PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 71 568
ocen
5,3 10 1 71568
2,5 6
ocen krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Tak niska ocena?

ocenił(a) film na 7

Nie jestem jakąś wielką fanką ani filmu ani książki, ale film na pewno nie zasłużył na tak niską ocenę. Adaptacja jest dosyć wierna, utrzymana w klimacie klasycznego fantasy dla młodzieży - jak zresztą i książka, gra aktorska przyzwoita (+ za wyraziste postaci), efekty specjalne dobre ale nie nachalne. Jak dla mnie wszystko cacy - zawiedzeni mogę czuć się tylko ci, którzy ubóstwiając książkę oczekiwali epickiej opowieści na miarę Władcy Pierścieni - Eragon, jakkolwiek przyjemna i inteligentna książka, ma się do Władcy jak paprotka na balkonie do Puszczy Białowieskiej, więc i adaptacja zasłużyła na nieco mniejszy rozmach - to nie powód żeby obsypywać ją "jedynkami"

Alex_na

Powiedz mi proszę gdzie ty widzisz tą wierną ekranizację? W zmienieniu połowy wydarzań,, czy dodaniu nowych kompletnie niezgodnych z fabułą książki? Albo te dobre efekty specjalne? Masz na myśli lot-dorastanie Saphiry, czy walkę z cieniem na "tym czymś"?

ocenił(a) film na 7
Yook

"Dosyć wierna" - nie każdą historię można opowiedzieć słowo w słowo a Hollywoodzki cukru chyba zdążyliśmy się przyzwyczaić, bo jest na każdej "kultowej" adaptacji. Dobre efekty specjalne to dla mnie takie, które sprawiają, że fantazja staje się realna a jednocześnie nie mam wrażenia, że ktoś próbuje chwalić się nową sztuczką, której się właśnie nauczył - mam na myśli samą Saphirę, samego Cienia, wszystko. Nie mówię, że są genialne - mówię, że są dobre (ot tak na 6 /10, nie 1)

ocenił(a) film na 1
Alex_na

ale w tym filmie ominęli praktycznie połowę książki! Obsada aktorska beznadziejna (drugoplanowa jeszcze jakoś daje radę - Galbatroix i Brom). Moim zdaniem ten film w ogóle nie ma klimatu i to totalne dno.

ale jakoś to się mówi:o gustach się nie dyskutuje

ocenił(a) film na 1
Yook

święte słowa :)

ocenił(a) film na 1
Alex_na

Zastanawiam się, w czym się przejawia "wierność książce" - w filmie, który od książki odstaje do tego stopnia, że scenarzyści uniemożliwili nakręcenie kontynuacji (w sumie to i dobrze...).
Zastanawiam się również, co niby sprawia, że postacie są w tym filmie wyraziste - no, chyba że jako "wyrazistość" traktować wszystko, co sprawia, że główny bohater jest tak irytujący.
Zastanawiam się również, co uzasadnia nazywanie efektów "dobrymi" w filmie, gdzie ogoleni i śmiesznie pomalowani ludzie udają stwory zwane urgalami, a najjaśniejszy punkt owych efektów został użyty do stworzenia wyliniałej krzyżówki psa, węgorza, orła i łabędzia, mającej udawać smoka.
Przede wszystkim jednak zastanawia mnie, od kiedy to powieść Paoliniego jest książką inteligentną.

ocenił(a) film na 5
Alex_na

LOL! Ekranizacja Eragona to najgorsza w historii ekranizacji. FIlmu tak niezgodnego z książką chyba jeszcze nie było. A jakby tak Peter Jackson zamiast uśmiercić Boromira na Amon Hen, to uśmiercił go w Powrocie Króla dopiero pod Minas Tirith, to by było fajne?

Ja mogę wypisać nawet setkę rzeczy, która jest niezgodna z książa i które denerwują

Ryloth

oo jak byś wypisał/ wypisała byłoby super, bo dawno temu ogladałam eragona i nie pamiętam za bardzo filmu, a nie chcę sobie psuć mojego wyobrażenia o wszystkich bohaterach i w ogóle oglądając go znowu. dałoby rade wypisać choć trochę niezgodnych z książką elementów?

ocenił(a) film na 5
zizu444

Wypisuję rzeczy NIEZGODNE z książką

1. W Carvahall nie było żołnierzy Galbatorixa
2. Synowie Horsta nie zostali zabrani na wojnę, w ogóle nie było takiego rozkazu żeby zabierać mężczyzn z Carvahall do wojska
3. Nigdzie nie opisano relacji Durzy z Galbatorixem, wcale nie wiadomo, czy Durza się bał króla, tak jak na filmie
4. Durza tworzy Ra'zaców z ziemi, podczas gdy jest to osobna rasa i to sam król ich wysyła na carvahall
5. Wyglądają oni jak zombie, podczas gdy byli to osobnicy humanoidalni w płaszczach z kapturami oraz mieli dziobowate usta
6. Ra'zacowie nie torturowali nikogo, Sloan im sam powiedział.
7. Smoki nie mają piór i nie dorastają w 3 sekundy
8. Eragon nie wygania Saphiry.
9. Garrow nie zginął od razu, najpierw był leczony w mieście i umarł, a tu od razu trup został spalony przez Broma
10. W mieście Daret nikt ich nie napadł, kupili zapasy i wyjechali, napaść miała miejsce w Yazuac, wiosce wcześniej, którą tu pominięto, były tam same trupy, a w wiosce były tylko dwa urgale
11. Angela mieszkała w wielkim Teirmie(który też pominięto), a nie w Daret, poza tym zupełnie inaczej ją Paolini opisał niż w filmie(chodzi mi o sposób zachowania), brakowało też Solembuma
12. Ra'zacowie napadli Broma i Eragona w mieście Dras-leona, a schwytali na obrzeżach, a nie w lesie na zadupiu
13. Ra'zacowie nie walczyli jakimiś ostrzami ninja, tylko mieczami, pomijając już to, że nie skakali po drzewach
14. Ra'zacowie zabili Broma, podczas gdy ten sam zabija jednego z nich. Trup się rozlatuje.
15. Eragon zabija Ra'zaca samym słowem kefajster, co, po pierwsze przekracza jego zdolności na samym początku(w książce to opisane), po drugie wymaga więcej słów od nowicjusza, a po trzecie, że Ra'zaca nie można było zabić magią, co jest doskonale opisane w Brisingrze, nawet wtedy gdy Eragon był już potężnym wojownikiem
16. Brom trzyma znamię Jeźdźca na wierzchu, podczas gdy miał on je zatarte tak, że nie odróżniał się od skóry.
17. Eragon domyślił się jakoś, że Brom jest jeźdźcem, podczas gdy Brom sam mu to powiedział przed śmiercią, Eragon nigdy nawet o tym nie pomyślał
18. Brom chce zabrać Eragona do vardenów, a w książce mówi, że to ostatnie miejsce gdzie chce go zabrać zanim nie skończy nauki
19. Słowa "już prawie dotarliśmy" nijak się mają do mapy, do vardenów trzeba było jechać bardzo długo przez pustynię i wielkie góry
20. Durza wcale nie chciał sprowadzić Eragona do Gil'eadu i nie używał Aryi jako przynęty i nie manipulował cudzymi snami
21. Eragon widział Aryę we śnie tylko przez chwilę i to prawdziwie, uwiężioną, w celi, a nie w lesie jakimś.
22. Eragon leci uratować Aryę, a w książce znalazł ją przypadkiem, kiedy sam był uwięziony w Gil'eadzie. Jak do tego doszło to długa historia.
23. Brom pojawia się w mieście w tym samym momencie co Eragon(eragon leciał smokiem, brom na koniu, ale wyszło tak samo szybko)
24. Durza zabija broma(jak zginął pisałem, i to wcześniej niż w Gil'eadzie)
25. Brom jeszcze w Carvahall daje Eragonowi zar'roca
26. Murtagh pojawia się dopiero w Gil'eadzie, a w książce ratuje broma i eragona z opresji ra'zaców, uciekający ra'zac zabija broma.
27. biorąc pod uwagę, że reżyser nie postanowił grać z książkę i eragon nie został uwięziony w gil'eadzie, to trudno żeby to było, ale Saphira i murtagh mieli plan na uratowanie eragona, gdy przechodzili obok celi, eragon zobaczył aryę, dopiero wtedy postanowił ją uwolnić.
28. murtagh odleciał razem z eragonem i aryą, w filmie gdzieś został
29. murtagh dogania na piechotę smoka(błąd logiczny) i zna drogę do Vardenów, a to Arya powiedziała Eragonowi jak trafić, Murtag nie znał vardenów
30. Durza truje aryę na odległość, co jest niemożliwe, a poza tym, Eragon zabrał Aryę nieprzytomną i otrutą od razu z Gil'eadu i kontaktował się z nią przez umysł
31. Murtagha jest w książce mniej więcej tyle co broma, a tu ledwie dwie sceny i już są u Vardenów
32. Nie ma bliźniaków, jormundura ani orika - ważnych postaci w książce, hrothgara jest malutko
33. Ajihad nie poznał Murtagha po wyglądzie, tylko po głosie.
34. W ksiązce nie ma nic o żadnym przemówieniu Durzy, które jest marną kopią przemowy Sarumana w Dwóch WIeżach
35. Na vardenów nie idą żołnierze Galbatorixa, tylko same urgale,
36. Z miejsca gdzie durza przemawiał(uru;baen jak sądzę) do Vardenów armia maszerowałaby miesiącami, a tutaj szybciutko, w parę chwil i już u bram
37. Wszyscy dobrze wiedzieli gdzie zaatakują urgale, spod tuneli, a nie wybiją ścianę znienacka
38.Saphira zionie ogniem później niż w filmie
39. Durza nie tworzy sobie lewiatana z otchłani i nie włącza się do bitwy, do farthen duru przybywa w ukryciu i walczy z eragonem normalnie na miecze i pod ziemią
40. Durza podstępem poprzez bliźniaków ściąga Eragona pod ziemię gdzie walczy z nim. Eragon przegrywa, dostaje strasznej rany na plecach i w chwili gdy już ma zginąć, Saphira wlatuje z Aryą do środka, czym odwraca uwagę Durzy, a Eragon go przebija. W filmie jest to zupełnie, zupełnie inaczej i gorzej
41. Saphira nie jest śmiertelnie ranna, tylko troszkę poraniona przez dzidy
42. Przywracanie umarłych do życia jest niemożliwe i kończy się śmiercią próbującego to zrobić
43. Eragon budzi się w jakiejś jaskini niewiadomo gdzie, a obudził się w pokoju pełnym ludzi(angela, arya, murtagh) oraz saphira
44. po zabiciu jeźdźca nie ginie smok
45. murtagh daje do zrozumienia, że saphira nie żyje, a eragon tylko się lekko zasmucił, podczas gdy w książce brom to opisuje zupełnie inaczej, w skrócie, najpoważniejsza depresja świata
46.Arya udaje się do ellesmery w eskorcie chyba elfów, w książce nie dość, że ich tam nie ma, to robi to dopiero w drugiej części to nie na początku, i udaje się tam wraz z eragonem i orikiem

