Ten film to nie tylko zrzyna z Władcy Pierścieni, ale także z Gwiezdnych Wojen. Te drugie zrzynki mogą być mniej zauważalne bo to film fantasy nie science fiction. Zabawny się i powytykajmy temu filmowi co bezwstydnie zerżnął z tych dwóch filmów :-) Może być to jakaś scena, wątek fabularny, postać, dialogi, wypowiedź, miejsce akcji itp. itd. Uwierzcie mi jest tego dość dużo. Ja sam oglądając pierwszy raz wyłapałem kilka bez problemu. Może zacznę. Czarne charaktery: Durza jest mieszanką dwóch czarnych charakterów z "Władcy" -Sarumana i Gríma "Gadzi Język", a Król Galbatorix jest jak imperator Palpatine z Gwiezdnych Wojen. A co według was jeszcz ten film ukradł z tych dwóch filmów ?
Tutaj ładnie wymienione są zrzynki ze Star Warsów i Władcy:
http://cinemassacre.com/2012/03/26/eragon-2006/
Czytałem wszystkie tomy i cała saga dużo zrzyna Christopher Paolini nie jest święty i to on przesadził z "inspiracją" takimi filmami jak choćby Gwiezdne Wojny.
Przeczytałam 3 czy 4 tomy tejże twórczości Paoliniego. Momentami jest fajnie, ale przez większą cześć czasy zrzynanie z Władcy Pierścieni i Gwiezdnych wojen po prostu wali po oczach. Zgadzam się w 100% z założycielem tematu.
macie trochę racji ale trudno być oryginalnym kiedy już tyle zostało napisane , wszystko będzie przypominać coś co już było
Zdaję sobie sprawę, że już wszystko było. Kiedyś widziałam nawet coś w stylu poradnika, jak pisać fantasy, bodajże na nonsensopedii. Jednak przy oglądaniu i czytaniu Eragona rzucało mi się w oczy skrzyżowaniu tych dwóch konkretnych dzieł. Nawet nie chodzi mi o cechy, które zawsze powtarzają się w tym gatunku, tylko o aspekty, które konkretnie są wzięte z jednego z tych dwóch.
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Poradnik:Jak_napisa%C4%87_fantastyczn%C4%85_ ksi%C4%85%C5%BCk%C4%99_fantasy
proszę :)
"Ma nauczyciela, który ma na imię Brom, Azot albo inny pierwiastek "
hahahahahahaha, świetne
,,Generalnie elfy wszystko mają długie. Tak to też mają długie." hahahahahahahahahaahahahahahahahaahah!!!!!!!
W każdej pozycji fantasy są podobne rasy i postacie. Gdyby nie bazowanie na podstawowych schematach nie dało się napisać książki fantastycznej. Nie mówię oczywiście, że każdy musi to wykorzystywać, ale akurat młoda osoba, jak Paolini wykorzystała to. On pisze książkę, a za jego plecami ludzie mówią, że to żenada i wcale nie patrzą na to, że pierwszy raz jest zawsze najgorszy, a następne są coraz lepsze. I tak jest właśnie z Paolinim. Gdybym sam napisał książkę w wieku 15 założę się, że wyglądało by to tak samo. Pierwszy raz się nie spodoba a na końcu będzie coraz lepiej.
Ale podobieństwo do Gwiezdnych wojen jest naprawdę uderzające (delikatnie mówiąc). oczywiście, samo fantasy zakłada bazowanie na pewnych schematach, ale to nie uzasadnia takiej zrzynki. Swoją drogą teraz już nie jest taki młody, bez przesady - w tym roku kończy trzydziestkę. A mimo tego jego styl nie rozwinął się na tyle, na ile można było oczekiwać.
"Trudno być oryginalnym" to marne usprawiedliwienie, w sytuacji kiedy Paolini nie postarał się o oryginalność nawet odrobinę, zamiast tego bezczelnie zrzynając na żywca oraz jadąc na najbardziej wyświechtanym z wyświechtanych schemacie fabularnym - "O_rety_zniszczyli_moją_wioskę#456367 Wieśniak_staje_się_bohaterem#568368 Proroctwa_mówią_że_pokonasz_zło#32545765 Będziemy_cię_trenować_w_sztuce_magii_i_miecza#4575568".
Ja też bym zrzynał po trochu z podstawowych schematów. Patrząc na to z góry można dojżeć, że pod względem fabularnym jest to w ogóle inna historia. We Władcy Pierścieni chodziło o pierścień i o walkę dobra i zła, a w Eragonie o smoka i o walkę dobra ze złem. I pomimo tego, że OGÓLNY schemat jest taki sam, to przygody są zupełnie inne i na to trzeba zwrócić uwagę czytając Paoliniego.
Czyżbyś nie zauważył, o czym mówię? Nikt nie oskarża Paoliniego o wykorzystanie podstawowych kanonów gatunku, takich jak obecność elfów i krasnoludów, czy walka dobra ze złem. Jego grzech to ABSOLUTNY brak inwencji własnej i sięganie - właśnie w owych "przygodach", co to niby są inne - po najbardziej wyświechtane schematy z możliwych, takie jak ten przeze mnie wcześniej przedstawiony. Nawet Spoony w jednej ze swoich recenzji ("Yora") zażartował, że każda historia fantasy musi się zacząć od spalenia jakiejś wioski.
A jeśli już Paolini zmuszony jest wstawić coś własnego, z reguły kupa wychodzi z tego. Dotyczy to także fundamentalnych założeń świata - historia dojścia Galbatroniksa do władzy, na ten przykład, jest bzdurna i bezsensowna, a jak się czyta opowieść Broma, widać, że Paolini wymyślał to wszystko na odczepnego, nie zagłębiając się w niewygodne dla siebie szczegóły czy wyjaśnienia.
Powiedz mi, kiedy to spalono Carvahall? Zawsze myślałem że w drugiej części, ale dziękuje za uświadomienie. Więc nie każda historia zaczyna się od spalenia wioski:)
tu macie forum fanów Eragorna jest tam też taki temat http://www.saphira.fora.pl/eragon,1/podobienstwa-eragona-do-innych-ksiazek-filmo w-gier,5373.html
Ja bym stwierdziła, że Paolini trochę przesadnie się zainspirował Władcą Pierścieni, Gwiezdnymi wojnami, nawet Harrym Potterem. Ogólnie po drodze mu było z fantastyką, ale według mnie ta ksiązka nie jest fenomenem jak się uważa. Eragon jest często gęsto idiotą, a taka zrzyna jak np. orkowie - urgale, uruk-hai - Kulle jest rażąca nie mówiąc ze mozna znaleźć bez problemu źródło wszystkiego co się w tej powiesci pojawiło. Fakt, że ponoć Paolini miał 15 lat jak zaczął to pisać nie przemawia do mnie - na tym wypromowano takie sobie wtórne fantasy. Jeśli chodzi o film jest to chyba najgorsza ekranizacja ever. Spłycono taką sobie powieść do poziomu samej fabuły. Wprowadzono w tej historii miliony drobnych zmian zaczynając od tego, że pokazano Galbatorixa (który powinien pozostać w sferze opowieści jako bezosobowy rządzący skąds król). A lot na Saphirze obdzierający nogi Eragona, a Katrina? I do cholery przecież Galbatorix właściwie do samego konca nie powinien wiedzieć, że Saphira się wykluła! Książka ujdzie, ale film jest fatalny.
Ja uwielbiam ludzi którzy tylko by narzekali. Pamiętam opinie, sprzed kilku lat, które diametrialnie rózniły się od waszych komentarzy. Dopiero potem ludzie podający się za znawców fantastyki zwymyślali CP i jego twórczość, a chcąc uchodzić za mądrych większość czytelników się pod tym podpisuje. Ja Eragona czytałam mając jakieś 10 lat i bardzo mi się podobał, moim rówieśnikom również. Pozycje, również fantastyka są różne dla danego wieku, Eragon, moim zdaniem jest stosowny dla dzieci i młodszej młodzieży. A jeżeli chodzi o inspirację, to owszem widać jak olbrzymi procent pomysłów jest ściągnięty, jednak w popkulturze nie ma książki, której autor nie czerpałby inspiracji z powieści które już przeczytał lub zasłyszał. Nawet Tolkien, którego uważa się za mistrza gatunku i stawia ponad wszelką krytykę- moim zdaniem niesłusznie, ale to już inna historia- opierał się na legendach i opowieściach ludowych. Prawda jest taka, że człowiek ,, nasiaka" tym co przeczyta. Jeżeli ktoś chce napisaś w swojej ocenie bardzo dobrą książkę, mimowolnie opiera się na swoich ulubionych lekturach i pragnie w swoją pracę przenieść elementy, które mu się najbardziej podobają. Nie żebym była bezkrytyczna wobec Paoliniego, ale nie rozumiem o czym dyskutują osoby, które uważają książkę za nieciekawą. Co do filmu; zupełnie mi się nie podobał, a najbardziej spośób w jaki twórcy scenariusza przekreślili szansę na kontynuację.
"Pamiętam opinie, sprzed kilku lat, które diametrialnie rózniły się od waszych komentarzy"
Mnie akurat Eragon się nigdy nie podobał - a fakt, że krótko po jego przeczytaniu nie jeździłem po nim tak ostro, jak obecnie, jest w dużej mierze podyktowany faktem, iż nie miałem wówczas dość wysokiego "levelu" jako czytelnik, by widzieć, że pisze aż tak źle.
"Pozycje, również fantastyka są różne dla danego wieku, Eragon, moim zdaniem jest stosowny dla dzieci i młodszej młodzieży"
Kolejny słaby, powtarzany tysięczny raz pseudoargument. "Hobbit" czy "Niekończąca się opowieść" to też fantastyka dla dzieci i młodszej młodzieży - a różnicę w poziomie można liczyć w latach świetlnych.
"A jeżeli chodzi o inspirację, to owszem widać jak olbrzymi procent pomysłów jest ściągnięty, jednak w popkulturze nie ma książki, której autor nie czerpałby inspiracji z powieści które już przeczytał lub zasłyszał"
Zgadza się, ale co innego jest twórczo zapożyczać, a co innego jechać po najmniejszej linii oporu, jak to zrobił Paolini. Wszystko, co nie jest w jego książkach spodem dna, zostało skądś ukradzione - a to, co wymyślił sam, woła po prostu gromkim głosem o pomstę do nieba.
"Nawet Tolkien, którego uważa się za mistrza gatunku i stawia ponad wszelką krytykę (...) opierał się na legendach i opowieściach ludowych"
Jest jedno malutkie "ale" - on tych legend i opowieści ludowych nie kopiował wprost, tylko przetworzył w coś nowego i wcześniej niewystępującego, położył nawet podwaliny pod nowy gatunek w literaturze.
W ogóle to prosiłbym tu nie przywoływać Tolkiena na potrzeby porównywania z Paolinim - bo to tylko niezasłużenie nobilituje tego ostatniego.
"nie rozumiem o czym dyskutują osoby, które uważają książkę za nieciekawą"
Tu nie chodzi o to, że ktoś uważa tę książkę za nieciekawą, tylko o fakt, że ona została napisana wbrew PODSTAWOWYM prawidłom na temat tego, jak się pisze książki. Podobnie jak dyktando napisane z pięcioma błędami ortograficznymi na jedną linijkę tekstu kaleczy język polski. Tego się nie da o kwestię czyjegoś gustu rozbić - Paolini po prostu NIE UMIE PISAĆ - czy aż tak trudno to zrozumieć? Sam chyba to z dziesięć tysięcy razy powtarzałem - i jest to robota głupiego, bo jakimś cudem to bardzo proste zdanie do mało kogo dociera.
No cóż, rynek anglojęzyczny (rynek na wszystko: książki, prasę, gry komputerowe, kanały telewizyjne, filmy i seriale) jest na tyle wielki i pojemny, że nawet miernota sprzeda tam swojej twórczości na tyle, iż zarobi na życie.
Parę miesięcy temu w jednej z polskich telewizji śniadaniowych goszczono młodą dziewczynę z Londynu (chyba nawet była w wieku Paoliniego?). Widzów poinformowano, że ta młoda osoba już jest milionerką, gdyż sprzedała ponad milion egzemplarzy swojej książki. Książka jest o... wampirach. Zaskoczeni? Chyba nie bardzo. Nie czytałem, ale mam więcej-niż-pewność, że powieść nie grzeszy oryginalnością i na 99,99 procent jest kompilacją wątków ze "Zmierzchu" (też niepierwszorzędnej literatury) i być może jeszcze z czegoś. Ale i tak wystarczyło, że 'royalties' tej nastoletniej pisarki wynosiły, na przykład, jeden funt za każdą sprzedaną 'a copy'. I ona już wychodzi na swoje. Bardzo dobrze wychodzi!
W Polsce niemożliwe. Raz, że nasi rodacy czytają przeraźliwie mało (w przybliżeniu tyle samo, co o ileż mniejsze ludnościowo Węgry albo Czechy). Dwa, że polski nie należy do języków światowych.
Czyli według Ciebie nic już nie powinno powstać,bo wszystko już było tak?Paolini stworzył jak na razie jedną powieść w kilku częściach korzystając z tego co już było między innymi z Władcy,który rozpoczął dla wielu z nas przygodę z fantasy,ale jako młody człowiek sugerował się pewnym schematem,który mu odpowiadał i dobrze się w nim czuł.Generalnie wszystko już było opowiedziane w historiach typu Harry Potter,Star Trek,Władca Pierścieni,Conan czy Star Wars więc o każdej nowej twórczości można powiedzieć to już było,ale czy nie należy wobec tego tworzyć takich powieści jak Eragon?Jeśli komuś się podobają to uważam,że tak niech ludzie mają i czytają to co im sprawia przyjemność.