szorstka, skórzana kamizelka i przepaska na biodra ze skóry królika. Czaszki tuzina, lub większej ilości zwierząt - ptaków, myszy i tym podobnych - były przypięte do przodu kamizelki i grzechotały przy każdym jego ruchu. Osłonięty sztylet wystawał spod kąta z pasu od jego przepaski. Wiele blizn, wąskich i białych naznaczyły jego orzechowo-brązową skórę niczym zadrapania na często używanym krześle lub stole. Jak wskazywało jego imię brakowało mu dwóch palców u jego lewej ręki; wyglądały jak odgryzione.
Żaden z kotołaków nie wyglądał jakby zauważył, że ludzie ustawili się po różnych stronach ich drogi, przyglądając się im, do czasu aż Grimrr zrównał się z zielarką Angelą, która stała na przeciwko Rorana szydełkując pasiaste skarpetki sześcioma igłami naraz. Oczy Grimrra zatrzymały sie na zielarce, cały sie napuszył tak jak jego czterej kompani. Jego usta odsłoniły parę zakrzywionych, białych kłów i, ku zdziwieniu Eragona wydał z siebie krótki, głośny syk.
Angela spojrzała na niego znad skarpet i z ospałym i bezczelnym wyrazem twarzy powiedziała:
-Kici kici.
Przez chwilę Eragon był pewien, że kotołaki ją zaatakują. Ciemny rumieniec oblał twarz i szyję Grimrra, nozdrza rozszerzyły się, a on cicho na nią warknął. Reszta kotołaków cicho przykucnęła, gotowa do skoku, a ich uszy przylgnęły do głów.
Poprzez salę Eragon usłyszał dźwięk ostrzy wolno wyciąganych z pochew. Grimrr syknął jeszcze raz, po czym odwrócił się od zielarki i zaczął iść w stronę tronu. Kiedy ostatni kotołak minął zielarkę podniósł łapę i ukradkowym zamachem uderzył w przędzę, co rozrzuciło igły Angeli.
Skonsternowana Saphira spytała: Kici kici?
Eragon wzruszył ramionami, po czym przypomniał sobie, że nie ona może go zobaczyć. Kto wie dlaczego Angela coś robi, lub mówi?
W końcu Grimrr dotarł przed Nasuadę. Zatrzymał się i bardzo nieznacznie schylił swą głowę, z arogancją typową dla kotołaków, smoków i niektórych wysoko urodzonych kobiet.
-Pani Nausado - powiedział. Jego głos był zaskakująco głęboki, niższy niż można by się spodziewać po istocie tak podobnej do chłopca.
Teraz z kolei Nasuada pochyliła swoją głowę.
-Królu Halfpaw'ie jesteś mile widziany wśród Vardenów, Ty i cała twoja rasa. Musze przeprosić za nieobecność króla Orrina; Nie może być tutaj żeby Cię powitać tak jak by chciał, gdyż on i jego kawaleria bronią właśnie naszej zachodniej flanki przed oddziałami Galbatorixa.
-Oczywiście Pani Nasuado - Jego ostry ząb błysnął, kiedy mówił. - Nie powinnaś nigdy odsłaniać się przed wrogami.
-Mimo wszystko... Czemu zawdzięczamy tą nieprzewidzianą wizytę Wasza Wysokość? Kotołaki zawsze były uważane za tajemnicze i samotne, oraz trzymające się z dala od wszelkich konfliktów, szczególnie od czasu upadku Jeźdźców. Można nawet powiedzieć, że wasza rasa stała się bardziej mitem niż faktem od ostatniego wieku. Więc dlaczego teraz zdecydowaliście się ujawnić?
Grimrr wskazał swym zgiętym palcem na Eragona i zarazem kłując go pazurem, co wzbudziło go z jego ostatniego snu, który dotyczyły urgala, krasnoluda i pary mieczy stworzonych z lodu.
-Przez niego - warknął kotołak. - Jeden łowca nie zaatakuje drugiego zanim ten nie odsłoni swoich słabości, a Galbatorix ujawnił nam swoją: On nie zabije Eragona Cieniobójcy, lub Saphiry Jasnołuskiej. Długo czekaliśmy na tą okazję i ją wykorzystamy. Galbatorix nauczy się nas bać i nienawidzić i w końcu uświadomi sobie, jak wielki był jego błąd i zrozumie, że to my byliśmy odpowiedzialni za jego zgubę. Taka zemsta będzie równie słodka jak szpik młodego niedźwiedzia.
-Czas nadszedł dla ludzi, dla każdej rasy, a także kotołaków, aby stanąć razem i dowieść, że Galbatorix nie złamał naszej woli walki. Dołączymy do waszej armii, Pani Nasuado, jako wolni sprzymierzeńcy i pomożemy wam to osiągnąć.
Cokolwiek pomyślała Nasuada, Eragon nie mógł odgadnąć co to było, ale sam był pod wrażeniem przemówienia kotołaka, tak jak Saphira.
Po krótkiej pauzie Nasuada powiedziała:
-Miło mi słyszeć twe słowa Wasza Wysokość. Ale zanim zaakceptuję twą ofertę, muszę zadać parę pytań i mam nadzieję, że będziesz skłonny na nie odpowiedzieć.
Z niewzruszoną obojętnością Grimrr machnął ręką.
-Będę.
-Twoja rasa była zbyt sekretna i zbyt nieuchwytna, muszę przyznać, że nigdy o tobie nie słyszałam Królu. Tak na prawdę, to nigdy nawet nie przypuszczałam, że twoja rasa ma przywódcę.
-Nie jestem królem, podobnym do waszych króli. - Powiedział Grimrr. - Większosć z kotołaków woli żyć samotnie, ale i tak musimy wybrać przywódcę, za którym będziemy podążać na wypadek wojny.
-Rozumiem. Czy teraz mówisz w imieniu całej swej rasy, czy tylko tych, którzy podążają za tobą?
Klatka piersiowa Grimrra uniosła się, a jego twarz w końcu ukazała emocję, a raczej samozadowolenie.
-Mówię w imieniu wszystkich mej rasy, Pani Nasuado. - Miauknął - Wszystkie kotołaki z Alagaesii, które są sprawne fizycznie przybyły tutaj, aby walczyć. Jest nas niewielu, ale każdy z nas jest groźny w walce. Mogę także zgromadzić jednokształtnych, ale nie mogę za nich odpowiadać, ponieważ są głupi jak inne zwierzęta. Jednak będą robić to co im rozkażemy.
-Jednokształtnych? - spytała Nasuada.
-Tych, których znacie jako koty. Tych, którzy nie mogą zmienić swej postaci, tak jak my.
-I możesz im rozkazywać?
-Tak. Podziwiają nas... to naturalne.
Jeżeli to, co mówią to prawda Skomentował Eragon. To kotołaki mogą być niezwykle cennym sprzymierzeńcem.
-A czego żądacie w zamian za wasze wsparcie, Królu Halfpawie. - Powiedziała Nasuada, po czym spojrzała na Eragona i z uśmiechem dodała:
-Możemy dać wam tyle śmietany ile chcecie, ale poza tym, nasze zapasy są na wyczerpaniu. Jeśli twoi wojownicy oczekują zapłaty za kłopot, to obawiam sie, że mogą poczuć się bardzo rozczarowani.
-Śmietana jest dla kociąt, a złoto nie ma dla nas wartości - powiedział Grimrr. Kiedy mówił podniósł swoją prawą łapę i oblizał ją. -Nasze zespoły są małe: Każdemu z nas będzie potrzebny sztylet do walki, jeśli jeszcze takowego nie ma. Każdy będzie potrzebował też dwóch pancerzy, jednego do walki na dwóch łapach, a drugiego na czterech. Nie potrzebujemy niczego więcej, żadnych namiotów, talerzy, łyżek, czy koców. Każdego z nas zaspokoi jedna kaczka, kurczak, albo jakiś mały ptak, co dzień. I co drugi dzień miskę świeżo siekanej wątróbki. Nawet jeśli nie będziemy mieli chęci, aby to jeść, to jedzenie będzie wewnątrz nas. A jeśli wygramy tą wojnę, ktokolwiek zostanie nowym władcą, lub władczynią, to zawsze będzie koło niego honorowe miejsce dla jednego z nas, jeśli oczywiście chciałby on je zająć.
-Targujesz się niczym krasnludzki prawodawca. - powiedziała Nasuada oschle, po czym nachyliła się do Jormundura i Eragona, tak aby tylko oni słyszeli jej szept.
-Czy mamy wystarczająco wątróbki, aby wykarmić ich wszystkich?
-Tak sądzę - odpowiedział Jormundur ściszonym głosem. - Ale to zależy od rozmiaru miski.
Nasuada wyprostowała się na swym miejscu.
-Dwa pancerze to o jeden zbyt wiele, Królu Halfpaw. Twoi wojownicy muszą zdecydować, czy będą walczyć w ludzkiej, czy kociej postaci i przekazać mi swoją decyzję. Nie jestem teraz w stanie ubrać ich wszystkich.
Eragon był pewny, że gdyby Grimrr miał ogon, to właśnie by nim poruszył, zmieniając pozycje.
-Dobrze Pani Nasuado. ...
-Jest jeszcze jedna sprawa. Galabtorix posiada szpiegów i zabójców ukrytych wszędzie. W związku z tym, wszyscy dołączający do Vardenów muszą zostać przebadani przez naszych magów, aby uzyskać pewność, że nimi nie są.
-Rozumiemy. Jeśli znajdzie się ktokolwiek na tyle odważny, aby zajrzeć do naszych umysłów, pozwól mu na to. Ale nie ona. - Powiedział wskazując na Angelę - Jej nie.
Nasuada zawahała się, Eragon dostrzegł, że chce zapytać dlaczego, ale powstrzymałaa się i zamiast tego powiedziała:
-Niech tak będzie. Zaraz wyślę po magów, aby móc rozwiązać ten problem bez opóźnień. Jeśli nie znajdą niczego nieodpowiedniego, utworzymy sojusz pomiędzy wami i Vardenami, Królu Halfpawie.
Po jej słowach wszyscy ludzie na sali zaczęli klaskać, wliczając w to Angelę. Elfy zdawały się też być zadowolone.
Kotołaki, nie zareagowały na to w żaden sposób, oprócz tego, że ich uszy przyległy do głów z powodu hałasu.

ocenił(a) film na 1
Nihal

Yo, ho.

Widzę, że pan Paolini wciąż w formie. Skoro już się ten stek grafomaństwa znalazł na forum, to dlaczego by się nie pośmiać?
No bo jakby to tak poczytać...


"-Gdzie byłeś?- Dopytywał się Garrow"

Bezsensowne wskrzeszanie postaci wciąż w modzie?
Pewnie za parę rozdziałów Garrow zginie ponownie.

"Eragon starał sie jak mógł, alby zignorować budzące sny, jakie miał na podium w głównej sali zamku, dokładnie po prawej stronie tronu Lorda Bardburn'a"

O, matko.
Przeczytałem to zdanie z pięć razy, i nadal nie rozumiem, o co w nim chodzi.
Że te sny się brały i materializowały na podium (pewnie takim z cyframi, od jeden do trzech...)? Tak DOKŁADNIE (szkoda że nie ma jeszcze podanego wektora i odległości podanej z dokładnością do dziesiątego miejsca po przecinku) na prawo od Lorda Bardburna?
To pewnie jak Makbet i jego kumpel Banko. Ten drugi pierwszemu też się tu i ówdzie pojawiał, mimo że ten starał się go ignorować.

"Po drugiej stronie tronu stał Jormundur trzymający swój hełm na zagięciu swego lewego ramienia"

Normalny autor napisałby po prostu, że trzymał go pod pachą. Nie Paolini. On chce wyrosnąć ponad przeciętność (szkoda tylko, że nie wie, jak to zrobić).

"Włosy na jego skroniach były w posklejanych w szarych pasmach; reszta była brązowa, a całość przechodziła w długą brodę"

Znaczy on farbuje te włosy? Cool.
Następnym razem pojawi się z żelem na łbie.

"Jego nachylona twarz wyrażała wystudiowany brak emocji osoby, która ma rozległe doświadczenie w czekaniu na innych"

Kretyńskiej górnolotności w tekstach Paoliniego starczyłoby i dla całego dziesięcioksięgu. Zaiste, wielkie to doświadczenie, i wielkiego studiowania mimiki wymaga.

"Pomiędzy nimi siedziała Nasuada olśniewając w zielono-żółtej sukni, którą przywdziała zaledwie chwilę temu, wymieniając jaskrawe szaty wojny dostosowane do praktyki umiejętności rządzenia krajem"

Wysoki Sądzie, to mnie przerosło.
Doprawdy, jaskrawe szaty są na wojnę jak znalazł. I, doprawdy, noszone szaty w magiczny sposób konstytuują "praktykę umiejętności" (cokolwiek to oznacza) rządzenia krajem.

"Ona też została naznaczona podczas walki, o czym świadczył biały, płóciany bandaż owinięty wokół jej lewej ręki"

Jeszcze trochę, i nabicie sobie guza też zostanie nazwane "naznaczeniem".
O bandażu zrobionym z płótna już mi się nie chce gadać - i tak nic nie dorówna młotkowi zrobionemu ze skóry (patrz: Eragon, i rozdział, w którym główny bohater znęcał się nad jajem Saphiry).

"-Możliwe, że nie chcą niczego więcej od nas niż szansy na odegranie się na Galabtorixie"

Oj, na pewno. Przecież to ci dobrzy bohaterowie, stojący po stronie nieskazitelnych Vardenów. Na pewno się zgodzą działać pro publico bono.

"-Mogłabyś zaoferować im beczki z kremem - Powiedział Eragon, co rozbawiło Jormundura i wywołało łagodny śmiech Nasuady"

Ha, ha.

"Wtedy płowo-włosy stronnik w tunice, zszytej z sztandarem Vardenów - białym smokiem trzymającym różę ponad mieczem, skierowanym na oddział, na fioletowym tle"

No, wiecie co... czy ktoś normalny, zdrowy na umyśle, wpadłby na pomysł przyszywania komuś do ubrania całego sztandaru? Nie. Autor oporów nie ma.
Nie wspomnę już o nieporadnym opisie rzeczonego sztandaru (swoją drogą, dlaczego takowy pojawia się dopiero w czwartym tomie?). Autor tak chciał, żeby klimatycznie było, żeby obrazowo było, żeby dramatycznie było - ale chaos totalny mu z tego wyszedł.

"Żaden z kotołaków nie wyglądał jakby zauważył, że ludzie ustawili się po różnych stronach ich drogi, przyglądając się im"

Włos mi się jeży, jak czytam tak sklecone zdania. Jest to jak dla mnie kwitesencja niezdolności Paoliniego do panowania nad słowem pisanym.

"Grimrr zrównał się z zielarką Angelą, która stała na przeciwko Rorana szydełkując pasiaste skarpetki sześcioma igłami naraz"

Godzinę myślałem, jak to skomentować. Nie dałem rady, tak mi ręce opadły.

"Angela spojrzała na niego znad skarpet i z ospałym i bezczelnym wyrazem twarzy powiedziała:
-Kici kici"

Przepraszam, co to ma być? Czy to miało być zabawne? Sensowne? Logiczne?
Nawet jeśli Angela ma jakiś powód, żeby za kociakami nie przepadać albo ich nie szanować, to na miejscu Nasuady każdy zdrowy na umyśle kazałby po czymś takim wydać rozkaz wyrzucenia tej idiotki z sali - bo obrażanie potencjalnych sojuszników na dzień dobry oraz wywoływanie awantur pod rozmowy dyplomatyczne nie podpada. Szczególnie, jeśli "Śtlaźnicy" (znaczy Vardeni) nie mają czym im zapłacić.

"Kiedy ostatni kotołak minął zielarkę podniósł łapę i ukradkowym zamachem uderzył w przędzę, co rozrzuciło igły Angeli"

Ani chybi jakiś Agent Smith albo Neo, skoro pośrodku przestronnej sali, gdzie jest pełno ludzi, rozwalił kobitce robótkę, czyniąc przy tym sporo bałaganu - i jeszcze zrobił to wszystko ukradkowo.
Zachodzę też w głowę, jak to zrobił, skoro szedł środkiem sali z delegacją, a Angela najprawdopodobniej siedziała gdzieś z boku. No, chyba że to było jak z ostatnim koszem Jordana w filmie Kosmiczny Mecz.

"Eragon wzruszył ramionami, po czym przypomniał sobie, że nie ona może go zobaczyć. Kto wie dlaczego Angela coś robi, lub mówi?"

Chyba każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie. Każdy wie, że ktoś tu jest idiotą - albo postać, która idiotyczne rzeczy robi, albo autor, który uznał, że taki idiotyzm ma sens. Obstawiam to drugie.

"Zatrzymał się i bardzo nieznacznie schylił swą głowę, z arogancją typową dla kotołaków, smoków i niektórych wysoko urodzonych kobiet"

I niektórych polskich polityków z Samoobrony, i Dzieci Neostrady, i niektórych młodocianych gwiazd filmowych. Jeszcze potrzeba przykładów?

"-Oczywiście Pani Nasuado - Jego ostry ząb błysnął, kiedy mówił"

A wąs drgnął mu odruchowo, tudzież jego ogon znów kiwnął się na lewo przy kolejnym zamachu.

"Kotołaki zawsze były uważane za tajemnicze i samotne, oraz trzymające się z dala od wszelkich konfliktów, szczególnie od czasu upadku Jeźdźców"

Narrator: Chcesz być narratorem?
Nasuada: Nie!
Narrator: No dobra, to jedziemy dalej.

"Można nawet powiedzieć, że wasza rasa stała się bardziej mitem niż faktem od ostatniego wieku"

Można. Można też powiedzieć, że Ziemia jest płaska. Tylko po co?

"Grimrr wskazał swym zgiętym palcem na Eragona i zarazem kłując go pazurem"

Force Sting - kłucie pazurem na odległość. No, nieźle, nieźle... my young Padawan.

"co wzbudziło go z jego ostatniego snu, który dotyczyły urgala, krasnoluda i pary mieczy stworzonych z lodu."

A nie było tam ludzika z karmazynowym melonikiem na łysym łbie?

"Cokolwiek pomyślała Nasuada, Eragon nie mógł odgadnąć co to było, ale sam był pod wrażeniem przemówienia kotołaka, tak jak Saphira"

Też go poraziła bijące zeń (zwłaszcza z końcówki) banał i sztampa?

"Klatka piersiowa Grimrra uniosła się, a jego twarz w końcu ukazała emocję"

<skręt kiszek>

"-Mówię w imieniu wszystkich mej rasy, Pani Nasuado. - Miauknął"

Że niby co? Bez żartów... żeby miauknął, to musiałoby być tak przynajmniej - "miał na imię Miau, i miał mieć miedź, ale miał tylko węglowy miał, i miał mieć miecz". Eee, i tak za mało tego miau...

"Wszystkie kotołaki z Alagaesii, które są sprawne fizycznie przybyły tutaj, aby walczyć"

Inwalidzi wojenni zostali grzecznie w domach - uczcie się dzieci, że na wojnę się sprawnych fizycznie posyła.

"-I możesz im rozkazywać?
-Tak. Podziwiają nas... to naturalne"

W końcu Lizard wszystkim jaszczurkom umiał rozkazywać... Paolini najwyraźniej też chciał mieć coś takiego. Już widzę te wypieki na jego policzkach, kiedy kreślił te teksty.

"-Możemy dać wam tyle śmietany ile chcecie, ale poza tym, nasze zapasy są na wyczerpaniu. Jeśli twoi wojownicy oczekują zapłaty za kłopot, to obawiam sie, że mogą poczuć się bardzo rozczarowani"

Teraz już rozumiem, czemu Nasuada nie kazała wyrzucić Angeli z sali - ona sama jest idiotką.
Za jej tupet i bezczelną protekcjonalność należałoby się jej od Grimrra splunięcie w twarz i pożegnanie, a mówienie wprost, iż nie ma zamiaru im płacić, zawiera w sobie tyle sensu, że równie dobrze mogłaby od razu odesłać swoich potencjalnych aliantów do Asteri... przepraszam, Galbatorixa.
Ale to jest Paolini przecież...

"Kiedy mówił podniósł swoją prawą łapę i oblizał ją"

A pfeee, toż to perwersja.

"Każdego z nas zaspokoi jedna kaczka, kurczak, albo jakiś mały ptak, co dzień. I co drugi dzień miskę świeżo siekanej wątróbki"

I talerz czerniny co tydzień, i kaszanka co cztery dni. A w niedziele jadamy rosół z bażanta. Polędwicę na wynos.
Co jeszcze podać?

"Nawet jeśli nie będziemy mieli chęci, aby to jeść, to jedzenie będzie wewnątrz nas"

Kto? Co? Czy jest na sali sens?
Zresztą co tu się rozdrabniać - cała wypowiedź Grimrra z jego listą życzeń jest tak niemożliwie kretyńska, że tego nie idzie czytać bez ironicznego uśmieszku przynajmniej. Bardziej wrażliwi daliby sobie spokój z dalszym czytaniem już po pierwszych dwóch zdaniach. Nie pojmuję, że są ludzie, którzy pisanie takich idiotyzmów nazywają tworzeniem arcydzieł.

"-Targujesz się niczym krasnludzki prawodawca"

Znaczy walutą krasnoludów też jest surowe mięso? A ja myślałem, że oni tak raczej za cennymi kruszcami są...

"-Czy mamy wystarczająco wątróbki, aby wykarmić ich wszystkich?"

Podsumujmy - ci kolesie, "Śtlaźnicy", od miesięcy utrzymują dużą armię, która z biegiem czasu się powiększa. Mają do swojej dyspozycji zaplecze całego państwa - ba, połowy Erasiowatego światka. Nikt nie narzeka na zaopatrzenie, i nawet zwykli żołnierze są karmieni tutaj gulaszem (jak wynika z jednego z rozdziałów w Najstarszym).
Czy w takiej sytuacji uznałbym, że robienie z dostawy - o zgrozo - wątróbki, istotnej i palącej kwestii, ma głębszy sens? Nie. Autor oporów nie ma.

"-Tak sądzę - odpowiedział Jormundur ściszonym głosem. - Ale to zależy od rozmiaru miski"

Tak czytam te wypowiedzi postaci, te kretyńskie dialogi i równie kretyńskie opisy, i się coraz mocniej zastanawiam, czy to aby jakieś żarty nie są - że nie wyskoczy pajacyk spomiędzy stronic, z nagranym na taśmie okrzykiem "ha, ha, haaa - ale was nabraliśmy". Ale nic z tego - to "coś" jest uznawane za pełnoprawną powieść. Płakać się chce.

"-Dwa pancerze to o jeden zbyt wiele, Królu Halfpaw"

I znowu. Bo tak się autorowi zachciało. Co prawda nie było jeszcze na kartach prozy Paoliniego problemów z zaopatrzeniem u Śtlaźników, ale teraz wyposażenie jakiejś bandy w dwa pancerze zamiast jednego - mimo że jest sobie wielotysięczna armia i nikomu pancerzy nie brakuje - to wielki problem.

"Eragon był pewny, że gdyby Grimrr miał ogon, to właśnie by nim poruszył, zmieniając pozycje"

A ja jestem pewien, że gdybym miał trzecią rękę, to zgiąłbym jej środkowy palec do kąta czterdziestu pięciu stopni, unosząc jednocześnie ramię o cztery centymetry w górę. Skąd takie niezachwiane i zupełnie bezpodstawne u postaci przekonanie, że już o bezsensie tego całego zdania nie wspomnę?

"W związku z tym, wszyscy dołączający do Vardenów muszą zostać przebadani przez naszych magów, aby uzyskać pewność, że nimi nie są"

Kim? Magami?

"-Niech tak będzie. Zaraz wyślę po magów, aby móc rozwiązać ten problem bez opóźnień"

Tu mała dygresja na temat na ogół przeze mnie pomijanych (z braku siły na komentowanie) drobnych przejawów literackiego inwalidztwa Paoliniego. Po kogoś, to można posłać, a nie wysłać.

"Jeśli nie znajdą niczego nieodpowiedniego, utworzymy sojusz pomiędzy wami i Vardenami, Królu Halfpawie"

A to z kolei jedno ze zdań, w przypadku których - choć mam problemy ze sprecyzowaniem tego - mamy do czynienia z koślawym stylem.
Skoro już kończę pobieżną złośliwą analizę tego tekstu, może warto nadmienić, że słowa "Halfpaw" się nie deklinuje?


Jest bez zmian, innymi słowy. Paolini nadal jest literackim inwalidą. Nie radzi sobie ze słowem pisanym, nie panuje nad szykiem zdania, nie umie narzucić tekstowi jakiejś generalnej struktury, nie ma najmniejszego pojęcia, jak budować figury stylistyczne, jest też zwyczajnym głupcem i ignorantem w kwestii realiów świata, w jakich zdecydował się tworzyć.
A mimo to - mimo że nie umie tego robić, i nie widać jakichkolwiek oznak, żeby się uczył - pisze. Żałosne.
Żałosne jest też to, że wielu ludzi to czyta, i uznaje za arcydzieło.

Der_SpeeDer

Nieźle.. ;P Ale za dużo tu.. wyrobionego uprzedzenia, tj. podszedłeś do tekstu zbyt negatywnie. A jakby wziąć kilkanaście oddechów przed każdym zdaniem to było by 7 razy więcej śmiechu... A poziom autora i tłumacza i tak został by na tacy podany.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Ja mam tylko jedną małą sugestię, otóż ten tekst, co tu został dodany to tylko fanowskie tłumaczenie. Moim zdaniem nie powinieneś zarzucać Paolini'emu braku umiejętności pisarskich jeśli nie czytałeś oryginalnego tekstu. Możliwe,a raczej mam nadzieję, że to tylko błędy przy tłumaczeniu. Jakimś wielkim fanem jego trylogii (serii?) nie jestem, ale swego czasu ją lubiłem i chętnie ją dokończę. Dziwi mnie to, że książki tego pana nie są ani zbyt obszerne, ani zniewalające, a pisze je naprawdę, cholernie długo. No cóż...

Aha, jeszcze jedno. Ktoś tu czyta CDA? ;)

ocenił(a) film na 1
SelfishLover

"Moim zdaniem nie powinieneś zarzucać Paolini'emu braku umiejętności pisarskich jeśli nie czytałeś oryginalnego tekstu."

Ależ czytałem. I wcale nie jest on lepszy od owego "fanowskiego tłumaczenia". Szczególnie, że pełno tu bzdur merytorycznych, których nie da się złożyć na karb tłumacza.

"Dziwi mnie to, że książki tego pana nie są ani zbyt obszerne, ani zniewalające, a pisze je naprawdę, cholernie długo"

Nie ma się czemu dziwić. Beztalencie nigdy nie stworzy niczego dobrego.

"Aha, jeszcze jedno. Ktoś tu czyta CDA?"

Ja.
Skąd to pytanie?

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

Śmiać mi się chce z twojego toku myślenia. Mówisz że ,,Eragon" , ,,Najstarszy" i Brisingr są głupie to poczytaj Mickiewicza gdzie Jadzińka ma romans z Marysieńką!

kiubas2000

W takich chwilach zastanawiam się, czy powinienem zacząć się śmiać czy może rozpłakać?

ocenił(a) film na 1
Yook

Płakać. Zdecydowanie płakać.

ocenił(a) film na 4
Der_SpeeDer

To jednak nie fanfik... niemal wszystko, z kaczkami i wątróbką, natrząsaniem się z "Półłapego" i zębiszczami błyskającymi ni z gruchy ni z pietruchy w trakcie rozmowy jest kubek w kubek jak w czwartym tomie. Ale coś czułem że to może być Paolini, zdradziło go zamiłowanie do opisywania pierdół, takich jak tor spływania potu po plecach, brzęczenie zbroi w trakcie ruchu, ręka przecinająca ze świstem powietrze itp.

ocenił(a) film na 1
Kombajn_Soldier

Teraz też to wiem. Znalazłem nawet ten rozdział w czwartym tomie...

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

Czwarty tom to wisienka na torcie w niemocy twórczej Paoliniego, z tak beznadziejnie słabym zakończeniem jeszcze nie dane mi było się spotkać w żadnej książce.

ocenił(a) film na 3
Nihal

Jak dlamnie to stek bzdur nie wydany przez Paoliniego :o
To brzmi idiotycznie beznadziejnie itd.
Nie jest to przypadkiem jakis fanmade?
Jesli to prawdziwy tekst ksiazki i tak ma to wygladac? Hm moze sam sobie dopisze czwarta czesc? Wolalbym sobie nie psuc humoru takim szmatławcem , wkoncu wszystkie trzy ksiazki jak dla mnie sa znakomite:) Peace

ocenił(a) film na 1
szymekhaha

"Jak dlamnie to stek bzdur nie wydany przez Paoliniego :o
To brzmi idiotycznie beznadziejnie itd."

Ależ Paolini właśnie tak pisze - idiotycznie i beznadziejnie. Z powodzeniem przypisałbym to zarówno jakiemuś fanowi, jak i samemu "pisarzowi". W końcu i dla tego i dla tego słowo pisane to jest czarna magia.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

oh. Człowieku co ty tu za bzdury wypisujesz ?
Czepiasz się szczegółów , a jak nie masz się czego czepiać to dodatkowo wymyślasz jeszcze jakieś kompletne bzdury. Jak ci się tak bardzo te książki nie podobają to sobie odpuść ich ocenianie i niepotrzebne obrażanie autora. Tak dla twojej wiadomości ten tekst nie był przetłumaczony przez zawodowego tłumacza , a przez zwykłego fana książki i to dlatego posiada tak wiele błędów.
Zgadzam się z tym , że te książki mają wiele błędów i posiadają elementy żywcem ściągnięte i rozumiem jeśli nie lubisz tej powieści. Ale z łaski swojej odwal się i przestań tak krytykować bo nie mam pojęcia po co to robisz ?
Dla satysfakcji ? O jestem fajny bo wyśmiałem autora dziedzictwa , ale jestem wielki ?
Możesz mi powiedzieć ?
Cieszę się , że Eragon ma wielu fanów i osób , które cenią te książki ,a wypowiedzi takie jak ta są dla mnie powodem do śmiechu.
I z łaski nie licz na to , że będę się tu z tobą kłócić bo nie mam ochoty na prowadzenie rozmowy z kimś.

ocenił(a) film na 1
Pysia11127

"Czepiasz się szczegółów , a jak nie masz się czego czepiać to dodatkowo wymyślasz jeszcze jakieś kompletne bzdury"

Ależ oczywiście. Dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewałem. Pierwsza i naturalna reakcja ludzi wielbiących Paoliniego - "czepiasz się"! Na cokolwiek rzeczowego nie ma co liczyć!
Jeśli według ciebie wyłuskiwanie błędów stylistycznych i logicznych pierwszego stopnia to jest "czepianie się szczegółów", to mogę tylko nad tobą załamać ręce. Jak tak dalej pójdzie, to kolejny tom pójdzie do druku z błędami ortograficznymi w co drugim słowie - i wytykanie tego też będzie nazywane przez literackich inwalidów, wielbicieli Paoliniego, nazywane "czepianiem się szczegółów". Ręce opadają.

"Jak ci się tak bardzo te książki nie podobają to sobie odpuść ich ocenianie i niepotrzebne obrażanie autora"

O facecie obnażającym co krok swój laicyzm i ignorancję będę się wypowiadał tak, jak na to zasługuje. I jeśli na przykład wymyśla młotek zrobiony ze skóry, bandaż zrobiony z płótna, i sztandar przyszyty do czyjegoś ubrania (szkoda, że do tego grona nie dołączył miecz zrobiony z glutaminianu sodu), to jest skończonym durniem, i tyle.

"Tak dla twojej wiadomości ten tekst nie był przetłumaczony przez zawodowego tłumacza , a przez zwykłego fana książki i to dlatego posiada tak wiele błędów"

Cóż, to właśnie doskonale świadczy o "uzdolnieniach" młodocianego pseudo-pisarzyny, nieprawdaż? Paulinie Braiter udaje się przynajmniej jakoś gówniany poziom prozy Paoliniego zamaskować. Ale czytając takie teksty, jak powyższy, widzimy tym wyraźniej, co Chris potrafi. Choć i tak ja jestem ciekaw, jak wyglądała wersja alfa tej jego powieści (tzn. ta wersja, której jeszcze mamusia mu nie pokreśliła czerwonym długopisem, i przy której tatuś mu nie pomagał "przemieniać mętnych, splątanych myśli w jasne i proste zdania", tudzież do której nie dobrała się jeszcze korekta).

"Zgadzam się z tym , że te książki mają wiele błędów i posiadają elementy żywcem ściągnięte i rozumiem jeśli nie lubisz tej powieści"

Tu nie chodzi tylko o to, że nie lubię. Ta książka, delikatnie mówiąc, łamie niemal wszelkie prawidła literackiej twórczości, i roi się od błędów, jakich nie powstydziłby się gimnazjalista. Tekst, który zamieszczono w pierwszym poście w temacie, jest niedojrzały i rojący się od błędów, jakie równie dobrze mogłyby się pojawić na wypracowaniu z polskiego dla szóstoklasistów, albo też na jakimś zapadłym blogu z twórczością mało utalentowanego, młodocianego pisarza-amatora. I jeśli ty tej niedojrzałości nie dostrzegasz przy czytaniu, radziłbym zacząć się o siebie martwić.

"Ale z łaski swojej odwal się i przestań tak krytykować bo nie mam pojęcia po co to robisz? Dla satysfakcji? O jestem fajny bo wyśmiałem autora dziedzictwa , ale jestem wielki? Możesz mi powiedzieć?"

Odpowiedź jest prosta - bo mogę. Bo mnie wkurza to jakie krzywdy ta książka wyrządza wizerunkowi fantasy. Bo mnie wkurza całe stojące za nią zakłamanie. Bo mnie wkurza to, że takie gówno, nie napisane nawet w pełni samodzielnie przez byle smarka, oraz wydane dlatego, że ów smark miał odpowiednich rodziców, uchodzi za arcydzieło. Bo mnie wkurza to, że cały ten cyrk, włącznie ze zwyczajnymi kradzieżami nazw własnych, za które Paolini powinien zostać już dawno pozwany do sądu, uchodzi autorowi na sucho. Bo mnie wkurza to, że nawet na naszych blogach internetowych można znaleźć teksty o niebo lepiej niż Eraś napisane, a które nigdy nie zostaną najpewniej wydane - podczas gdy Paolini swojego śmiecia wydał i majątek na tym zrobił.
Panimajesz?

"Cieszę się, że Eragon ma wielu fanów i osób, które cenią te książki, a wypowiedzi takie jak ta są dla mnie powodem do śmiechu"

Przypuszczam, że dla co niektórych półmózgów powodem do śmiechu byłoby użycie przez kogoś słowa zaczerpniętego ze Słownika Wyrazów Obcych - co prawda nie mają zielonego pojęcia, co ono oznacza... ale przecież dla nich brzmi śmiesznie. Więc się śmieją.
Dziwne jest dla mnie tylko, że głupota takich ludzi jest dla nich powodem do dumy.

Der_SpeeDer

Heh Der SpeeDer ma racje a co do Ciebie Pysia Szczegóły tworzą książkę i bez nich nie było by połowy tego co napisał.

ocenił(a) film na 3
michal_badurek

Tak sobie uznalem ze przeczytam 3 czesci Eragona jeszcze raz.. Po wypowiedziach Speedera.. I kurde xD Gosciu ma troche racji , sporo jest zdan calkowicie pozbawionych sensu :O Albo trzeba przelozyc jakies slowo zeby cos w ogole pasowalo :X Ksiazka jest nadal ok ale... mial racji troche ^^ polecam odswiezyc lekture i spojrzec na nia bardziej krytycznym okiem

ocenił(a) film na 1
szymekhaha

Jeśli moje złośliwości cię bawią, to zajrzyj jeszcze tu:

http://www.draconis.boo.pl/viewtopic.php?f=62&t=936&start=0

Swoją drogą, w jednym z ostatnich postów sam jeden z rozdziałów (krótki) obśmiałem.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Ahh . Ja już sama nie wiem. Zajrzałam na ten link i niestety nie mam czasu na przeczytanie całości , więc zrobię to kiedy indziej . Jednak początek w pewnym sensie jest trafny. Tylko mnie po prostu denerwuje jak ktoś dodatkowo coś wymyśla , rozumiesz ? Mogę sobie lubić tą książkę , a ty nie. Wasze wypowiedzi trochę mnie zniechęciły co prawda , i chyba jednak sięgnę po tą książkę jeszcze raz . Może macie rację a może nie . Ja się nie chcę z nikim kłócić. Każdy z nas ma swoje zdanie na ten temat . Żegnam .

Nihal

podziwiam twoje samozaparcie w pisaniu tak dokładnej analizy. niestety może niektórzy się na mnie zawiodą, ale ja od książek nie wymagam "głębokości", często te "płytkie" książki czyta się z dużo większa przyjemnością. nie mam wysokich wymagań, ważne żeby książka pozwoliła mi zapomnieć o rzeczywistości, sprawić przyjemność, nie zwracam uwagi na każdy błąd i potknięcie autora.
a tak odbiegając od tematu, to Der_SpeeDer ile masz lat? być może mój brak krytycyzmu wynika z tego, ze mam dopiero lat 16 i analizy tekstu wystarczająco męczą mnie na polskim ;-)

ocenił(a) film na 1
madziula357

E, tam, samozaparcie. Jeżdżenie po takich miernej klasy utworach to sama frajda. Spróbuj.

"ja od książek nie wymagam "głębokości", często te "płytkie" książki czyta się z dużo większa przyjemnością"

To Paoliniego nie usprawiedliwia. Ja też od książek nie wymagam głębokości, co zresztą pozwoliło mi swego czasu zachwycać się cyklem Bazila, mimo że reprezentuje sobą stany średnie. Od tamtego czasu stałem się na tym punkcie bardziej czuły, ale i tak proste lektury lubię.
Zresztą tu nawet nie o głębię idzie. Tu idzie o to, że Paolini nie posiada nawet podstawowych umiejętności pisarskich. Pisze śmiesznie kiczowatym, patetycznym stylem, wskazującym, że wszystko to jest dziełem kompletnego czytelniczego prawiczka, który porwał się na dzieło na miarę WP, ale pojęcia nie ma zielonego, jak się stylem podniosłym pisze, i w jakiego typu dziele. Wszelkiej maści środki stylistyczne do dla niego czarna magia (ilekroć przypomnę sobie jeden z nieśmiertelnych przykładów tego całego grafomaństwa - porównanie mające oddać odorek Lethrblaka - śmiać mi się chce; to było jakoś tak "jakby ktoś włożył do garnka zepsute mięso z pomyjami, zostawił, i otworzył po tygodniu"... jasny gwint, to nie brzmi nawet jak środek stylistyczny, tylko jak jakiś gag z brytyjskiej komedii, w typie "jego filmy tak mnie śmieszą, jak dostać strzałą w szyję i sprawdzić, czy jest do niej doczepiony rachunek za gaz") i widać, że nie rozumie najprostszych reguł nimi rządzących, i kleci to nieporadnie z wypiekami na twarzy, tak jak małe dziecko, które z entuzjazmem rysuje jakieś bazgroły. Jakby i tego było mało, on potrafi na długie akapity (ba - nawet rozdziały!) rozpisywać się o rzeczach, które do historii oraz świata przedstawionego nie wnoszą NIC. Pisząc tego szmatławca, kreśli fabułę tak prostą i tak przewidywalną, że aż oczy łzawią przy czytaniu. Na dodatek gubi się w założeniach własnego świata (w Brisingrze zmienia już poszczególne słowa z Pradawnej Mowy, a z bzdur cięższego kalibru jest ta scena, gdzie nakłada na Sloana cały szereg potężnych zaklęć - zapominając najwyraźniej, że magia w jego świecie bardzo wyczerpuje - i zabija - osoby nieumiejące się nią posługiwać, a taką osobą Sloan z pewnością jest; toteż powinien był zdechnąć od razu, jeśli byśmy mieli dochować wierności założeniom świata Paoliniego; ale Paolini, jako pospolity grafoman, o takich rzeczach zapomina), oraz wymyśla kompletnie nielogiczne i bzdurne wydarzenia i motywy (skromny przykład - cały bezsensowny, ciągnący się niemiłosiernie wątek z tym, że Roran Katrinie zrobił dziecko, i jest taki pruderyjny, że chce ją dla porządku poślubić, i że koniecznie Eragon ma być świadkiem - skąd właściwie wzięła się w tym świecie zachodnioeuropejska koncepcja ślubu, właściwie W IMIĘ CZEGO ceremonia jest odprawiana, i dlaczego smoczy jeździec... dość. Autor tego NIE WIE), pokazując przy okazji na każdym kroku, że jest tylko głupim szczeniakiem, z rozlicznymi brakami edukacyjnymi, które regularnie obnaża. A zwieńczeniem tego morza nieszczęścia jest fakt, że on nawet poprawnie ortograficznie nie umie pisać - teksty musiała mu czerwonym długopisem poprawiać mamusia. Nie zapominajmy też o jego tatusiu, który pomagał mu "przekuwać mętne, splątane myśli w jasne i proste zdania"...
Szkoda słów, po prostu. Mogę o tym napisać elaborat na parędziesiąt stron, a i tak będzie mi mało. I wobec tak bogatego materiału, pokazującego żałość, miernotę i niedojrzałość tej książki, jak również głupotę i ignorancję jej autora, dziwi mnie, że dla wielu osób nie jest to wszystko żałośnie oczywiste.

"a tak odbiegając od tematu, to Der_SpeeDer ile masz lat?"

Dziwne pytanie. Ale mogę odpowiedzieć, co mi szkodzi - mam 22 lata. Erasia przeczytałem, mając ich osiemnaście, i już wtedy mi się nie spodobał, chociaż odkrywać pokłady grafomaństwa w nim drzemiące zacząłem nie od razu.
A co do analiz tekstu, to wierz mi - Eraś jakiejś skomplikowanej analizy nie wymaga. Wystarczy co nieco mieć w łebku, i od razu się widzi.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Z cześcią Twoich zarzutów co do stylu Paoliniego sie zgodze (przesadnie patetyczny i czesto nielogiczna konstrukcja zdań), ale uważam że troche przesadzasz. Wiem że jesteś wielkim przeciwnikiem Eragona, ale czytając twój komentarz do fragmentu książki, zauważam że do niektórych fragmentów przyczepiasz sie na siłe, jakby chcąc za wszelką cene znaleźć jakiś błąd, np.

"-Targujesz się niczym krasnludzki prawodawca"

Znaczy walutą krasnoludów też jest surowe mięso? A ja myślałem, że oni tak raczej za cennymi kruszcami są...

Chyba nietrudno sie zorientować że nie chodzi tu o mieso, tylko o zawzietość w negocjacjach:) wiec nie przeginaj w drugą strone:).

ocenił(a) film na 1

Widzę, że niektóre moje złośliwe komentarze traktujesz zbyt dosłownie.

Otóż nie, w tym fragmencie nie boli mnie wyłącznie mięso, ale jego ogólny bezsens. Grimrr nijak nie targuje się jak "krasnoludzki prawodawca" - nie dość, że jego lista żądań jest kompletnie idiotyczna (i daleka od tego, co interesuje prawodawcę), to jeszcze mało wymagająca, bo obejmuje prawie wyłącznie produkty spożywcze (o tym, że te kotołaki mają jadłospis idealnie zgodny z najbardziej łopatologicznymi stereotypami na temat domowych kotów, nie chce mi się już nawet gadać, bo to kolejny objaw żałośnie prostej - by nie rzec prostackiej - umysłowości autora, nie umiejącego wymyślić nic, co nie byłoby żałośnie trywialne). Zawziętości też w tym nie widzę, bo Grimrr ani razu nie postawił na swoim - była tylko jedna jedyna kwestia sporna (o te pancerze), i kociak zgodził się ot tak, bez żadnego sprzeciwu.

Zatem to nie ja czepiam się na siłę, tylko autor na siłę wcisnął tę wypowiedź - kompletnie nielogiczną i bezsensowną.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

"Targujesz się niczym krasnludzki prawodawca" było odpowiedzią na liste żądań Grimrra, wiec nie jest bez sensu, przedstawienie swoich żądań jest cześcią targowania. To zresztą nie jedyny przykład, bo czepiasz sie wielu fragmentów, które akurat nie kłują w oczy i są, powiedzmy nie dobre, ale poprawne, np:

"-Oczywiście Pani Nasuado - Jego ostry ząb błysnął, kiedy mówił"

A wąs drgnął mu odruchowo, tudzież jego ogon znów kiwnął się na lewo przy kolejnym zamachu.

Nie widze powodu do krytyki tego fragmentu, błyśniecie ostrego zeba nie jest przecież przesadnie patetyczne, prawda? Albo to:

"Można nawet powiedzieć, że wasza rasa stała się bardziej mitem niż faktem od ostatniego wieku"

Można. Można też powiedzieć, że Ziemia jest płaska. Tylko po co?

Po to, że to cześć rozmowy. Proste. Nasuada dziwi sie że kotołaki przychodzą z pomocą, skoro zwykle trzymają sie w cieniu.

A skoro sam przyznajesz, że twoje komentarze są złośliwe, to jak można brać twoją krytyke na poważnie?

ocenił(a) film na 1

"było odpowiedzią na liste żądań Grimrra, wiec nie jest bez sensu, przedstawienie swoich żądań jest cześcią targowania"

I co z tego? Taki komentarz, jaki rzuciła Nasuada, pasowałby do sytuacji, gdyby owa lista żądań była faktycznie wymagająca i wygórowana. Ona zaś nie dość, że jest porażająco głupia, to jeszcze śmieszna - oto walutą kociaków jest mleko i wątróbka, czyli to, czego oczekiwalibyśmy po stereotypowym domowym kocurze.
Już to mówiłem. Z dwa czy trzy razy. Nadal nie dotarło?

"Nie widze powodu do krytyki tego fragmentu, błyśniecie ostrego zeba nie jest przecież przesadnie patetyczne, prawda?"

Co z tego, że nie jest patetyczne? Jest bez sensu, wciśnięte bez żadnego powodu czy polotu, i nie pełni absolutnie żadnej funkcji w tekście. Sprawia wrażenie, jak gdyby Paolini usiłował napisać to tak, żeby obrazowo było, ale pojęcia zielonego nie miał (i nie ma), jak to zrobić - stąd wymyśla byle co, i pakuje do tekstu byle co. Ot, czytelniczy i pisarski prawiczek...

"Po to, że to cześć rozmowy"

Znowu nic nie rozumiesz.
Po pierwsze, cała ta wypowiedź Nasuady brzmi papierowo i sztucznie, w dodatku tak, jakby to narrator recytował tekst, a nie postać wygłaszała swoją kwestię. Po drugie, w tamtym zdaniu Nasuada już po raz kolejny (i nie ostatni) za dużo sobie pozwala ze swoimi jeszcze-nie-sojusznikami (a przypominam - ona nie jest w ogóle w sytuacji, w której mogłaby napluć przybyszom w oczy), jako że tego typu sugestie mogą zostać odebrane przez przybyłych jako obraźliwe. Po trzecie, ten cały bełkot, że "mitem się staliście bardziej niż faktem", brzmi komicznie - także przez wzgląd na to, że kotołaki jednak się tu i ówdzie trafiały, więc o micie nijak nie można tu mówić.

"A skoro sam przyznajesz, że twoje komentarze są złośliwe, to jak można brać twoją krytyke na poważnie?"

Można, zapewniam cię.
Po prostu jeżdżąc po takim tekście, można się albo wyzłośliwiać, albo pisać tonem poważnym i rzeczowym, skrobiąc elaboraty na temat każdego z rozlicznych "potknięć" (to eufemizm) autora. A że tekst napisany w ten pierwszy sposób lepiej się z reguły czyta, i jest bardziej zabawny...

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

"Co z tego, że nie jest patetyczne? Jest bez sensu, wciśnięte bez żadnego powodu czy polotu, i nie pełni absolutnie żadnej funkcji w tekście"

Nie jest bez sensu. Opisy są po to, żeby można było sobie wyobrazić jak to wszystko wygląda, a wiec pełnią ważną funkcje w tekście. Mówisz ze bez sensu, to samo można powiedzieć o wielu opisach w wielu książkach, bo przecież u Tolkiena można by sie obejść bez opisu przyrody na dwie strony i zmieścić go w kilku zdaniach, ale tam nikt sie nie czepia, że to bez sensu.

Co do Nasuady i jej wypowiedzi, to nie widze w stwierdzeniu "mitem się staliście bardziej niż faktem" nic obraźliwego dla kotołaków, skoro rzeczywiście lubią pozostawać w ukryciu i powinny być raczej zadowolone, że im sie to udaje.

Do każdego tekstu można sie przyczepić i znaleźć w nim mnóstwo nielogiczności, jeśli sie tak bardzo nienawidzi autora jak Ty. I rzeczywiście wątpie czy można twoją krytyke brać na poważnie, bo złośliwości do kiepskich fragmentów to jedno, ale obrażanie autora gdzie tylko sie da daje do zrozumienia że u Ciebie trudno o obiektywność.

ocenił(a) film na 1

"Opisy są po to, żeby można było sobie wyobrazić jak to wszystko wygląda, a wiec pełnią ważną funkcje w tekście"

Toś mnie oświecił. Ale to na mój argument w żaden sposób nie wpływa.

"o samo można powiedzieć o wielu opisach w wielu książkach, bo przecież u Tolkiena można by sie obejść bez opisu przyrody na dwie strony i zmieścić go w kilku zdaniach"

Człowieku... doprawdy... nie porównuj TEGO do Tolkiena!
Opisy przyrody są BARDZO ważne, bo to w końcu świat przedstawiony, po którym bohaterowie się poruszają. Względnie takie opisy mają swoją wartość, że tak powiem, artystyczną, bo przecież opisany krajobraz jest piękny sam w sobie, albo wiąże się z odczuwanymi przez bohaterów emocjami, oraz ich postrzeganiem świata.
A czemu służy to "coś", o błyszczącym zębie? Czy to było piękne? Nie. Czy to miało jakikolwiek wpływ na przebieg zdarzeń czy choćby emocje bohaterów? Nie. Czy w ogóle było to coś, co na co dzień warte jest zauważenia? Kurde, oczywiście, że nie (jeśli zaprzeczasz, to zadam ci pytanie retoryczne: jak ktoś do ciebie mówi, to zwracasz uwagę na to, czy mu zęby lśnią, czy nie?). Więc po cholerę takie "coś" znalazło się w tekście?
Odpowiedź jest prosta - bo Paolini to literacki inwalida, nieposiadający podstawowych umiejętności pisarskich, który daje dowody swojej niekompetencji, wciskając takie bezsensowne, nie pełniące żadnej, absolutnie żadnej funkcji, wzmianki.
Błąd ów sam w sobie jest drobny, co nie zmienia w żaden sposób faktu, że błędem pozostaje. A jeszcze w tych okolicznościach, jest po prostu jednym z bardzo, bardzo wielu przejawów nieudolności i niedojrzałości autora. Aż chciałoby się zacytować "It is just another brick in the wall".

"Co do Nasuady i jej wypowiedzi, to nie widze w stwierdzeniu "mitem się staliście bardziej niż faktem" nic obraźliwego dla kotołaków, skoro rzeczywiście lubią pozostawać w ukryciu i powinny być raczej zadowolone, że im sie to udaje"

Względnie mogłyby poczuć się urażone, że przychodzą zaoferować swoje usługi (na dodatek za darmo), a oto ich rozmówczyni otwarcie mówi, że przecież dużo one nie dokonały, więc co im się teraz nagle zebrało.

"I rzeczywiście wątpie czy można twoją krytyke brać na poważnie, bo złośliwości do kiepskich fragmentów to jedno, ale obrażanie autora gdzie tylko sie da daje do zrozumienia że u Ciebie trudno o obiektywność"

I wysnuwasz ten wniosek na podstawie garstki podpunktów? Dobry człowieku, to, że czepiam się drobiazgów obok błędów poważnych, nie umniejsza mojej obiektywności - bo owe drobiazgi, choć drobiazgami są, są również w dalszym ciągu błędami.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Nie porównuje "TEGO" do Tolkiena, porównuje reakcje ludzi. Opisy przyrody u Tolkiena można by skrócić do kilku zdań i książka nie straciłaby wiele, bo jeśli czytam powiedzmy, Władce Pierścieni i jest środek akcji to nie che mi sie nagle czytać opisu każdego kwiatka i każdego krzaka na dwie strony. A opis o tym zebie nie jest przynajmniej długi, jasne że mogłoby go równie dobrze nie być, ale nie przeszkadza.

"ich rozmówczyni otwarcie mówi, że przecież dużo one nie dokonały, więc co im się teraz nagle zebrało."

Nasuada wyraziła tylko zdziwienie, że tak nagle zdecydowały sie ujawnić i naprawde nie widze w tym nic obraźliwego, zwłaszcza że cały czas była dla nich bardzo uprzejma.

"to, że czepiam się drobiazgów obok błędów poważnych, nie umniejsza mojej obiektywności"

Nie chodzi o czepianie sie drobiazgów, tylko o podejście do autora. Wciskane przez ciebie co chwile zdania typu "Paolini to literacki inwalida, nieposiadający podstawowych umiejętności pisarskich, który daje dowody swojej niekompetencji" , "Ot, czytelniczy i pisarski prawiczek..." itp świadczą, że raczej trudno u ciebie o obiektywizm.
btw. Chciałbym zobaczyć jak ty byś sobie poradził z napisaniem choćby krótkiego opowiadania, skoro tak zawziecie wyszukujesz najdrobniejsze błedy. Ciekawe czy wzniósłbyś sie ponad poziom Eragona:)



ocenił(a) film na 1

"Opisy przyrody u Tolkiena można by skrócić do kilku zdań i książka nie straciłaby wiele"

Zależy, pod jakim kątem. Pod kątem samego czytania i śledzenia wydarzeń - może i niewiele. Ale pod kątem estetyki książka straciłaby bardzo wiele. To już nie byłoby to.

"A opis o tym zebie nie jest przynajmniej długi, jasne że mogłoby go równie dobrze nie być, ale nie przeszkadza"

Komu jak komu. Mnie przeszkadza właśnie na wzgląd przez jego bezsens. Bezsensy i bzdury w tekstach czytanych (a właściwie to bezsensy i bzdury czynione przez ludzie w ogóle) mnie wkurzają.

"Chciałbym zobaczyć jak ty byś sobie poradził z napisaniem choćby krótkiego opowiadania, skoro tak zawziecie wyszukujesz najdrobniejsze błedy. Ciekawe czy wzniósłbyś sie ponad poziom Eragona:)"

Masz, oceń:
http://forum.scarea.pl/index.php?topic=460.0
http://forum.scarea.pl/index.php?topic=449.0
http://forum.scarea.pl/index.php?topic=585.0

Zdaniem osób, które w tej kwestii w ogóle głos jakiś zabierały, wzniosłem się ponad poziom Eragona - co jest o tyle łatwe, że aby go przebić, wystarczy po prostu się starać - a zatem czynić coś, czego Paolini nie zrobił.
Innymi słowy, szermierka z Erasiem nie przynosi mi chluby. Żebym mógł kiedyś uczciwe przyznać, że piszę lepiej np. od Jacka Piekary, to byłoby coś. Ale Eraś? Bez żartów.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Szczerze przyznam, że choć za SF nie przepadam, to poziom całkiem niezły, chociaż ja raczej wole poznawać akcje z rozmów i działań postaci, niż z długich opisów:) Cóż rzeczywiście, na pewno nie spotkałem takich nielogicznych zdań jak w Eragonie, chociaż złośliwie i na siłe możnaby sie do kilku rzeczy przyczepić, tak jak ty to robisz, np.

"Ier’anuel pochylił się do przodu w fotelu, czując, jak narasta w nim napięcie" - znaczy sie, że był to fotel elektryczny?

albo, cytując przy okazji fragment z Eragona i twoją krytyke:

"-Mówię w imieniu wszystkich mej rasy, Pani Nasuado. - Miauknął"

Że niby co? Bez żartów... żeby miauknął, to musiałoby być tak przynajmniej - "miał na imię Miau, i miał mieć miedź, ale miał tylko węglowy miał, i miał mieć miecz". Eee, i tak za mało tego miau...

"Co znowu? – warknął ze zniecierpliwieniem" - ja tu z kolei nie widze żadnego wrrrr :D

ocenił(a) film na 1

""Ier’anuel pochylił się do przodu w fotelu, czując, jak narasta w nim napięcie" - znaczy sie, że był to fotel elektryczny?"

A, fakt, tę wypowiedź można interpretować na dwa sposoby. Niemniej, czasem ciężko tego uniknąć.

""Co znowu? – warknął ze zniecierpliwieniem" - ja tu z kolei nie widze żadnego wrrrr :D"

Tamto z miauczeniem to już tak pół żartem było.
O postaciach, które akurat mówią tonem poirytowanym/zniecierpliwionym/rozzłoszczonym, mówi się (tutaj pisze), że na innych warczą. Bo mówić takim "warrrczącym", czytaj niskim i wkurzonym,.głosem, można (dodatkowo - to uczłowieczony dinozaur mówi, nie człowiek, więc tym bardziej tak jakoś "powarkiwać" przy mówieniu może, jak jest zły). Podobnie można "zasyczeć", czyli powiedzieć coś właśnie takim "syczącym" głosem. Natomiast miauczenie umyka mojej wyobraźni. Ja rozumiem, że to uczłowieczony kot (domowy kot, sądząc z jadłospisu) mówi, ale... no, bez przesady. Zwłaszcza, że jeśli już o miauczeniu mówić - tu stosuję analogię to jęczenia - to brzmiałoby to zapewne żałośnie, jak skarga. Zatem gdyby ów kocur "miauczał", narzekając na coś, jeszcze przymknąłbym na to oko. Ale jak po prostu mówi... no, to po prostu widać po raz kolejny, że Paolini potraktował jakiś detal na odczepnego.
I tak to wygląda.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Nie musisz mi tłumaczyć na czym polega warczenie na kogoś, syczenie, itp. Przykłady które ci podałem pokazują, że do każdego tekstu można sie złośliwie przyczepić, nawet jeśli doskonale wiadomo "co autor miał na myśli". Tak samo to miaukniecie; Grimrr to kotołak, wiec jego głos przypomina troche miauczenie.

ocenił(a) film na 1

"Przykłady które ci podałem pokazują, że do każdego tekstu można sie złośliwie przyczepić, nawet jeśli doskonale wiadomo "co autor miał na myśli""

Można. Ależ oczywiście, że można. Tyle że jednych czepiać się jest pod tym względem trudniej, a innych łatwiej. Erasia natomiast bardzo łatwo można pod tym względem obśmiewać. A to wcale nie świadczy dobrze o książce.

"Tak samo to miaukniecie; Grimrr to kotołak, wiec jego głos przypomina troche miauczenie"

No, nie wiem - może... :P

Nihal

to garrow żyje ?? to fanmade

ocenił(a) film na 1
asusRM

Obydwie opcje (że oryginał i że fanmade) są równie możliwe. I w jednym, i w drugim przypadku wzięłaby się za to osoba nie umiejąca pisać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones