Po przeczytaniu bardzo dobrych książek, opiewających losy śmiałka Eragona, naprawdę
oczekiwałem godnej ekranizacji. Prawda jest taka, że gdyby nie samo powiązanie z dziełami
Paoliniego, dałbym wyższą ocenę. Ale jest jak jest- poprzeczka została brutalnie zrzucona, historia
opowiedziana za szybko, nie ma czasu by poznać bohaterów, polubić ich. Eragon na pstryknięcie
palcem przechodzi od zera do bohatera-cwaniaka-herosa; żenująca metamorfoza Saphiry; wiele
braków fabularnych- w moim odczuciu bardzo istotnych; momentami nudne i sztuczne
konwersacje... Na plusie: rola Jeremiego Ironsa, bardzo ładne zdjęcia, Arya taka jaką ją sobie
wyobrażałem (może charakterek nie ten- ale wizualnie, jest dobrze). Co jeszcze? Sceny z
Galbatorixem i klimatyczne pierwsze (10?) minut filmu. Pozdrawiam ;)
Według mnie ten film nie powinien w ogóle nosić tytułu, jaki nosi, bo powiązanie z książką (nie licząc imion postaci) jest praktycznie zerowe. Trzymam się nadziei, że kiedyś jakiś porządny reżyser postanowi porządnie zekranizować całą sagę.
A co do Aryi to przecież książkowa była czarnowłosą, zielonooką pięknością, więc całkowitym przeciwieństwem blondynki z ekranizacji. ;) Pozdrawiam.