Więcej nie pamiętam, dawno oglądałem. W skrócie, pominięto mnóstwo scen, postaci, miast, pozmieniano fabułę książki wręcz diametralnie, najgorsza adaptacja książki jaka powstała. A szkoda, bo seria dziedzictwo, jest świetna i można by z niej zrobić filmowy hit.

jeszcze jedno zastrzeżenie
1. Dubbing tragiczny, polski brzmi tu jak staropolski

Ryloth

o ja! czytając co napisałeś to nie ma szans w ogóle zrobić kontynuacji. nie ogarniam, po co tak zmieniali? ja juz to dawno ogladalam i prawie nic nie pamietam - tylko tyle ze duzo sie nie zgadzalo ( ale nie pametalam ze az tyle). dzięki wielkie za wypisanie tego :D teraz wiem, że nie ma sensu sobie tego przypominać i psuć wyobrażenia książki :)

ocenił(a) film na 5
zizu444

Kontynuację się da zrobić, wszak króla nie zabito jeszcze, ale to co zrobiono z pierwszą częścią woła o pomstę do nieba. Powinien ktoś zrobić to od nowa.

Ryloth

ale żeby zrobić kontynuację musieliby pozmieniać kolejne wątki i w ogóle już byłoby dziwnie. wątpie, żeby ktoś to zrobił od nowa ;/ a szkoda

ocenił(a) film na 1
Ryloth

Jeszcze bym dodał kilka kosmetycznych spraw typu:
1. Eragon powinien mieć ciemne włosy
2. Pominięcie błogosławieństwa Elvy (tu nie mam pewności film widziałem dawno temu)
3. Arya była !czarnowłosa! nie ruda
4. Arya była eflką! spiczaste uszy dude!
5. Ogólnie kosmetyka i wygląd postaci oraz Saphiry
6. W filmie praktycznie zero krasnoludów - no ludzie to jest królestwo krasnoludów więc gdzie są krasnoludy ja się pytam

ocenił(a) film na 1
nikoset

"Pominięcie błogosławieństwa Elvy"

A z tego to akurat się osobiście cieszę. Jeden z głupszych i bardziej naciąganych wątków w "dobrej" zdaniem naszego wspólnego znajomego fabule.

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

To jest NIEZBĘDNY wątek w dalszej fabule Eragona ponieważ jest bardzo rozwinięty w następnych częściach... stary jak ty w ogóle dalszych książek nie czytałeś to ja nie wiem o czym chcesz się wypowiadać...

ocenił(a) film na 1
nikoset

Facet, czy ty czytasz w ogóle, co ja piszę? Nawet jeśli wątek ten jest niezbędny, to w żaden sposób nie zmienia faktu, że jest głupi i bezsensowny, oparty na stworzonym na siłę, naciąganym jak diabli założeniu. Przy okazji, wątek ów wprowadza ciężkie nonsensy do Eragonowej (i bez tego prymitywnej tudzież głupiej) wizji magii.

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

Po raz kolejny zauważyłem twoją niezwykłą umiejętność unikania odpowiedzi na pytanie, które może podważyć twoją kompetencję:) haha co za śmieszny gość xD

ocenił(a) film na 1
nikoset

Jakie pytanie? Nie zauważyłem żadnego pytania. Przy okazji - co owo pytanie ma wspólnego z faktem, że rzeczony wątek jest bzdurny? Widzę kolejny przypadek patafiana, który, wzorem Busha wspominającego o Polsce, próbuje ukryć swoją nieudolność, odwracając kota ogonem i mówiąc o czymś, co znaczenia nie ma żadnego w danej kwestii, ale stwarza mu złudne poczucie "racji".

Czytałem "Eragona" oraz "Najstarszego". Nadal nie wiem, co to ma wspólnego z głupotą wątku Elvy, ale cóż... O jakiej to niezwykłej umiejętności mówiłeś?

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

Wątek Elvy pojawia się później. Między innymi ma ona wielki wpływ na ostatni tom dziedzictwa. Nabądź kompetencji potem się wypowiadaj dziecko:) Przy okazji widzę że agresja skoczyła aż do obrażania ludzi xD normalnie jestem z ciebie dumny! Gdy przeczytałem o Bushu to normalnie spadłem z krzesła. Dude you're hilarious!

ocenił(a) film na 1
nikoset

"Wątek Elvy pojawia się później. Między innymi ma ona wielki wpływ na ostatni tom dziedzictwa"

Dzizas, czy to do ciebie nie dociera - CO MNIE OBCHODZI, JAKI WPŁYW NA FABUŁĘ MA WĄTEK ELVY??? W JAKI SPOSÓB ZMIENIA TO FAKT, ŻE WĄTEK ÓW JEST DURNY JAK CHOLERA???
Dotrze to do ciebie wreszcie? Czy nadal będziesz odwracać kota ogonem?
I nieprawda, wątek Elvy pojawia się już w "Najstarszym".

"Nabądź kompetencji potem się wypowiadaj dziecko"

Dzidziusiu, o kompetencjach to mi tutaj nie marudź. Są wystarczające, abym wiedział, na jakich to założeniach opiera się ten wątek i co autor w swojej nędznej pomysłowości wymyślił z owym "błogosławieństwem". Twoje gaworzenie o roli Elvy w późniejszych wydarzeniach nie ma żadnego wpływu na fakt, że pomysł z tym błędem gramatycznym i jego skutkami można w najlepszym razie nazwać "oryginalnym inaczej".

"Gdy przeczytałem o Bushu to normalnie spadłem z krzesła"

http://pl.wikipedia.org/wiki/You_forgot_Poland
I nie śmiej się jak głupi do sera, kiedy nie wiesz nawet, o co chodzi. "Hilarious" to w takim przypadku niewłaściwe określenie na twoje zachowanie. "Pathetic" - już bardziej.

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

mówiąc hilarious miałem na myśli że jesteś niesamowicie śmieszny ale skoro uważasz że pathetic lepiej do ciebie pasuje to nie będę się kłócił:)

ocenił(a) film na 1
nikoset

Żadne z tych słów do mnie nie pasuje. Do ciebie - jak wspomniałem - to drugie słowo.

Żałosny jesteś, kiedy się śmiejesz, nie wiedząc nawet, z czego.

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

ależ ja całkowicie wiem z czego się śmieję:) haha gdybyś ogarniał to byś nawet się nie trudził by mi odpisywać a ty cały czas dajesz się prowokować. That's funny like hell!

ocenił(a) film na 1
nikoset

Guzik wiesz. Twój tekst o Bushu wskazuje wyraźnie, że pojęcia nie miałeś zielonego, o czym mówię - a mimo to śmiałeś się, jak ten dureń.
Też bym się pewnie z ciebie śmiał, gdyby nie fakt, że twoje zachowanie jest cholernie tragiczne.

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

Dobra miło było się pośmiać ale mam lepsze rzeczy do roboty niż nabijanie się z błazna:) powodzenia w następnych kłótniach.

ocenił(a) film na 1
nikoset

Błaznem zdecydowanie jesteś ty. Normalni ludzie przychodzą na forum po to, aby rozmawiać na temat. Ty otwarcie się przyznałeś, że jesteś tu po to, aby pajacować i znaleźć pożywkę dla własnej głupawki - dzięki której śmiejesz się bez żadnego istotnego powodu.
I pewnie jestem błaznem, ponieważ przy mnie odgrywałeś rolę kretyna? Kretyna, który nie umiał nawet na temat wątów pisać, bo kiedy ja mówiłem o zagadnieniu X (głupota wątku Elvy), ty mówiłeś o zagadnieniu Y (rola tego wątku w fabule) i pozostałeś odporny na próby skierowania twojego "myślenia" (jeśli można to tak nazwać) na właściwe tory. Naprawdę - myślisz, że robiąc z siebie skończonego kretyna, śmiejącego się jak głupi do sera, pogrążyłeś mnie. Myślisz, że twoja głupota jest dla mnie obelgą. Myślisz, że zrobiłeś ze mnie błazna, bo nie umiałeś nawet pojąć, ogarnąć swoim małym rozumkiem, o czym właściwie mówię. Nic, tylko współczuć twojemu wyjątkowo "alternatywnemu" poczuciu humoru.

Powodzenia w kłótniach powinienem życzyć tobie, gnojku - to ty ją zacząłeś, nie ja.

"Dobra miło było się pośmiać"

Śmiech narasta w ustach głupca.
Nie ma sprawy - śmiej się dalej. Ewentualnie zastanów się (nowe słowo) nad tym, dlaczego ja śmieję się z ciebie.
Albo raczej - śmiałbym się, gdyby to nie było takie cholernie tragiczne.

ocenił(a) film na 1
nikoset

Wiesz, pajacu - tak się składa, że wszcząłem czytanie owego "Brisingra", w ramach męczeństwa za sprawę. To po to chociażby, aby kolejny taki gnojek nie mógł już kota odwracać ogonem. Może natknę się nawet na następne przejawy skrajnej durnoty wątku Elvy (o jednym już wiem z drugiej ręki - o tej iście kretyńskiej scenie, kiedy to Eragonowi nie udało się zdjąć z Elvy mocy czytania w myślach, a choć mógł próbować dalej, to tego nie zrobił, bo niby "Galbatorix by mu przyklasnął"... WHAT... THE... F*CK?!?). Póki co przeczytałem zaledwie paręnaście stron, ale i tak zdążyłem się natknąć na kilka spiżowych pomników grafomanii. Nic, tylko wyciąć te cytaty, oprawić w ramkę, a potem wystawić na galerii dziwadeł. Podobnie jak dufnego w swój talent literacki Paoliniego - indywiduum, które nie ma PODSTAWOWYCH umiejętności pisarskich, a mimo to parę książek napisało i owe książki w znacznym nakładzie się sprzedały.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Wiem, że miałem już nie odpowiadać, bo twojej krucjaty nie można skończyć, ale... przyklaśnięcie Galbatorixa nie było jedynym powodem, dla którego Eragon przestał próbować zdjąć z niej zaklęcie. Nie było nawet najważniejszym powodem.

ocenił(a) film na 1

Przestań z tą krucjatą, bo z przekory sprawię, iż z wymyślonej stanie się rzeczywista. Oczywiście powiadamiając poszczególnie "ofiary", że zamieszanie jest na pokaz i w pewnym sensie z twojej winy (bo trzeba ci przecież przybliżyć jakoś znaczenie słowa "krucjata").

ocenił(a) film na 1

"przyklaśnięcie Galbatorixa nie było jedynym powodem, dla którego Eragon przestał próbować zdjąć z niej zaklęcie. Nie było nawet najważniejszym powodem"

Serio? Aż za książkę złapałem, żeby to sobie sprawdzić. Skoro to nie był najważniejszy powód, to dlaczego dopiero to powstrzymało Erasia przed kolejną próbą? Jasne, przebąkiwał coś o możliwych skutkach próby, ale cóż z tego - kiedy Elva zdradziła mu swoje zamiary, wcale go to nie powstrzymało. A tu nagle nim wstrząsnęło, bo Elva mu powiedziała, że zachowałby się jak Galbatroniks... Cóż, ja na jego miejscu albo wybuchnąłbym pustym śmiechem, albo zrobił minę spod wcześniej wspomnianego szyldu "WTF?".

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Nie spróbował dalej, bo nie chciał jej bardziej skrzywdzić, to chyba jasne. W przeciwieństwie do reszty przyzwyczajonych do wojny i zabijania, Eraś miewa od czasu do czasu wyrzuty sumienia. Zwłaszcza, że to on sam najpierw jej to zrozrobił. Po 2, kolejne przeciwzaklęcie czerpałoby jeszcze bardziej z jej sił, przez co stałaby się bardzo słaba, jeszcze bardziej niż teraz. No i po trzecie, Elva wcale nie zrezygnowała z pomagania Vardenom, powiedziała tylko, że będzie to robić najwyżej dobrowolnie i że w razie gdyby ktoś chciał ją skrzywdzić, będzie potrafiła się bronić. No i nie wiem, czemu nazywasz tę scenę kretyńską. Bo nie chciał próbować dalej? Piszesz jakby co najmniej oznaczało to jej przejście na stronę Galbatorixa.
A z krucjatą to po prostu stwierdzenie faktu. Jak ktoś słusznie zauważył, jeśli się komu nie podoba, to pisze, że do bani i nie zawraca sobie tym dalej głowy. Upór, z jakim od dawna starasz się zwalczać tę książkę, nieustannie przywołując za argument, że jest wielu amatorów, których nie wydano, jasno pokazuje że masz na tym punkcie jakiś kompleks.

ocenił(a) film na 1

"Nie spróbował dalej, bo nie chciał jej bardziej skrzywdzić, to chyba jasne"

No, nie bardzo. Jeszcze przed chwilą jak najbardziej chciał.

"Eraś miewa od czasu do czasu wyrzuty sumienia"

Skonfrontujmy z niedawnymi wydarzeniami, kiedy to torturował ślepego, kalekiego starszego mężczyznę i zabił Bogu ducha winnego chłopca.

"Po 2, kolejne przeciwzaklęcie czerpałoby jeszcze bardziej z jej sił, przez co stałaby się bardzo słaba, jeszcze bardziej niż teraz"

Jak by się Paoliniemu zachciało, to by nie była słaba. Parę rozdziałów temu zachciało mu się, żeby Sloan podtrzymał szereg potężnych zaklęć, no to je podtrzymuje. A zamiast uskuteczniać ten bełkot o gramatyce obcego języka (który to bełkot osiąga szczyty w najmniej emocjonującym climaxie w dziejach fantasy, tj. sceny walki z Ra'zacami), mógłby popracować nad sensowniejszą i bardziej przekonującą wizją magii.

"No i po trzecie, Elva wcale nie zrezygnowała z pomagania Vardenom, powiedziała tylko, że będzie to robić najwyżej dobrowolnie"

Ta, i przy okazji obwieściła, jak to się zemści na wszystkich za swój marny los i w ogóle zachowywała się tak, że wszyscy się przerazili.

"No i nie wiem, czemu nazywasz tę scenę kretyńską. Bo nie chciał próbować dalej?"

Bo od tego zamiaru odwiódł jeden z największych bezsensów, jakie w życiu słyszałem (w tym przypadku czytałem).



"Upór, z jakim od dawna starasz się zwalczać tę książkę, nieustannie przywołując za argument, że jest wielu amatorów, których nie wydano, jasno pokazuje że masz na tym punkcie jakiś kompleks"

A dla mnie fakt, że Słońce wędruje po niebie, jasno pokazuje, że krąży ono wokół Ziemi.
Fakt istnienia setek amatorów lepszych od Paoliniego, to standardowa riposta na również standardowy, do tak zwanego "zerzygania" powtarzany (nawet przez pismaków, chwalących tę książkę - wszystkie recenzje pochwalne sprowadzają się do "to napisał piętnastolatek! Szacun!") "argument" - to, że Paolini napisał to w wieku piętnastu lat.
Fakt, że jest to zwyczajnym przekłamaniem (jak książkę wreszcie wydano po tej potężnej korekcie, miał ich już dziewiętnaście), to już inna sprawa.
Inną sprawą jest również fakt, że Paolini to MIAŁ piętnaście lat. Obecnie ma już prawie trzydzieści, a jego styl... trudno to w ogóle stylem nazywać, on po prostu pisze dalej jak nastolatek. A autor z minimum talentu powinien się chyba jakoś rozwijać?

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Wcześniej jak piszesz "chciał" bo nie wiedział, że może ją to bardziej skrzywdzić. A raczej nie był do końca świadom. Owszem, robił te rzeczy o których piszesz i jak mówię, ma wyrzuty sumienia. Tak jak kiedy musiał zabić żołnierza, który błagał go o litość. Elva byłaby słabsza, aby zaklęcie Erasia działało cały czas, musiałoby cały czas czerpać z jej sił - sam powiedział, że nie usunie błogosławieństwa, a tylko rzuci drugie zaklęcie, które zagłuszy jego skutki. Elva zachowała się przerażająco, co nie robiło różnicy, bo zawsze się tak zachowywała. A wizja magii jest akurat ciekawie rozwiązana - w przeciwieństwie do schematu wg którego magowie miotają czarami na prawo i lewo tutaj przypomina to konstruowanie urządzenia, przy którym trzeba przemyśleć wszystkie aspekty, żeby działało. Inne książki raczej nie wgłębiają się tak w samą mechanikę czarów.

A ten argument powtarzasz nie tylko jako odpowiedź na jego wiek, ale rzucasz go co jakiś czas na doczepkę do innych. Swoją drogą, czepiasz się rzeczy, któe wg ciebie są kretyńskie, a tą samą drogą można się doczepić do wielu rzeczy w wielu książkach, nawet klasyce literatury, od Tolkiena zaczynając. Ba, podejrzewam, że i w twoich wypocinach wiele by się tego znalazło.

I jeszcze coś. Często mylisz głupotę autora z głupotą bohaterów, a potem wytykasz to jako wadę Paoliniemu. Jak np tu z Elvą. Uznajesz decyzję Eragona za kretyńską. I co? Postaci nie są idealne i popełniają błędy. Może ta decyzja wyjdzie im na dobre, może nie, nie wiem, nie czytyałem jeszcze ostatniej części, ale nie widzę w jaki sposób możliwe błędy bohaterów są błędami autora/

ocenił(a) film na 1

"Wcześniej jak piszesz "chciał" bo nie wiedział, że może ją to bardziej skrzywdzić"

Facet, co ty za kit mi teraz próbujesz wcisnąć? Oczywiście, że wiedział - było wyraźnie z jego punktu widzenia opisane, jakie mogą być konsekwencje, jeśli mu nie wyjdzie. Zdawał sobie z tego doskonale sprawę - i z tą świadomością podjął próbę. Zmienił zdanie dopiero wtedy, gdy mu Elva wygarnęła jedną z najbardziej nielogicznych bzdur, jakie mogły komukolwiek przyjść do głowy.

"Owszem, robił te rzeczy o których piszesz i jak mówię, ma wyrzuty sumienia. Tak jak kiedy musiał zabić żołnierza, który błagał go o litość"

Przypomina mi to... ach, nieważne, nie chce mi się tu teraz elaborować. Więc powiem krótko - NIE, nic nie musiał. A już w szczególności nie musiał odstawiać tej całej szopki ze Sloanem. O tym, że się przez ową szopkę głupio i bez sensu naraził, to już inna sprawa.

"Elva zachowała się przerażająco, co nie robiło różnicy, bo zawsze się tak zachowywała"

Tja, tylko że wcześniej była pod jako taką kontrolą, a jej "przerażające" zachowania ograniczały się do tego, że mówiła głosem dorosłej kobiety i jadła więcej, niż było potrzeba. Teraz już nie ma nad nią żadnej kontroli, a w dodatku wyraźnie sugeruje, że wywrze srogą pomstę na kimkolwiek, jeśli uzna to za stosowne.

"A wizja magii jest akurat ciekawie rozwiązana - w przeciwieństwie do schematu wg którego magowie miotają czarami na prawo i lewo tutaj przypomina to konstruowanie urządzenia, przy którym trzeba przemyśleć wszystkie aspekty, żeby działało"

Facet.... naprawdę... nie osłabiaj mnie.
Jeśli inne systemy to wg ciebie "miotanie czarami na lewo i prawo", to ewidentnie niewiele o nich wiesz. Albo po prostu złośliwie je teraz sprowadzasz do takiego poziomu.
System magii u Paoliniego jest jednym z najbardziej prostackich i prymitywnych, jakie widziałem na oczy. Mechanika czarów? Człowieku, kpisz sobie ze mnie? Jaka mechanika, tu nie ma żadnej mechaniki! Wszystko sprowadzone jest do nauki języka i wypowiadaniu w tym języku życzeń - mówisz, masz. Nie przypomina w najmniejszym stopniu konstruowania urządzenia - raczej pisanie wypracowania przez podstawowicza. Magia jest w ten sposób odarta u Paoliniego z całego mistycyzmu - nie jest w ogóle tajemniczą, trudną do określenia, nieprzewidywalną siłą, a raczej dżinnem z butelki, który spełni twoje życzenie, jeśli tylko wypowiesz je w odpowiednim języku.
Dodatkowy absurd z tym systemem magii to fakt, że nie ma praktycznie żadnych granic tego, czego można sobie zażyczyć. Niby Paolini coś kombinuje z zasadą zachowania energii (mag po wypowiedzeniu zaklęcia jest tak zmęczony, jak gdyby fizycznie wykonał daną czynność) - no, ale gdzie Newtonowska fizyka się nie stosuje, to już hulaj dusza. Jakby i tego było mało, okazuje się, że z łatwością można tu komuś nadać supermoce (Elva). Dlaczego zatem w świecie Paoliniego całe mnóstwo osób sobie nie zażyczyło, żeby mieć supermoce, skoro to takie proste, w ogóle to czemu się wszyscy trudzą codzienną egzystencją, skoro mogą zażyczyć sobie... Dość. Szerszego komentarza ten łopatologiczny (jak wszystko u Paoliniego - nawet mapa świata to łopatologia stosowana) system nie wymaga.

"A ten argument powtarzasz nie tylko jako odpowiedź na jego wiek, ale rzucasz go co jakiś czas na doczepkę do innych"

Jak choćby?

"Swoją drogą, czepiasz się rzeczy, któe wg ciebie są kretyńskie, a tą samą drogą można się doczepić do wielu rzeczy w wielu książkach"

Nie tylko według mnie, zapewniam cię. I wierz mi - jest jakaś różnica pomiędzy sytuacją, kiedy trzeba się nieźle wysilić, żeby doszukać się jakichś błędów (Tolkien i klasyka literatury), a sytuacją, w której wysilać się nie trzeba nawet odrobinę, bo bzdury ciężkiego kalibru od razu rzucają się w oczy.

"Ba, podejrzewam, że i w twoich wypocinach wiele by się tego znalazło"

O, z pewnością. Mój "czołowy krytyk" nawet dość bezlitośnie wskazuje niespójności w konceptach z mojego uniwersum. Tyle że ja staram się zwalczać te niespójności, a w dodatku wisi zawsze nade mną widmo "science" ze skrótowca SF. Przykładowo - chcę, aby mieszkańcy uniwersum mieli napęd FTL. Ale pomysłu na taki napęd z punktu widzenia obecnej fizyki nie ma, więc co mam zrobić? Chyba tylko sięgnąć po jedną z "wygodnych" teorii, takich jak teoria superstrun czy innych wszechświatów (są wygodne, bo nie ma żadnych dowodów na ich potwierdzenie... i nie ma żadnych dowodów na ich zaprzeczenie). To samo z innymi cudami technologii, jakich pełno w SF, a które jakoś nikomu nie przeszkadzają. Historia uniwersum zresztą też przeszła przez te lata spore zmiany, a wiele konceptów poleciało do kosza, by albo nie wrócić w ogóle, albo wrócić, lecz pod diametralnie inną postacią.
A Paolini - którego "science" nie ogranicza, od którego można wymagać tylko elementarnej logiki oraz zdrowego rozsądku - co on ma na swoje usprawiedliwienie? Nie chcę nawet słyszeć o iluś-tam-nastu-latach.

"I jeszcze coś. Często mylisz głupotę autora z głupotą bohaterów, a potem wytykasz to jako wadę Paoliniemu"

Nie mydl mi oczu, dobrze? Potrafię zauważyć, kiedy autor przedstawia daną decyzję jako błędną, a kiedy sugeruje, że też by tak zrobił. Poza tym Eragona, jako Zbawcę Świata, jakieś minimum inteligencji jednak obowiązuje.
Nie wiem też, jak błędy postaci się mają do rozmaitych bzdur totalnych, pokroju Rorana (a wprowadzenie takiej postaci do książki to już w ogóle świadczy o miałkim umyśle autora) zabijającego młotkiem dwustu zbrojnych, albo przeświadczenia, że Eragon będzie się przebijał pięściami przez tarcze, jeśli dorobi sobie narośle jakieś na rękach (a rozwlekły był taki opis tych narośli, jak gdyby Paolini myślał, że doda im to realizmu).

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Jak mówiłem, dopiero Elva powstrzymała Eragona twierdzeniem, że kolejne zaklęcie jeszcze bardziej ją osłabi, i to był kończący sprawę argument. Żołnierza zabić musiał i sam to uzasadnił, Sloana z tego co pamiętam potraktował tak a nie inaczej z czystej zemsty, co jest jego wadą charakteru a nie błędem autora. Elva była wczesniej pod kontrolą swojego zaklęcia a nie pod kontrolą innych ludzi i to się nie zmieniło. Zagroziła jedynie, że skrzywdzi tych, którzy krzywdzą ją, co jest łatwe do zrozumienia.

O magii piszesz bzdury, bo nie wystarczy wypowiedzieć czego chcesz w odpowiednim języku. Za długo tu pisać ale przejrzyj rozdizały, w których Eragon uczy się od Broma i wszystkie inne momenty wymagające użycia magii. Pomysł z wyczerpywaniem ebergii jest trafiony, bo tłumaczy dlaczego trudno jest rzucać silne zaklęcia i dlaczego pewnych rzeczy nie da się zrobić (ożywić zmarłego np).

Odnośnie tego co napisałeś o swoim świecie się nie wypowiem, bo go nie znam, więc nie mogę ocenić, czy ma to sens czy nie. Zwróć jednak uwagę, że ty nic nie wydałeś i cały czas masz możliwość poprawiania, zaś nie można poprawiać już wydanych książek.

No i Paolini nigdzie nie zasugerował, że wybór Eragona jest tym, co sam popiera (nawet jeśli jest błędny). Autor nie musi dawać do zrozumienia, że ktoś popełnia błąd, bo decyzje moralne raczej ocenia czytelnik wedle uznania, a konsekwencje dla bohaterów książki same pokazują, czy był to błąd czy nie.

ocenił(a) film na 1

"Jak mówiłem, dopiero Elva powstrzymała Eragona twierdzeniem, że kolejne zaklęcie jeszcze bardziej ją osłabi, i to był kończący sprawę argument"

A ja ci mówiłem, że nie powiedziała mu niczego, czego Eraś by już sam wcześniej nie wiedział.

"Sloana z tego co pamiętam potraktował tak a nie inaczej z czystej zemsty"

Tak, tak, a poza tym żalił się, jak to go mieszkańcy Carvahall mogą zlinczować, jak to mu się jakaś sprawiedliwa kara należy, ojojoj...

"Elva była wczesniej pod kontrolą swojego zaklęcia a nie pod kontrolą innych ludzi i to się nie zmieniło"

Oczywiście, że się zmieniło. Jest wyraźnie powiedziane (wiem, bo PRZECZYTAŁEM), że supermoce jej zostały, natomiast nie trzyma jej już w ryzach żadne zaklęcie, które wymuszałoby na niej używanie tych supermocy do dobrych celów. A ta jej groźba w żadnym razie nie jest łatwa do zrozumienia - biorąc pod uwagę jej widzimisię, strach się bać, kogo uzna za "winnego" i zasługującego na karę.

"O magii piszesz bzdury, bo nie wystarczy wypowiedzieć czego chcesz w odpowiednim języku"

Co mnie to obchodzi, jak Bóg miły? Dodanie do tego koncentracji i innych bzdetów w żaden sposób nie zmienia faktu, że do tego się to sprowadza - a kiedy słyszę (a raczej czytam), jak to Eragon musiał szukać synonimów z racji braków w słownictwie, skojarzenia mam w pierwszej kolejności z lekcjami języka angielskiego (albo tłumaczenie moich własnych wypocin na angielski). Jest to, by odpowiednie rzeczy dać słowo, żenujące - to ma być magia? Pisanie wypracowania w obcym języku i dbanie o gramatykę? Ludzie, trzymajcie mnie!

"Pomysł z wyczerpywaniem ebergii jest trafiony, bo tłumaczy dlaczego trudno jest rzucać silne zaklęcia i dlaczego pewnych rzeczy nie da się zrobić"

Bowiem, jak powszechnie wiadomo, bardziej tradycyjne systemy, vide ten z zasobem many (vide większość systemów w fantasy), czy też warpem (vide Warhammer), wcale tego nie tłumaczą (dla niekumatych - to była ironia w stanie czystym i kosmicznym).
A przy okazji te systemy nie rodzą totalnych absurdów, takich jak te u Paoliniego, wcześniej przeze mnie omawiane.

"Zwróć jednak uwagę, że ty nic nie wydałeś i cały czas masz możliwość poprawiania, zaś nie można poprawiać już wydanych książek"

A ty zwróć uwagę, że Paoliniego nikt nie zmuszał, aby taki niedorobiony system od razu pokazywał ludziom. Albo narcyzm, albo to rodzice mu po prostu wmówili, że ma talent. Zaiste, "Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata" - to pewnie dlatego, że rodzice Chrisa poczuli zapach pieniędzy.
Zresztą Paolini i tak za nic ma to, co napisał w poprzednich tomach - właśnie dlatego w Brisingrze zaczął wedle własnego widzimisię zmieniać słowa w tej całej "pradawnej mowie" (nie, żeby miało to jakiekolwiek znaczenie dla fabuły czy choćby estetyki...), albo wstawiać takie bzdury, jak ta ze Sloanem, co do podtrzymuje szereg niebagatelnych zaklęć. Zachciało się Paoliniemu, to tak zrobił, tyle.

"No i Paolini nigdzie nie zasugerował, że wybór Eragona jest tym, co sam popiera (nawet jeśli jest błędny)"

Akurat Paolini ma w zwyczaju wyraźnie sygnalizować, kiedy się z postępowaniem Erasia nie zgadza - vide ta scena, gdy osaczyli go urgale, a on postanowił się doprowadzić do utraty przytomności zbyt silnym jak na swoje możliwości zaklęciem.

Nadal nie wiem też, co mają błędy postaci do totalnych bzdur, jakie Paolini nam ze śmiertelną powagą prezentuje, w tym przeświadczenia, że można zabić dwustu zbrojnego luda, machając na lewo i prawo młotkiem, że można założyć samodzielnie zbroję w dziesięć minut, lecąc na grzbiecie smoka, albo że po oberwaniu pięćdziesięciu batów można jakby nigdy nic wsiąść już nazajutrz na konia i dalej walczyć pro publico bono.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

No i znowu nie piszesz nic nowego. Jak mówiłem argument Elvy kończył sprawę, bo uświadomił Eragonowi że następne zaklęcie jeszcze bardziej ją osłabi, czego nie wziął pod uwagę, chcąc je rzucić, bo zrobił to pod wpływem impulsu, odruchowo. Nie wiem o co ci chodzi ze Sloanem bo to co napisałeś nie zmienia tego co ja napisałem, a o magii nie chce mi się rozpisywać, bo skoro upraszczasz ją do wymówienia paru słów w innym języku to wszystkie systemy magii w powieściach można sprowadzić do ilości mana. Co do następnych punktów nawet nie opłaca się odpowadać, bo twoje argumenty to 1 część logiki na 9 części jadu w stosunku do Paoliniego i samej książki. Nie mówiąc już o tym, że w dużej mierze twoje zarzuty są twoimi opiniami o różnych scenach, a nie faktycznymi błędami - to, że uznam jakąś scenę za głupią nie znaczy, że jest błędna.

ocenił(a) film na 1

"No i znowu nie piszesz nic nowego"

Podobnie jak ty. Mówiłem już, że Eraś już wcześniej doskonale znał konsekwencje, na karb impulsu tego się złożyć nie da, bo zaklęcie, jakiego chciał użyć, wymagało działania w sposób zaplanowany, a nie pod wpływem odruchu. Ale ty swoje.

"Nie wiem o co ci chodzi ze Sloanem"

O to, że powołujesz się na moralność Eragona, po czym twierdzisz, że zrobił to z czystej zemsty.

"o magii nie chce mi się rozpisywać, bo skoro upraszczasz ją do wymówienia paru słów w innym języku to wszystkie systemy magii w powieściach można sprowadzić do ilości mana"

Ja upraszczam? To autor upraszcza - wszystkie problemy, jakie dotąd u niego wynikły w kwestii "magii" (poza tym, że się Eraś czasem zmachał rzucaniem zaklęć), to nieprawidłowa gramatyka danego zdania. Aż się oczka przewracają, gdy w środku walki z Ra'zacami autor w przeraźliwie mętny sposób opisuje, jakimi to tajnikami gramatyki Eraś zawiera w zdaniu "dwanaście technik zabijania". Poza tym - co już powiedziałem, ale drugim uchem wyszło - cały ten cyrk odziera magię z mistycyzmu. Tutaj wiadomo, czym jest, i zawsze zadziała ona zgodnie z oczekiwaniami (no, chyba że się ktoś pomyli w gramatyce - ale w niczym innym).
I jeśli mamy już być w pełni i w nowiu zgodni z tym całym "upraszczaniem", to nie - nie byłoby to uproszczenie do ilości mana. Gdybym się w przypadku Erasia ograniczył do mówienia, że manę po prostu zastąpiono kondycją fizyczną - już prędzej.

"twoje argumenty to 1 część logiki na 9 części jadu w stosunku do Paoliniego i samej książki"

Bredzisz. Zresztą widzę teraz, że u ciebie obowiązuje zupełnie alternatywne rozumienie "logiki", do czego sobie już za chwilkę przejdziemy.

"Nie mówiąc już o tym, że w dużej mierze twoje zarzuty są twoimi opiniami o różnych scenach, a nie faktycznymi błędami"

Jezu Chryste i Matko Boska. Człowieku, czy ty mnie usilnie próbujesz wytrącić z równowagi? Co mi następnym razem powiesz? Że jak Paolini palnie, iż dwa plus dwa to pięć, a ja powiem, że to brednie - to też rzucisz, że to tylko moja opinia?
To nie są żadne "opinie", tylko po prostu błędy, na litość. Nie ja wymyśliłem, że dwustu ludzi nie da się zabić w pojedynkę za pomocą młotka (zwłaszcza jeśli zabijającym miałby być kmiot, machający dotąd jedynie cepem - fakt, że Roran zupełnie znikąd nabył umiejętności walki i dosłownie z d*py stał się nadczłowiekiem, to już inna sprawa) - po prostu TAK SIĘ NIE DA, rozumiesz? Nie da się, tak świat nie działa, to nierealne, niemożliwe - koniec, kropka!
Podobnie zbroi nie założy się samodzielnie, siedząc smokowi na grzbiecie - to nie jest moja opinia, to jest po prostu NIE-RE-AL-NE, rozumiesz to? Koniec, kropka!
A łojenie batem obierało skórę i mięso z kości - po czymś takim człowiek nie byłby w stanie normalnie funkcjonować, a już z pewnością powrót do formy zajmowałby długie dni - pomysł, żeby Roran już nazajutrz pojechał sobie na misję, jest kompletną bzdurą, i to nie jest żadna "opinia" - po prostu coś takiego jest niemożliwe, rozumiesz? Koniec, kropka!
A ty mi się tutaj wymawiasz "opiniami"? Masz mnie za idiotę? Paolini za takiego mnie ma (jako czytelnika, któremu podsuwa ze śmiertelną powagą takie brednie i każe w nie wierzyć), jest to jeden z powodów, dla którego darzę go niechęcią i bardzo nie lubię, kiedy ktoś podczas rozmowy również próbuje mnie traktować jak idiotę. Albo przekręcać prawdę i twierdzić, że nieskomplikowane prawidła normalnego, rzeczywistego świata - fakt, że kmiot nie dałby rady nawet pojedynczemu wyszkolonemu żołnierzowi, fakt, że zakładanie zbroi to nie była bułka z masłem, fakt, że narośle na rękach w żaden sposób nie wpłyną na siłę ciosów - to są moje prywatne opinie.

Nie mówiąc już o tym, że ten tekst o "różnych scenach" to tak naprawdę już cichy okrzyk rozpaczy. Nie umiesz sensownie zaprzeczyć, że Paolini serwuje swoim czytelnikom oczywiste bzdury (bo i nie masz jak tego zrobić), to teraz bagatelizujesz problem, sugerując, że to tylko garstka scen. Ależ oczywiście, nie ma sprawy - mogę tutaj wlepić dłuuugą analizę, gdzie wymienię jeszcze kilkadziesiąt merytorycznych dziur (w tym takich fundamentalnych, jak choćby kompletnie nierealną i wręcz tępą historyjkę dojścia Galbatroniksa do władzy), pewnie kilkaset różnych (tylko tych co bardziej smakowitych) pomników grafomanii - pytanie jeszcze, czy taki nakład pracy ma jakikolwiek sens w sytuacji, kiedy rozmawiam z kolesiem, który wytykanie oczywistych błędów w fabule nazywa "moimi opiniami"!

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Piękna przemowa, ale znowu pełna jakiejś dziwnej goryczy. Jakby każdy argument za Eragonem był ciosem wymierzonym w twoją stronę, przed którym z niemal pianą na ustach się bronisz. Jeśli nie potrafisz zrozumieć, że postaci mogą popełniać złe czyny ze złych powodów, a jednocześnie mieć moralność, to nie ma o czym mówić. Dosłownie, bo Elvę i działanie magii już ci tłumaczyłem, a ty na upartego sprowadzasz jedno do faktu, że scena ci się nie podoba a drugie do poprawnej gramatyki.

ocenił(a) film na 1

Jesteś uparty jak osioł. Najpierw idziesz w zaparte, nazywajac "moją opinią" zarzuty odnośnie łamania prawideł normalnego, realnego świata. A teraz wciąż się upierasz, że magia u Paoliniego nie sprowadza się do poprawnej gramatyki, mimo że absolutnie niczym dotąd tego nie poparłeś. WSZYSTKO się w tej materii do gramatyki sprowadza, Paolini palnął tylko parę drobiazgów we wczesnych rozdziałach Broma, które to drobiazgi nie grają w późniejszej fabule absolutnie żadnej roli. ZAWSZE chodzi o gramatykę. Co było kwestią przy "błogosławieństwie" Elvy? Gramatyka, tylko ona. Co jest kwestią przy owych "absolutach"? Gramatyka, tylko ona. Nad czym się głowił Eragon, kiedy próbował magicznie zaszkodzić Lethrblaka czy Ra'zacom? Nad gramatyką. Co mogłoby rodzić złe konsekwencje przy próbie odczarowania Elvy? Niepoprawna gramatyka.
Zawsze, bez przerwy, wyłącznie wokół gramatyki się ta magia u Paoliniego obraca, działa zawsze zgodnie z oczekiwaniami, a jedynym warunkiem odwrotnej sytuacji jest niepoprawna gramatyka zdania, Paolini nie poświęca ani krztyny uwagi czemukolwiek innemu, ale ty głupio idziesz w zaparte, że jest inaczej, mimo że te twoje zapewnienia nie mają absolutnie żadnego pokrycia. I to niby ja jestem pełen goryczy?

"Jeśli nie potrafisz zrozumieć, że postaci mogą popełniać złe czyny ze złych powodów, a jednocześnie mieć moralność, to nie ma o czym mówić"

Jeśli nie potrafisz zrozumieć, że postacie jako zbawcy świata powinny przejawiać jakieś MINIMUM, jeśli chodzi o inteligencję, pomyślunek i moralność, to faktycznie nie ma o czym mówić.

Z oceną Eragona czuję się pewniej niż z oceną jakiegokolwiek innego utworu, bo po prostu WIDZĘ, że on popełnia błędy. To nie jest mój gust - sposób, w jaki on konstruuje te swoje wypociny jest błędny, niezgodny z podstawowymi prawidłami dotyczącymi pisania tudzież zdrowym rozsądkiem. A ty co masz na poparcie opinii przeciwnej? Że on błędy popełnia, ale tobie to nie przeszkadza?

A tak przy okazji - to ten Homek z "Lata Muminków"?

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Wyjaśnię ci już tę magię, skoro sam nie dajesz rady. Sam napisałeś, że rzucenie zaklęcia wymaga tyle energii co zrobienie tego fizycznie - i nie tylko. Nie wiem czy czytałeś już ostatnią część, ale posłużę się przykłądem z niej - w jednej scenie Eragon "naprawia" twarz dziewczynki, kóra urodziła się ze zniekształconą wargą. Gdyby sprawa sprowadzała się tylko do gramatyki, wystarczyłoby, żeby powiedział "chcę, żeby miała normalną wargę" poprawnie gramatycznie i już - byłoby zrobione. Ale tak się nie da, bo rzucając zaklęcie trzeba niemal jak chirurg pomyśleć o wszystkich możliwych elementach i konsekwencjach - np tutaj musiał uważać, żeby nie wypełnić jej twarzy ciałem i skórą dorosłej osoby, bo źle by się zrosła. Nie wiedział, jak mogłaby wyglądać ta dziewczynka z normalną twarzą więc musiał kombinować, zeby dać jej wszystkie szczegóły ust tak, żeby do niej pasowały. Nie wystarczyło po prostu wyczarować jej z powietrza nowej wargi, bo to tak samo jak praca chirurga plastycznego, który tworząc ją fizycznie musiałby pamiętać o tysiącu szczegółów, jak kolor skóry, odpowiednia tkanka itd. Mniej więcej na tym polega fakt, że rzucenie zaklęcia wyczerpuje tyle siły co zrobienie czegoś fizycznie. Bo zamiast machnąć różdżką i wyczarować komuś nową rękę trzeba ją stworzyć niemal fizycznie, ze wszystkimi szczegółami.
Inny przykład, też niestety z ostatniej części, ale ją mam akurat w pamięci najlepiej. Podczas oblężenia miasta Roran polecił magowi, żeby wyczarował iluzję Saphiry na niebie dla przestraszenia żołnierzy wroga. Gdyby chodziło tylko o gramatykę, wystarczyłoby wypowiedzieć zaklęcie i iluzja gotowa. Ale rpzeszkodą był fakt, że mag nie miał pod ręką "zdjęcia" Saphiry, a iluzja stworzona z pamięci wyglądałaby, no właśnie, jak w czyjejś głowie - rozmazana, bez konturów, itd. Wiesz, co mam na myśli? Magia w Eragonie opiera się najbardziej na myślach i dlatego, np. przy stwarzaniu czegoś magią nikt nie może cię rozpraszać - nie dlatego, że się przejęzyczysz, ale dlatego, że ktoś wejdzie do pokoju, krzyknie "obiad!", twoje myśli na chwilę pójdą w innym kierunku i zamiast palców u ręki, którą odtwarzasz będą skrzydełka kurczaka.

I owszem, to ten Homek. Skąd ten pomysł?

ocenił(a) film na 1

Wow, a ja czekałem na odpowiedź... Coś mi się ewidentnie pomerdało.

"Sam napisałeś, że rzucenie zaklęcia wymaga tyle energii co zrobienie tego fizycznie"

A w jaki sposób to wykracza poza standardowe "not enough mana"? Że Paolini i pod tym względem sprowadził magię do czegoś absolutnie poznawalnego - tego, w jakim stopniu ktoś jest zmachany? Łopatologia stosowana, bez przerwy, na porządku dziennym - takie rzeczy tylko u tego beztalencia, pana Chrisa, który swojej książki nie napisał nawet w pełni samodzielnie.

"Ale tak się nie da, bo rzucając zaklęcie trzeba niemal jak chirurg pomyśleć o wszystkich możliwych elementach i konsekwencjach - np tutaj musiał uważać, żeby nie wypełnić jej twarzy ciałem i skórą dorosłej osoby, bo źle by się zrosła"

A zdajesz sobie sprawę, jak totalnie bzdurny, bezsensowny i idiotyczny jest ten pomysł? Czy nie bardzo?
Jeśli nie bardzo ("nie dajesz rady"), to ci wytłumaczę - jeśli już Paoliniemu się na potrzeby tej sceny ubzdurało, że Eragon powinien ze szczegółami odwzorować sobie w myśli tę wargę, to nie miałby najmniejszych szans tego zrobić - takie szczegółowe wyobrażenie wymaga po prostu wiedzy fachowej, której Eragon absolutnie nie posiada. Nagle Paoliniemu strzelił do głowy pomysł, żeby Eragon budował sobie w myśli tkankę od podstaw - i że Eraś wiedziałby, jak to wygląda? Ale numer.
Poza tym, Paolini już po raz n-ty przeczy sam sobie i bez skrupułów wymyśla bzdury kolidujące z tym, co już raz ustanowił - jak gdyby przekręcanie słów w "pradawnej mowie" to było za mało. Jakoś wcześniej, kiedy na przykład Eraś zaciął się przy goleniu (oraz w rozmaitych innych sytuacjach) wystarczyło rzec "waise heil" - i już, rana w porządku. I wtedy jakoś nikt sobie d**y nie zawracał myśleniem o tym, jak prawidłowo połączyć tkanki skóry. A innym razem sobie zawraca... Ech, szkoda gadać. Paolini nad swoim własnym światem nie panuje, zmienia w zależności od sytuacji to, co mu się akurat żywnie spodoba.

"Magia w Eragonie opiera się najbardziej na myślach i dlatego, np. przy stwarzaniu czegoś magią nikt nie może cię rozpraszać - nie dlatego, że się przejęzyczysz, ale dlatego, że ktoś wejdzie do pokoju, krzyknie "obiad!", twoje myśli na chwilę pójdą w innym kierunku i zamiast palców u ręki, którą odtwarzasz będą skrzydełka kurczaka"

Czyli że trzeba sobie życzenie wypowiedzieć nie tylko werbalnie, ale też w myślach - to mnie, kurczę, przekonałeś o tym wyrafinowaniu Erasiowej magii. A sytuacja to przypomina mi nieodparcie jeden z odcinków serialu "Weird Science" ("Dziewczyna z komputera").

"I owszem, to ten Homek. Skąd ten pomysł?"

Bo nie znam innych Homków. A książkę mam i czytałem - dobra rzecz.

ocenił(a) film na 1
nikoset

"Przy okazji widzę że agresja skoczyła aż do obrażania ludzi"

O, ty do tego agresji nie potrzebowałeś. Sądząc z twojego nastroju, obrażanie ludzi to dla ciebie forma zabawy, a nie to, co ci się wyrwie w afekcie.

Ryloth

Przecież to jest ADAPTACJA książki. Ludzie, zrozumcie to w końcu -.-

ocenił(a) film na 5
yvonneD

Porównaj sobie adaptację Lotra, która wyszła lepiej niż książka i jest jednym z najlepszych dzieł w historii kina i adaptację Eragona, której już gorzej się nie dało zrobić...

Adaptacją, czyli odzwierciedlenie książki na ekranie, a nie zmienianie całej fabuły, i świata. To tak jakby w Lotrze Jackson pominął hobbitów i wysłał ludzi i elfy na zniszczenie pierścienia. No też przecież coś z książki wziął, nie?

Ryloth

Są lepsze i gorsze adaptacje, co nie znaczy, że trzeba się czepiąc tych mniej odzwierciedlających książki. Sama znam masę filmów/seriali w których nawet główne wątki/postacie są pozmieniane. Nie zawsze mi się to podoba, ale nie bulwersuje się z powodu niezgodności z ich literackimi pierwowzorami.

ocenił(a) film na 5
yvonneD

Moim zdaniem P. J. wspaniale wykonał ekranizacje Władcy Pierścieni. Tolkien wykonał kawał dobrej roboty, zjednał sobie ogromną ilość ludzi. Nic dziwnego więc, że z taką starannością dokonano ekranizacji jego książek. Natomiast Eragon? Książka jest dobra, fabuła ciekawa ale to już nie to samo :) Christopher Paolini (autor Eragona) przyznał, że w swoich książkach opierał się głównie o dzieła Tolkiena. Jego pomysł jest jedynie kopią tego, co stworzył Tolkien zatem nie ma się co dziwić, że film jest z niższej półki - ile razy można wałkować to samo. Mimo wszystko popieram koleżanke... Nie ma się co bulwersować o brak zgodności książki i filmu... Reżyser ma wizje to ją urzeczywistnia i musi się liczyć z tym, że może to być niewypał.

ocenił(a) film na 5
Alex_na

To w żadnym wypadku nie była wierna ekranizacja - oni nakręcili to tak, że przez pominięcię paru - niby nic nie znaczących - wątków nie mogą nakręcić drugiej części. I jeszcze ten nieudolny dubbing. Gdyby nie to, że mam sentyment do tej pieknej książki, moja ocena byłaby niższa.
Uważam, że za film powinien się zabrać jakiś bardziej fachowy reżyser, który czytał książkę, bo mam wrażenie, że twórcy "Eragona" nawet do niej nie zajrzeli.

ocenił(a) film na 4
Alex_na

wielka ekranizacja? lol!! wszystko bylo nie tak. Nie bylo ZADNEJ sceny ktora bylaby odzwierciedleniem ksiazki!!! Jedynie co sie zgadzalo to ich imiona.... Centralnie tak spiepszyc masakra... Co najlepsze nie lubie ksiazek fantastycznych tak myslalam do poki nie przeczytalam eragona... teraz wprost uwielbiam te ksiazki :)

Alex_na

Zgadzam się z powyższymi. Zero odzwierciedlenia. Mnie samą najbardziej razi postać Aryi. W książce - laska o kręconych czarnych włosach - tutaj: blondyna o krótkich prostych -.-' Żal.
A to tylko jedne potknięćie.

ocenił(a) film na 4
matio14

Nie dopatrzyliście się chyba największego błędu. Z tej ekranizacji książki przygodowej i fantastycznej zrobili BEZNADZIEJNE romansidło. A przecież dobrze wiemy (przynajmniej Ci co czy czytali książkę), że wątek miłosny był tam tylko ze strony Eragona, żadnych uczuć ze strony Aryi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones