PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 71 568
ocen
5,3 10 1 71568
2,5 6
ocen krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

druga część

ocenił(a) film na 6

czy będzie druga część filmu? trochę dziwne, że są pozostałe części książek, a drugiej części filmu od 5 lat nie ma. czy ktoś wie dlaczego?

zuzanna9

Może dlatego że tworząc pierwszą część zmieniono tyle że kontynuacja filmowa stała się niemożliwa?

zuzanna9

Też jestem ciekaw, czy w ogóle ktoś się za to weźmie.

ocenił(a) film na 1
zuzanna9

Jesteś już nie wiadomo, którą z kolei osobą, która zakłada temat tylko po to, aby zadać po raz n-ty to samo pytanie. Drugiej części najpewniej nie będzie, bo biorąc pod uwagę zmiany względem oryginału w części pierwszej, kontynuacja kupy by się nie trzymała. Zresztą to i tak cud, że - biorąc pod uwagę pisarski "kunszt" Paoliniego - w ogóle udało się na podstawie jego wypocin nakręcić jakikolwiek film.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Książka jest tak niespójna i niekonsekwentna że fani na pewno nie zauważyliby niespójności w filmach ;]

ocenił(a) film na 1
latosinski_t

Bez przesady. W pierwszym tomie jakiejś wyraźnej niespójności czy niekonsekwencji jeszcze nie było. Pojawiło się to dopiero w kolejnych tomach, kiedy to Paolini zaczął już zapominać o tym, co wyraźnie skonstatował w poprzednim (bezceremonialne zmienianie słów w tej jego "pradawnej mowie" to akurat najmniejszy grzeszek).

Der_SpeeDer

Znalezli sie krytycy literaccy(bufony),chlopak mial pomysl, umial napisac cos ciekawego ,zarobil sporo kasy i ma w nosie wasze ale.A to, że ksiazka to amatorszczyzna i nie moze sie rowanac z proza tolkienowska to oczywista oczywistosc,mimo wszystko fantasy wciagajace.i jeszcze jedno - talentu mlodemu Paoliniemu odmowic mu nie mozna.

ocenił(a) film na 1
skyfighter

Dowcip polega na tym, że żaden ze mnie krytyk literacki. Jestem zwyczajnym czytelnikiem, który nie musi analizować wypocin Paoliniego wers po wersie, żeby widzieć gołym okiem, iż pisał to ktoś, kto pisać nie umie.

"chlopak mial pomysl, umial napisac cos ciekawego"

Jaki pomysł? Szablonowa do bólu fabuła, którą złośliwi prezentują - odkąd się toto pojawiło - jako Star Wars w wersji fantasy - to ma być ten "pomysł"? Byle kto by na taki "pomysł" wpadł.
Mam też wątpliwości co do tego, że "umiał napisać" - po tym, jak w podziękowaniach przeczytałem o jego tatusiu, który to pomagał mu "przekuwać mętne, splątane myśli w jasne i proste zdania". Czyli tatuś pisał za niego, bo się dzieciak samodzielnie wysłowić nie mógł...

"A to, że ksiazka to amatorszczyzna i nie moze sie rowanac z proza tolkienowska to oczywista oczywistosc"

Jak zwykle - wśród argumentów na obronę Paoliniego zawsze musi się znaleźć sofizmat "nie porównujcie go z Tolkienem, bo to jasne, że on taki dobry nie jest".
Ale nic z tego - bo nawet porównując "dzieło" Paoliniego z twórczością innych amatorów (jakiej nie brakuje na rozmaitych forach czy blogach), widać wyraźnie, że w żaden sposób się nie wyróżnia. Mało tego - wśród owych amatorów, również w wieku nastoletnim, są także ludzie piszący o wiele lepiej od Paoliniego. Tu zresztą wypływa straszna niesprawiedliwość, bo owi autorzy z różnych powodów i tak niczego nie wydadzą. Paolini też by najpewniej nic nie opublikował, bo jego książki nie wydałby chyba nikt poza jego własnymi rodzicami.

"i jeszcze jedno - talentu mlodemu Paoliniemu odmowic mu nie mozna."

Owszem, można. Utalentowani pisarze nie potrzebują bowiem pomocy rodziców przy pisaniu. Utalentowani pisarze nie popełniają z przerażającą częstotliwością stylistycznych kwiatków. Utalentowani pisarze nie potrzebują kraść od innych wszystkiego, co się da, z nazwami własnymi włącznie. Utalentowani pisarze mają jakiś warsztat i dojrzały styl - Paolini natomiast zdradza się co krok, że brak mu podstawowych umiejętności pisarskich.
Do tego nie zapominajmy, że Paolini to BYŁ młody. Obecnie zbliża się pomału do trzydziestki, a jego styl... trudno to w ogóle stylem nazywać - on w dalszym ciągu pisze jak nastolatek. A utalentowany autor powinien jakoś rozwijać swoje umiejętności, czyż nie?
W Brisingrze zaś widać, że w ogóle swojego warsztatu nie poprawił - zamiast wziąć się za siebie, piętrzy piramidalne bzdury (Roran i jego wyczyny to tylko zgniła wisienka na tym skisłym torcie).

Der_SpeeDer

Nie wiem z czym masz problem, czy on cie okrad?pobił? oszukał ?nie wiem.Przeciez pisanie ksiazek to nie przestepstwo,a jak sie te ksiazki komus nie podobaja np. tobie jak wnioskuje z powyzszego tekstu(popraw mnie jesli sie myle) to radze ci sie tym tematem nie zajmowac.Ja na ten przykald tak robie i jestem raczej szczesliwym czlowiekiem.Nie ogladam filmow ktore mnie nie interesuja(chociaz zdarzaly sie wyjatki), nie czytam nudnych wedlug mnie ksiazek,słucham okreslonego rodzaju muzyki a wszystko co mi sie nie podoba a nawet mierzi odstawiam na bok i mam do tego stosunek neutralny. Radze ci zrob podobnie.
Nawiasem mowiac nie jestem wielkim fanem Paoliniego,pardon, wogole nie jestem jego fanem
ale ksiazki które napisał wydaja mi sie ciekawe, szczególnie dla młodych czytelnikow,no bo np. ja juz nie czytuje fantasy.

ocenił(a) film na 1
skyfighter

Czy ty przeczytałeś choć linijkę z mojego poprzedniego posta? Na wszystkie pytania odpowiedzi dostałeś już powyżej - nie chce mi się w kółko gadać jak do ściany.

W ramach drobnej podpowiedzi powiem - tu nie chodzi po prostu o to, że wypociny Paoliniego mi się nie podobają.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

czytając Twój komentarz miałam mieszane uczucia. Na początku podkreślam, że umieszczam subiektywną ocenę książki i filmu częściowo opartą na powyższej ocenie(jeszcze nie wiem w jakim stopniu):) również nie jestem krytykiem, nie mam umiejętności przekazywania myśli, jednak moje zdanie postaram się przekazać jak najjaśniej i najprościej. Ostatnio skończyłam czytać trzeci tom "Eragona"-piszę tak bo nie pamiętam dokładnie jak się nazywał(nie przywiązuje uwagi do takich nazw). Szczerze mówiąc nieścisłości za dużo nie widziałam, ale może zbyt słabo skupiałam się na fabule. Według mnie najbardziej irytujący był sposób kreowania postaci -Eragon nieodpowiedzialny, bezmyślny, słaby psychicznie, -Saphira denerwująco pewna siebie, nie uznająca swoich słabości, władcza, -Arya to kompletna klapa, nie potrafię za bardzo jej ocenić, ale wywarła na mnie bardzo negatywne wrażenie, ogólnie stare rasy jak elfy i krasnoludy były opisane w ogromnie nieciekawy sposób. Kolejna sprawa to opisy otoczenia, walki - bardzo ciężkie i nudne, nie mogłam się przez nie przebić, po kilku zdaniach myślałam tylko-kiedy to się skończy. Z moim przedmówcą nie zgadzam się jednak, że Paolini(czy jak mu tam) się nie rozwinął. W małym, niewystarczającym stopniu zrobił pewne postępy. Trzecią część czytało się z pewnym zaskoczeniem, że opisy nie są tak nużące. Zaznaczam jednak, że nie były to kolosalne postępy. Zgadzam się z tym, że pomysł nie był oryginalny, treść wlana w gotową formę. Jeżeli pomoc ojca polegała na tym, że składał do kupy trochę rozbiegane myśli i wciskał je w formę gramatyczną to ok, zdarza się, aczkolwiek jednocześnie nie zasługuje na miano pisarza. Co do porównywania do znanych twórców... hmm... Chłopca/mężczyznę nie można nazwać twórcą ponieważ nie wymyślił większości wątków. Jedynie reinterpretował, zmieniał punkt widzenia-dlatego nie jestem pewna czy powinno się porównywać go do pisarzy, którzy od podstaw tworzyli samodzielnie światy, rasy itd, bez krzywdzenia ich. Paolini niepotrzebnie komplikuje życie wszystkich bohaterów, rozpoczyna zbyt dużo wątków, których później nie ma możliwości zakończyć. Zgadzam się że Roran i jego wyczyny są czymś dziwnym, prawie niemożliwym nawet w świecie fantasy. Jeszcze poświęcę chwilkę na pozytywne strony powieści. Są chwile niepewności, tworzące uczucie ciekawości, niestety są to tylko chwile. Podobnie jest z humorem, który w bardzo małych ilościach, ale jednak występuje. W niewykorzystanych przeze mnie fragmentach postu całkowicie zgadzam się z przedmówcą.
Znając mnie samą pewnie przeczytam wszystkie części, ponieważ nie lubię pozostawiać zaczętych książek. Nie zaliczę czasu spędzonego na czytaniu kolejnych części dzieła(w odpowiednim znaczeniu) Paoloniego za stracony, ale za bardzo owocny również nie.
Jeszcze dwa zdania o filmie.
Skoro uważam książkę za nienajlepszą to jak ocenić film? Jako kompletną klapę! Zaczynając od beznadziejnego doboru aktorów-prawie wszystkich, okropnej fabuły, nieciekawych wątków i nic nie wnoszących zmian, psujących nie najlepszą już powieść. Szczerze? Nie dziwię się, że film nie został dobrze przyjęty. Dobrze, że kolejne części nie są ekranizowane, jeśli miałyby być podobne do pierwszej to lepiej nie tworzyć kolejnego gniota filmowego.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Najpierw naucz się pisać Derspedeer czy jak ci tam bo jakoś ty chyba żadnego bestselleru nie napisałeś mistrzu:-P

ocenił(a) film na 1
zarroc

No i? Co z tego?

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

No i właśnie dużo, Panie Krytyku, skoro jesteś taki ambitny i taki genialny, nie popełniasz żadnych błędów, potrafisz stworzyć taki majstersztyk, to droga wolna! Może zamiast krytykować to sam wymyśliłbyś coś nowego. Piszę to, bo nie rozumiem tych ludzi, którzy tak zazdroszczą innym, że im się udało i tylko czekają na ich błąd, żeby ich pogrążyć. Zabawne :)

ocenił(a) film na 1
zarroc

Przegrałeś dyskusję już na wstępie. Polecam zapoznać się ze słynnym prawem Eberta, które właśnie złamałeś.

"nie popełniasz żadnych błędów"

Wystarczy nie popełniać ELEMENTARNYCH błędów, misiu.

"nie rozumiem tych ludzi, którzy tak zazdroszczą innym"

Drogie dziecko, Paolini jest akurat tym jednym jedynym twórcą, któremu NIE zazdroszczę. Nie mam czego. Kiedy przechadzam się po Empiku, wzdłuż półek z fantastyką, nie kryję, że czasem czuję ukłucie zazdrości wobec autorów książek, które tam widzę. Że są wydane, czasami nawet powszechnie znane i lubiane (vide Sapkowski) podczas gdy moje wypociny pozostają szerzej nieznane, poza garstką wiernych czytelników w internecie. Ale to tylko niewinna zazdrość - nie daję jej upustu, wyzywając Sapkowskiego i innych od najgorszych. Wręcz przeciwnie, uważam, że to świetni pisarze i lubię czytać ich książki. Natomiast Paolini... do niego żywię tylko i wyłącznie głęboką pogardę. Za niepowetowane szkody, jakie wyrządził fantasy oraz ogólnie literaturze poprzez wydanie swojej szmaty.
Tak więc - pudło.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Po pierwsze nie nazywaj mnie dzieckiem, bo jeśli myślisz, że jak stwierdzisz, że przegrałem tą dyskusje na wstępie to naprawdę ją przegram. Przepraszam Cię "misiu",ale to tak nie działa. Poza tym może kiedyś zapoznam się z prawem Eberta, ale póki co jakoś mi się nie przydało więc jeszcze nie wiem. Co do tego, że nie popełniasz żadnych błędów, to była ironia jak byś chciał wiedzieć, każdy popełnia błędy, Paolini też, ale mi to jakoś nie przeszkadza, chociaż zapewne stwierdzisz, że się nie znam, że nie przeczytałem tyle książek co ty, nie obejrzałem tyle filmów, więc jak śmię w ogóle do ciebie mówić. Prawda jest taka, że mam to gdzieś, bo mi książka się podobała, ponieważ tam coś się działo i widać było, że autor przynajmniej się starał.

ocenił(a) film na 10
zarroc

"Zasady są po to, żeby je łamać."
Prawo takie znane, a nie wziąłeś go pod uwagę, drogi dorosły.

ocenił(a) film na 1
zarroc

"Po pierwsze nie nazywaj mnie dzieckiem"

Niby dlaczego? Poziom twojej argumentacji (o ile w ogóle można to nazwać argumentacją) daje mi asumpt, że masz góra 12 lat. Jeżeli jesteś starszy... cóż, lepiej się nie przyznawaj.

"Poza tym może kiedyś zapoznam się z prawem Eberta, ale póki co jakoś mi się nie przydało"

http://pl.urbandictionary.com/define.php?term=Ebert%27s+Law
Krótko mówiąc - nie ma głupszej riposty, w odpowiedzi na czyjąś krytykę, niż wezwanie do stworzenia czegoś lepszego.

"każdy popełnia błędy, Paolini też"

Ty nic nie rozumiesz, ptysiu miętowy. Problem Paoliniego nie polega na tym, że popełnia błędy. Jego problem polega na tym, że absolutnie niczego nie robi dobrze. Ani nawet poprawnie.

"widać było, że autor przynajmniej się starał"

Serio? Niby nad czym się starał? Bo ja nie jestem w stanie dopatrzeć się żadnych "starań" w książce napisanej całkowicie na przysłowiowy odpier... nicz. Paolini nie dba nawet o to, czy dany motyw będzie miał jakieś wewnętrzne uzasadnienie (ergo, powód, dla którego w ogóle istnieje i funkcję, jaką pełni w utworze czy też uniwersum). O tym, że zrzynał na żywca, od kogo się dało (przy czym robił to tak nieudolnie, że nawet kradnąc od innych, ani razu nie wziął pod uwagę, DLACZEGO dany motyw w danym utworze występuje - zawłaszczył je sobie i wcisnął do książek tylko dlatego, bo uznał, że tak będzie cool), wspominać nawet nie będę. Jak również o tatusiu pomagającym "przekuwać mętne, splątane myśli w jasne i proste zdania".
Starał się, akurat...

"Prawo takie znane, a nie wziąłeś go pod uwagę, drogi dorosły"

Człowieku, nie kompromituj się. Jaką jeszcze "mądrą" sentencję z przedszkola mi zaraz przytoczysz?

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Mam 14 lat i już dawno skończyłem przedszkole, jakoś nie czuję się skompromitowany i poziom mojej argumentacji nie jest za niski co najwyżej wysoki, bo pragnę zauważyć, że ludzie wolą proste historyjki niż zawiłe i trudne do zrozumienia, jak myślisz dlaczego?
A ty masz chyba jakiś poważny problem psychiczny z dziećmi, skoro nazywasz ich miętowymi ptysiami,bo widzisz rozumiem więcej niż ci się wydaje lukrowany pączusiu,bo przynajmniej łącze kropki, jeśli wiesz o co chodzi.
Niektórzy ludzie mają po prostu skróconą drogę do sukcesu, a co do riposty uważasz ją za głupią, bo i tak nie stworzysz niczego lepszego, bo zapewne brak ci wyobraźni.
Poza tym cieszę się, że ktoś tak wielki jak ty cytuje moje wypowiedzi.

Chciałbym dodać, że twoja argumentacja wskazuje na to, że jesteś już dorosły i mądry, a ja się mylę i za to będę się smażyć w piekle, ponieważ dzieci z argumentacją z przedszkola nie mają prawa do swojego zdania. Znajdę sobie jakiś ustronne miejsce na dachu i z niego skoczę, żeby już więcej nie podważać opinii innych. (Taki żart, żebyś czuł się dowartościowany).

ocenił(a) film na 10
zarroc

Ja przeczytałem wiele książek, w tym Tolkiena, a przynudzał to on strasznie. Te bitwy ciągnące się w nieskończoność, myślałem sobie: "Boże, kiedy to się skończy!!!
Postacie takie płytkie jak deska do chleba, a ta cała podróż Sama i Froda to była po prostu tak niemożliwa, nawet jak na nich. A ten cały Sauron, taki sam wróg jak zawsze. Przewidywalny jak to że w lesie spotkać można drzewa.
Oczywiście to nie jest krytyka wyrażam swoją opinię oraz niczego mu nie zazdroszczę :)

ocenił(a) film na 1
zarroc

Czyli wiele się nie pomyliłem, co do twojego wieku. To powinno cię martwić, ale jesteś najwyraźniej całkowicie niezdolny do autorefleksji. Widać to zresztą po tym cytacie:

"jakoś nie czuję się skompromitowany i poziom mojej argumentacji nie jest za niski co najwyżej wysoki"

Teraz już wiem, dlaczego odczuwasz sympatię do Paoliniego oraz jego "dzieła" - jesteś równie arogancki i równie skłonny do słodzenia samemu sobie, co on...

"bo pragnę zauważyć, że ludzie wolą proste historyjki niż zawiłe i trudne do zrozumienia"

Zapytam jeszcze raz: no i? Co z tego? Czy ja mówię, że wypociny Paoliniego są złe dlatego, że są proste? Myślisz, że ja prostych historii nie lubię czytać?
Zresztą, nie pierwszy raz widzę tę uporczywą tendencję do hiperbolizowania w drugą stronę. Wystarczy jakiemuś bęcwałowi napisać, że książki Paoliniego są po prostu kretyńskie, a on w odpowiedzi od razu imputuje, że ja od nich oczekuję nie-wiadomo-jak-głębokiej-fabuły. Nieudolna to próba obrony, żałośnie wręcz nieudolna...

"Niektórzy ludzie mają po prostu skróconą drogę do sukcesu"

Niektórzy ludzie mają taki genialny marketing, że przy jego pomocy mogą osiągnąć krociowe zyski na sprzedaży czegoś kompletnie bezwartościowego.

"a co do riposty uważasz ją za głupią, bo i tak nie stworzysz niczego lepszego, bo zapewne brak ci wyobraźni"

Uważam ją za głupią, bo jest głupia - jej użycie w zasadzie odbiera każdemu (włącznie z tobą) prawo do krytykowania czegokolwiek. Nie jest tajemnicą, że jeśli ktoś nie zna się na gotowaniu, nie pozbawia go to prawa do oceny czyjejś potrawy. Albo że jeśli ktoś nie umie śpiewać, nie odbiera mu to prawa do wyrażenia opinii na temat jakiegoś utworu muzycznego. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, polecam poradnię zdrowia psychicznego.
Poza tym, znam osoby, które uważają, że już stworzyłem - i to kilkakrotnie - coś lepszego. Wynika to zresztą w dużej mierze z faktu, że Paolini po prostu nie umie pisać. Każdy z minimum talentu literackiego pisze lepiej od niego - osobiście czytałem całkiem sporo amatorskich utworów, które były pod każdym względem lepsze od "Eragona" i reszty paskudnej zbieraniny. Tyle że ani ja, ani tamci twórcy, nie mamy na zbyciu rodziców z wydawnictwem w kieszeni. A ja jeszcze jestem na dokładkę już za stary, by zadziałał kłamliwy chwyt z piętnastolatkiem, co to książkę napisał.

"Poza tym cieszę się, że ktoś tak wielki jak ty"

Kolejna hiperbolizacja... Nie próbuj pochlebiać sobie i Paoliniemu, pisząc takie małe kłamstewka.

"Chciałbym dodać, że twoja argumentacja wskazuje na to, że jesteś już dorosły i mądry, a ja się mylę i za to będę się smażyć w piekle, ponieważ dzieci z argumentacją z przedszkola nie mają prawa do swojego zdania"

Ewidentnie nie zrozumiałeś mojej argumentacji... Zresztą, ten bełkot o tym, że ludzie lubią czytać proste historie, albo że jestem wielki, już wcześniej na to wskazywał.

"Ja przeczytałem wiele książek, w tym Tolkiena, a przynudzał to on strasznie. Te bitwy ciągnące się w nieskończoność, myślałem sobie: "Boże, kiedy to się skończy!!!
Postacie takie płytkie jak deska do chleba, a ta cała podróż Sama i Froda to była po prostu tak niemożliwa, nawet jak na nich. A ten cały Sauron, taki sam wróg jak zawsze. Przewidywalny jak to że w lesie spotkać można drzewa."

Ekhm, ekhm...
Najpierw naucz się pisać, zarroc, czy jak ci tam, bo jakoś ty chyba żadnego bestselleru nie napisałeś, mistrzu.

"Oczywiście to nie jest krytyka wyrażam swoją opinię"

Człowieku, nie operuj słownictwem, którego znaczenia nie rozumiesz. Wychodzą z tego tylko takie autoparodie, jak powyższa.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Ekh Ekh...Em
Właśnie siedzę i ze śmiechu nie mogę, że naprawdę dałeś się na to nabrać. Naprawdę?!
Arogancki i nie potrafiący przegrywać bęcwał, który kozak w necie, trampek w świecie. Jeszcze raz zapytam: Naprawdę?!
Przepraszam, ale myślałem, że chociaż jeden z tych dorosłych nie myśli stereotypowo. Myliłem się, życie.

Spodziewałem się, że będziesz miał "ból dupy"
na temat tego, co o Tolkienie "wypociłem",ale żeby aż twierdzić, że mam nauczyć się pisać?!

Nie wiem co ty się tak na tego Paoliniego uwziąłeś ale daj sobie spokój, bo świata tym nie zmienisz on wydał książkę, stał się bogaty, a ty możesz na to patrzeć i wyrażać swoją opinię ile chcesz. Myślałeś, że nie wiem, iż Eragon wcale nie jest taki dobry, nawet według niektórych zły? Fakt, jest to trochę kiczowate, ale wolę takie "coś", niż bym wolał twoją książkę, bo po tym co bym tam zobaczył to chyba bym padł na nadciśnienie. Pewnie zapytasz o co mi się rozchodzi? Rozchodzi się o to, że nawet nie potrafisz docenić innych, we wszystkim widzisz tylko te złe cechy, stwierdzam tak, ponieważ od razu gdy napisałem, że mam 14 lat od razu pomyślałeś:
O jakiś mały gówniarz, trzeba go tak pocisnąć po ego, żeby nie wstał. Za moich czasów nie było czegoś takiego!
"jesteś całkowicie niezdolny do autorefleksji"
Żartujesz sobie?
Większość mojego życia to rozmyślanie, m.in. nad tym dlaczego niektórzy ludzie nie łączą kropek tylko je konsumują.

A chcesz wiedzieć co jest żałosne?
Może to, że dorosła, inteligentna osoba, przeklina więcej niż "arogancki,słodzący sobie gimbus.

ocenił(a) film na 10
zarroc

Autoparodia?
Ja przynajmniej mam dystans do siebie, a nie przepraszam jestem arogancki i słodzę sobie herbatkę razem z Paolinim po skoku z dachu :)

ocenił(a) film na 10
zarroc

I jeszcze jedno. Ta moja arogancja to po prostu umiejętność nie brania sobie do serca wszystkiego co piszą w internecie.

PS. Nadal nie czuję się skompromitowany :)

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Poza tym pewna rzecz nie daje mi spokoju. Czy ty naprawdę myślisz, że jak napiszesz, że się skompromitowałem, to będę się tak czuł?!
Gdy powiesz, że czarne jest białe, takowym się nie stanie, więc to nie moja arogancja, ale chyba właśnie twoja, pączusiu :)

ocenił(a) film na 1
zarroc

Mnie się już nawet płakać nie chce na widok tragikomedii, którą właśnie odstawiłeś. To, że przy tej okazji sam śmiejesz się głupkowato - nie zdając sobie najmniejszej sprawy z tego, co właśnie palnąłeś - tylko pogarsza sprawę. Riso abundat in ore stultorum, zaiste.

"Właśnie siedzę i ze śmiechu nie mogę, że naprawdę dałeś się na to nabrać. Naprawdę?!"

Ja się nabrałem? Na co? Wspominając o Tolkienie i zapraszając mnie do użycia "argumentu" w tym samym tonie, co twój, na nic mnie nie nabrałeś, co najwyżej niezamierzenie przyznałeś mi rację - i nie zdajesz sobie nawet z tego sprawy. Jakie to żałosne. Położyłeś się przede mną i powiedziałeś "kopnij mnie!", no to cię oczywiście kopnąłem. A teraz leżysz wciąż na ziemi i cieszysz się z wyimaginowanego "zwycięstwa"...

"Przepraszam, ale myślałem, że chociaż jeden z tych dorosłych nie myśli stereotypowo"

I kolejny dowód twojej niezmierzonej, typowej dla przymulonego małolata arogancji. Jesteś tak pewny swojej przewagi, tak przeświadczony o tym, że rozgryzłeś znaczącą część społeczeństwa, że wygłaszasz tutaj jakieś autorytarne konstatacje o możliwościach intelektualnych owej części.

"Spodziewałem się, że będziesz miał "ból dupy" na temat tego, co o Tolkienie "wypociłem",ale żeby aż twierdzić, że mam nauczyć się pisać?!"

Kolejnym objawem twojej arogancji jest odporność na aluzje, jaką właśnie bezwstydnie zaprezentowałeś. Ludzie butni z reguły rozumieją, co się do nich mówi, tylko w takich kategoriach, które dowodzą, że ich racja jest na wierzchu.
Gdybyś zwrócił ślepka parę postów wyżej, zmiarkowałbyś, że ja tylko zacytowałem, słowo w słowo, twoją własną wypowiedź, skierowaną do mnie - zamieniłem tylko "SpeeDera" na "zarroca" i zastosowałem poprawną interpunkcję. Twoja opinia na temat Tolkiena była okazją, której po prostu nie mogłem zmarnować - jak już mówiłem, niezamierzenie przyznałeś mi rację, w ogóle wyrażając taką opinię i zachęcając mnie, bym w ramach aluzji sam sięgnął po "argument", którym ty bez skrępowania operujesz od początku tej - pożal się Boże - dyskusji, czyli że jeśli ktoś sam niczego nie napisał/nakręcił/nagrał, nie wolno mu krytykować książki/filmu/utworu muzycznego.
Podsumujmy - wspomniałeś o Tolkienie w takim, a nie innym tonie, myśląc, że mnie na coś "nabierasz", a w rzeczywistości niezamierzenie przyznając, że od początku miałem rację (inaczej, po co stwarzałbyś okazję do naśmiewania się z - tak naprawdę - swojej własnej "argumentacji"?). Raz. Nie zrozumiałeś prostej aluzji i nie zauważyłeś, że to, co czytasz, to twój własny "argument", z którego teraz się śmiejesz, a o którym niedawno powiedziałeś, że jest na wysokim poziomie i wcale cię nie kompromituje. Dwa. Sam niedawno kazałeś mi nauczyć się pisać w odpowiedzi na krytyczne słowa na temat Paoliniego, ale teraz te same słowa, skierowane do ciebie, nazywasz przejawem "bólu d*py". Trzy.
Potrójnie już wyszedłeś na idiotę i teraz śmiejesz się jak głupi do sera. Jak bardzo można się ośmieszyć paroma krótkimi wypowiedziami na internetowym forum? Ty nie rozumiesz, co się do ciebie mówi, ani nawet nie zdajesz sobie sprawy, o czym bredzisz :/.

"Myślałeś, że nie wiem, iż Eragon wcale nie jest taki dobry, nawet według niektórych zły? Fakt, jest to trochę kiczowate"

Facet, mam dokonać rozbioru logicznego zdania "Paolini nie umie pisać"? Które z tych słów jest dla ciebie niezrozumiałe? Gdybym ja, który kompletnie nie umiem śpiewać - ergo, fałszuję niemiłosiernie - nagrał jakąś płytę, wydał ją i owa płyta stałaby się bestsellerem... sprowadzałbyś to równie lekko na karb "podobania się" i "opinii", gdybyś widział, że ludzie zachwycają się tym ewidentnie fałszywym śpiewem? Czy może raczej popukałbyś się w głowę i zadał sobie retoryczne pytanie, czy tym ludziom już całkiem odbiło?

"wolę takie "coś", niż bym wolał twoją książkę, bo po tym co bym tam zobaczył to chyba bym padł na nadciśnienie"

Opinia - oczywiście negatywna - o czymś, czego na oczy nawet nie widziałeś... Z każdym postem robi się tylko coraz gorzej.
Zresztą, niczego innego bym się nie spodziewał. Gdybyś nawet mnie wezwał do pokazania własnych tekstów, podejrzewam, że mijałoby się to z celem, zważywszy twoją postawę - wskazującą, że nazwałbyś moją pisaninę denną nawet wtedy, gdyby ktoś mądrzejszy był gotów dać mi za nią nagrodę Zajdla.

"Rozchodzi się o to, że nawet nie potrafisz docenić innych, we wszystkim widzisz tylko te złe cechy"

To pewnie, facet. Jeden jedyny Paolini oraz młodzieniaszek, który posługuje się idiotycznymi pseudoargumentami (z którym sam się po chwili naśmiewa - i jest tak głupi, że myśli, iż mnie na coś "nabrał") na internetowym forum - to jest "wszystko". Bez ochyby.
Mówiłem ci już, żebyś nie pochlebiał sobie, ani Paoliniemu.

"gdy napisałem, że mam 14 lat od razu pomyślałeś:
O jakiś mały gówniarz, trzeba go tak pocisnąć po ego, żeby nie wstał"

Dawałem ci już wielokrotnie do zrozumienia, że nie obchodzi mnie stricte twój wiek, tylko idiotyzmy, które tutaj wypisujesz. Rozmawiałem już w sieci z nastolatkami w zbliżonym do twojego wieku, którzy wypowiadali się w sposób o wiele bardziej inteligentny, niż ty.
Tak czy inaczej - guzik wiesz o tym, co sobie pomyślałem. Jak zwykle obchodzi cię tylko taka interpretacja, dzięki której wmawiasz sobie, że jesteś taki mądry, genialny, że normalnie lwia część społeczeństwa nie ma już przed tobą żadnych tajemnic.

"Żartujesz sobie?"

To raczej ty sobie żartujesz, zadając mi takie pytanie. Zwłaszcza po tragikomedii, jakiej właśnie byłem świadkiem. A z tymi kropkami, to ty masz jakiś fetysz? Nie, proszę... nie rozwijaj tematu.

"Może to, że dorosła, inteligentna osoba, przeklina więcej niż "arogancki,słodzący sobie gimbus"

Gdzie ja przeklinam? Nie kłam.

"Ta moja arogancja to po prostu umiejętność nie brania sobie do serca wszystkiego co piszą w internecie"

Czyli, porzucając eufemizmy, jesteś odporny na wszelką krytykę i przeświadczony o własnej wyższości.

"Poza tym pewna rzecz nie daje mi spokoju. Czy ty naprawdę myślisz, że jak napiszesz, że się skompromitowałem, to będę się tak czuł?!"

Gdzieżby. Odrzucanie oczywistych faktów leży w naturze takich, jak ty. Podsumujmy - zacząłeś rozmowę od użycia idiotycznego pseudoargumentu, który teraz sam (całkiem nieświadomie...) wyśmiałeś. Stosujesz na poważnie sentencje, które osoby rozsądne i rozumne jako takie nie traktują (jakoś sobie nie wyobrażam jednego z moich profesorów na uniwerku, przedstawiającego ten tekst o łamaniu zasad jako poważną i najprawdziwszą paremię...). Bez przerwy interpretujesz moje własne wypowiedzi wprawdzie mylnie, ale za to w taki sposób, aby stworzyć sobie złudne poczucie "racji". Na dodatek teraz dokonujesz kompletnej farsy, niezamierzenie przyznając mi rację, niezamierzenie przedstawiając swoją własną "argumentację" w negatywnym świetle i śmiejąc się głupkowato w błogiej niewiedzy tego, co właśnie palnąłeś.
Nie, nie myślę, że jak napiszę, że się skompromitowałeś, to tak będzie. Moje słowa nie mają mocy sprawczej. Ale fakty mówią same za siebie.

Kończymy tę godną pożałowania rozmowę, czy może uważasz, że jeszcze niedostatecznie się ośmieszyłeś?

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Ile razy muszę powtarzać, że nie łączysz kropek? Chyba niestety w nieskończoność :(
Stworzyłem sobie taką aluzje głupkowatego nastolatka i jeszcze raz dałeś się na nią nabrać. Szkoda, że moja ocena na twój temat okazała się trafna, szkoda, że w nikim już najwyraźniej dobra nie dostrzegasz, wielka szkoda. Traktujesz ich jak jakieś obiekty znakomitego psychiatry, który koniecznie musi wszystkich zaszufladkować do poszczególnych szafeczek. Jeśli myślisz, że to co napisałeś robi na mnie wrażenie, to jesteś w błędzie. Użyłem tego argumentu, jako prowokacji, z której nie potrafisz wybrnąć. Ja napiszę coś lepszego i powiem wówczas, że niektórzy ludzie, niestety potrafią tylko siedzieć jak myszka pod miotłą i niczym pies szczekać na innych, którym się udało. Naprawdę byłbym ciekaw o czym byłaby twoja książka i chętnie bym ją przeczytał, ale zniechęciłeś mnie swoim charakterem, człowieka który nie zna bólu innych i chciałby tylko wygrywać, a w życiu o to nie chodzi.
A ja jestem introwertykiem i doceniam w rzeczach piękno i ciszę, a nie tandetę i amatorszczyznę. Nie jestem arogancki tylko charyzmatyczny, dzielę się z innymi jak tylko mogę, staram się być dobrym, ale skoro ludzie plują na mnie mięsem i chcą doprowadzić do mojej porażki, to nie mam zamiaru pozostawać dłużny. Nie wiem gdzie ty spotykasz tylu inteligentnych nastolatków, ale ja znam tylko dwóch, a mnie oceniasz po żałosnym zachowaniu reszty mojego pokolenia.

Może kiedyś obejrzysz sobie film pod tytułem "Introwersja" na kanale Włodka Markowicza i może mnie zrozumiesz, bo póki co oceniasz przysłowiową książkę po okładce.

ocenił(a) film na 10
zarroc

W zasadzie chciałbym wspomnieć, iż Tolkien również odgapił niektóre postacie z mitologii, np. elfy. Moja argumentacja jest głupia tylko z twojej perspektywy, ponieważ mógłbyś napisać coś lepszego i to wydać jakbyś głęboko w to wierzył, dlatego chciałbym zobaczyć twoje "dzieło", ponieważ nie oceniłbym go tak, żeby wytknąć ci same błędy, tylko to, co byłoby tam dobre.

Nie doceniasz mnie, bo sądzisz, że jak popełniłem błąd to od razu przegrałem, a nie o wygraną mi chodzi.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Chcesz wiedzieć co jest jak dla mnie żałosne?
Wojna- bitwa o kawał ziemi i bogactwa naturalne. Piękna rzecz, dzięki której mamy tyle wspaniałych odkryć, a jednocześnie śmierć milionów osób. Wojna, która jest demonstracją siły, niczym zabawa małych dzieci, które kłócą się, kto ma najlepszą broń, kto ma najlepszą tarczę na najlepszą broń, i tak dalej…

Jestem niezdolny do refleksji?
Życie jest jak jeden wielki maraton. Nieważne jak dobry jesteś na starcie, nieważne ile osób prześcigniesz, nieważne ile osób cię prześcignie, ważne, że na końcu czeka na ciebie meta i odpoczynek. Oczywiście w trakcie maratonu widujesz amatorów i prawdziwych mistrzów, uczysz się od nich wielu pomocnych rad, są tam rownież osoby, którym zależy wyłącznie na wygranej. Możesz pomóc innym, a gdy ty nie będziesz mógł biec dalej oni wesprzą cię, mimo, że sami będą mieli ciężko.

A teraz taki cytat:
"Racja jest jak dupa, każdy ma swoją."

ocenił(a) film na 1
zarroc

Tragikomedia, jak widzę, trwa dalej.

"Ile razy muszę powtarzać, że nie łączysz kropek? Chyba niestety w nieskończoność"

Ty chyba masz naprawdę jakiś fetysz z tymi kropkami. Chciałbym wiedzieć, o czym ty do cholery bredzisz. Z góry uprzedzam, że nie interesują mnie reguły ortografii i interpunkcji, które sam wymyśliłeś.

"Stworzyłem sobie taką aluzje głupkowatego nastolatka i jeszcze raz dałeś się na nią nabrać. Szkoda, że moja ocena na twój temat okazała się trafna, szkoda, że w nikim już najwyraźniej dobra nie dostrzegasz, wielka szkoda"

OK, czyli teraz postanowiłeś mi wcisnąć kit, że mówisz głupio i zachowujesz się jak kretyn, bo to ma być jakaś gra psychologiczna? W takim razie "nabieraj" mnie tak dalej. Chcę być tak "nabierany", bo mnie to w żaden sposób nie szkodzi, za to ty wychodzisz tylko na coraz większego idiotę. A co do tego, że w wyniku twojego głupiego zachowania i głupich słów postrzegam cię jako głupka... no przepraszam, ale czego ty się niby spodziewałeś, odgrywając (taaa, jaki ja jestem naiwny...) rolę bęcwała? Że będę zachwalał twoją mądrość? I teraz bajdurzysz ze smutkiem, jak to "w nikim" (i znów wychodzi z ciebie typowo szczeniacka arogancja - tobie się wydaje, że to, co TY robisz i myślisz, reprezentuje postawę tudzież poglądy ogółu społeczeństwa!) nie widzę już nic dobrego... po prostu, zasmarkany idę się wzruszać.

"Użyłem tego argumentu, jako prowokacji, z której nie potrafisz wybrnąć"

Okłamuj siebie dalej, baranku. Wyśmiałeś swój własny "argument" - który wcześniej określiłeś jako mądry - bo zwyczajnie nie zauważyłeś, że sam go użyłem w akcie przekory. A teraz, jak przystało na aroganckiego małolata... och, przepraszam - mądrego, wrażliwego chłopca, który tylko takiego aroganckiego małolata udaje - nie potrafisz się przyznać do popełnionej gafy i odwracasz kota ogonem.

"Naprawdę byłbym ciekaw o czym byłaby twoja książka i chętnie bym ją przeczytał, ale zniechęciłeś mnie swoim charakterem, człowieka który nie zna bólu innych i chciałby tylko wygrywać, a w życiu o to nie chodzi"

Mam się czuć zdruzgotany? A kto pierwszy szukał zwady, przychodząc tu i mówiąc mi, że mam się nauczyć pisać? Na pewno nie ja. Za to teraz... och, jaki ja niedobry jestem, że tak bezwzględnie wykorzystałem skrajnie niski poziom twojej argumentacji. Aż mam ochotę zaśpiewać... https://www.youtube.com/watch?v=LKxo3Gqkqek

"Nie wiem gdzie ty spotykasz tylu inteligentnych nastolatków, ale ja znam tylko dwóch, a mnie oceniasz po żałosnym zachowaniu reszty mojego pokolenia"

Nie-e, oceniam cię po twoim własnym, żałosnym zachowaniu - tutaj, na tym forum, w tym temacie.

"W zasadzie chciałbym wspomnieć, iż Tolkien również odgapił niektóre postacie z mitologii, np. elfy"

Zgadza się, ale Tolkien nie skopiował mitów toczka w toczkę, tylko nadał im swój własny sznyt i zebrał je razem w swoją własną mitologię, której nigdzie indziej nie sposób było znaleźć przed pojawieniem się LotR. Za to Paolini bezczelnie kopiuje od innych, nie dodając nic od siebie.

"Moja argumentacja jest głupia tylko z twojej perspektywy, ponieważ mógłbyś napisać coś lepszego i to wydać jakbyś głęboko w to wierzył, dlatego chciałbym zobaczyć twoje "dzieło", ponieważ nie oceniłbym go tak, żeby wytknąć ci same błędy, tylko to, co byłoby tam dobre"

Jesteś rozbrajający, facet. Pomijając wypominany tu przeze mnie wielokrotnie fakt, że sam przyznałeś - niezamierzenie - że twoja argumentacja jest głupia także z twojej własnej perspektywy (wystarczyło, że ja jej użyłem - i już wyszło szydło z worka), widać wyraźnie, że nie masz najmniejszego pojęcia, z jakimi trudnościami wiąże się wydanie własnej książki. To zresztą zapewne efekt jednej z niepowetowanych szkód, jakie wyrządził Paolini poprzez publikację swojej szmaty i jej kontynuacji - mianowicie wmówił ludziom, że wydawanie książek jest równie łatwe, co splunięcie, zaś ci amatorzy, którym się to nie udaje, są po prostu beztalenciami albo nie starają się dostatecznie mocno. Prawda jest taka, że od pisarzy amatorów - także w wieku nastoletnim - obecnie aż się roi, wielu z nich pisze znacznie lepiej, niż Paolini i naprawdę bardzo się starają, żeby wydać coś własnego. Ale przeważnie się im to po prostu nie udaje. Nie ma w tym ich winy, bo to zależy od mnóstwa czynników, których nie sposób przewidzieć. Rowling, zanim udało jej się znaleźć wydawcę, który zgodził się opublikować Harry'ego Pottera, została odesłana z kwitkiem przez całe mnóstwo innych wydawnictw. Ich właściciele pewnie do dziś rwą sobie włosy z głowy, że odrzucili coś, co stało się światowym bestsellerem.
Więc uwierz mi na słowo, że ja bardzo głęboko wierzę, że kiedyś na półkach księgarni pokaże się jakiś tytuł, sygnowany moim imieniem i nazwiskiem... ale zdaję sobie sprawę, że szanse na to są niewielkie. Uwierz mi też na słowo, że się staram, bo napisałem już i pokazałem w sieci nie jedną, ale kilka książek.

"Chcesz wiedzieć co jest jak dla mnie żałosne?
Wojna- bitwa o kawał ziemi i bogactwa naturalne. Piękna rzecz, dzięki której (bla, bla, bla, pitu, pitu...)
Jestem niezdolny do refleksji?
Życie jest jak jeden wielki maraton. Nieważne jak dobry jesteś na starcie (bla, bla, bla, pitu, pitu...)"

W tym momencie przypomniał mi się pewien dowcip. Przychodzi facet do lekarza, rozpina rozporek i pokazuje mu... no, wiadomo, co. Po chwili lekarz pyta:
- Co, za krótki?
- A gdzie tam!
- Za wąski?
- A skąd!
- Hm, może nie chce dobrze chodzić?
- Chodzi, aż miło!
- To dlaczego mi go pan pokazuje?
- Fajny, nie?

Aby jednak ten żart lepiej pasował do sytuacji, trzeba by dorosłego faceta zastąpić dzieciakiem, który jeszcze nie doznał ejakulacji. Pominę już fakt, że mówiłem o autorefleksji - ergo, zdolności do zastanowienia się nad samym sobą oraz własnym postępowaniem, a nie głoszenia taniej filozofii dla gimnazjalistów. To, co tutaj napisałeś, składa się tylko i wyłącznie z wytartych do nieprzyzwoitości banałów, które nie mają zresztą żadnego związku z bieżącą sytuacją. Po co ty to w ogóle napisałeś? Żeby się przede mną pochwalić, niby? Żeby mi zaimponować, niby? Dam ci dobrą radę - nie próbuj rozprawiać o czymś, na czym się nie znasz. Zawsze istnieje ryzyko, że natrafisz na kogoś, kto choć trochę się na tym zna - a wtedy faux pas masz po prostu gwarantowane.

Tak czy inaczej - nie próbuj się już przechwalać tym, jakich to tych głębokich dywagacji nie jesteś w stanie wysnuć. Po pierwsze, nie zrobisz na mnie pod tym względem wrażenia, a po drugie, nic mnie to nie obchodzi i z pewnością nie to miałem na myśli. No, rzeczywiście - kiedy psioczę na twoje słodzenie samemu sobie oraz otwarcie deklarowaną odporność na krytykę, znak to, że chcę posłuchać paru banałów o wojnie i o życiu. Logiczne.

Moja ostatnia rada - nie pisz już więcej. Dla własnego dobra.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Czemu nie mam więcej pisać? Bo i tak nie zrobi to na tobie wrażenia? Wiem, że popełniłem błąd nie musisz mi tego wspominać co chwila, lubię metodę prób i błędów, a napisałem na tym forum, bo po prostu miałeś kilka błędów, a Paoliniego cisnąłeś tak, że zapewne się przy tym pociłeś, niczym pedofil w Disneylandzie, więc pomyślałem sobie: Przecież on i tak ma ciebie w czterech literach i żyje jako bogaty facet.
Chciałem Ci to uświadomić, ale przy okazji doświadczyłem twojej arogancji wobec mnie, ponieważ napisałem tobie, żebyś obejrzał film pt. "Introwersja", na kanale Włodka Markowicza. Jest to kanał na YouTube jeśli wiesz co to w ogóle jest, bo póki co nawet na to nie zwróciłeś uwagi. Na jego kanale znajduje się również film Kropki i właśnie tam wszystkiego się dowiesz.

Nie wiem gdzie ty widzisz moją arogancje, pewnie jestem ślepy, ale zrozum, że chciałem wyrazić swoją opinię na ten temat, dla mnie Eragon jest fascynujący, a dla ciebie to kompletna klapa, ale ja po prostu nie lubię innych ludzi, przynajmniej tych, którzy tak bardzo są zachwyceni swą wiedzą, tak bardzo są pyszni z powodu swoich umiejętności, że aż zapominają żeby się nimi podzielić z innymi i jeśli tak bardzo nie robi to na tobie wrażenia to możesz sobie zrobić test na psychopatę, może znajdziesz się w tym zaszczytnym gronie. Myślisz, że nie dostrzegam twojej inteligencji?
Po prostu ty nie potrafisz dostrzec mojej, widzisz tylko to co chcesz widzieć, nie martw się nie jesteś sam. (Ja przynajmniej w sytuacjach praktycznych zanim zobaczę jakąś reklamę albo żałosny film to wpierw widzę ile trudu było w to włożone, ile od siebie dał autor, reżyser, ile nerwów kosztuje to aktorów w tym grających, nawet wtedy nie ogłaszam całemu światu jaki ten film jest gówniany i jak bardzo jest do kitu, bo tym świata nie zmienisz, nie w internecie. Nie w internecie w którym co druga wypowiedź, komentarz jest tak samo głupia i nic nie wnosząca. Więc tak samo serii Paoliniego nie usuniesz z naszego świata, aczkolwiek dziękuję za uświadomienie mi, jak durna ona nie jest.)

Wiem na swój temat wiele: introwertyk, z usposobieniem antyspołecznym, nieśmiały (nie potrafi mówić o pierdołach), lubi nauczyć innych czegoś nowego jak również nabywać użytecznej wiedzy od mądrzejszych tego świata. Uwielbia samotność, nie z powodu, że nie potrafi znaleźć znajomych, po prostu lubi ciszę.
Mógłbym wymieniać tak dłużej, chociaż nie lubię mówić o sobie, bo nie jestem egoistą, a ty zapewne pomyślisz, że nie prosiłeś o moją autocharakterystykę.

A co do "maratonu", podaj mi przykład gimnazjalisty z jakimś lepszym porównaniem życia, bo jakoś nie poznałem twoich młodocianych geniuszy, a wierzyć na słowo to ciężka sztuka, szczególnie gdy mowa o psychopatach.
Jedna jeszcze rzecz mnie przeraża -twoja znieczulica na tak drastyczne wydarzenia jak wojna, sądzisz, że to tylko zabawa, nudna, bo tak podaje telewizja?
Co nasłuchałeś się już dość przemyśleń na temat wojny i życia, że już nie robi to na tobie wrażenia? No właśnie, wysłuchałeś, a ile z tego co przeczytałeś z mojej refleksji na temat życia wziąłeś sobie do serca (typowa konsumpcja kropek). Bo widzisz umieściłem tam pewną aluzję, mówiącą o tobie, a mianowicie: "są tam również osoby, którym zależy tylko na wygranej ". Mowa tu o tobie, ponieważ chcesz, żebym sam się upokorzył, zamiast załatwić tego pokojowo, doradzić mi coś albo na przykład pokazać swoją książkę, a ja Ci się odwdzięcze teraz lub w przyszłości.
Jestem też ciekaw co sądzisz na temat gier komputerowych, w kontekście ich złych stron, jeśli oczywiście zechcesz :)

ocenił(a) film na 1
zarroc

"Czemu nie mam więcej pisać?"

Nie-e, po prostu dlatego, że jak na razie z każdym kolejnym postem tylko coraz bardziej się ośmieszasz. Najpierw stosujesz jakieś idiotyczne pseudoargumenty, potem śmiejesz się jak głupi do sera, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, co palnąłeś, a teraz zaczynasz mi mydlić oczy jakąś tanią filozofią.

"Chciałem Ci to uświadomić, ale przy okazji doświadczyłem twojej arogancji wobec mnie"

Ty mi to chciałeś uświadomić? W jaki sposób? Każąc mi nauczyć się pisać i śmiejąc się głupkowato? Daruj sobie teraz opowiadanie takich bajeczek...

"Jest to kanał na YouTube jeśli wiesz co to w ogóle jest, bo póki co nawet na to nie zwróciłeś uwagi. Na jego kanale znajduje się również film Kropki i właśnie tam wszystkiego się dowiesz"

Obejrzałem i moją reakcję daje się sprowadzić do: "ależ to było... głębokie?". Prawie tak głębokie, jak te kilka banalnych zdań o wojnie, które wypowiedziałeś (i po których domagasz się, żebym był poruszony). Bardzo nie lubię demagogii w typie tej, którą ów Markowicz prezentuje, a jeśli chodzi o ciebie, to nie interesuje mnie dopatrywanie się inteligencji i wrażliwości w nastolatku, który zaczyna ze mną rozmowę tak, jak zaczyna, i stosuje "argumentację" na takim poziomie, jakim stosuje. Zamiast wymagać od innych "łączenia kropek", lepiej sam się postaraj i pokaż od lepszej strony, jeśli takową masz. A ty zamiast tego zdradzasz na dzień dobry wszystkie symptomy głupiego małolata i potem jęczysz, że twój interlokutor w odpowiedzi nie ma do ciebie szacunku.

"Nie wiem gdzie ty widzisz moją arogancje"

W każdym wypadku ci tłumaczyłem, w czym się przejawia twoja arogancja - sprowadza się to generalnie do twojego przeświadczenia, że wiesz dużo, podczas gdy wiesz bardzo mało. Jak dzieciak, który ledwie nauczył się potęgować i już myśli, że zna matematykę - a ktoś dorosły i wykształcony wie, że ów dzieciak w rzeczywistości nie ma zielonego pojęcia o matematyce. Ledwie dotknął nogą lądu. A ty na przykład karmisz mnie od jakiegoś czasu płytką filozofią i oczekujesz, że będę nią poruszony czy też pod wrażeniem jej głębi. Kłopot w tym, że trochę się tego już w życiu nasłuchałem i to, co tobie wydaje się głębokie i mądre, dla mnie jest wtórne i mało odkrywcze. A gadanina tego Markowicza w "Kropkach" to jak dla mnie - co już powiedziałem - zwykła demagogia, nic więcej.
Już nie wspomnę o wygłaszanych przez ciebie kilkakrotnie, autorytatywnych stwierdzeniach, w których przytaczasz swoją prywatne stanowisko, postawę, lub też siebie jako osobę - i bez skrępowania przedstawiasz toto jako wzorzec społeczeństwa. Czyli jeśli na przykład ośmieliłem się z ciebie naśmiewać, no to ewidentnie nic innego w życiu nie robię, tylko obśmiewam wszystkich ludzi bez wyjątku. Oto twój tryb myślenia - nadal myślisz, że świat kręci się wokół ciebie. Nawet jeśli nie świadomie, to podświadomie już tak.

"ja po prostu nie lubię innych ludzi, przynajmniej tych, którzy tak bardzo są zachwyceni swą wiedzą, tak bardzo są pyszni z powodu swoich umiejętności, że aż zapominają żeby się nimi podzielić z innymi"

Ale... o czym ty teraz bredzisz? Co obecna sytuacja ma nagle wspólnego z ewentualnym dzieleniem się wiedzą? I dlaczego nagle ci przeszło przez myśl, że jestem aż tak bardzo zachwycony swoją wiedzą? Czyżbyś, khem, khem, sam nie połączył kropek (swoją drogą, ależ to inteligentne... kropki... słowo daję... kropki jako symbol tego, że... nie, naprawdę nie chce mi się tego komentować)?

"Po prostu ty nie potrafisz dostrzec mojej, widzisz tylko to co chcesz widzieć"

Nie-e, widzę tylko to, co postanowiłeś mi pokazać. Pretensje możesz mieć przede wszystkim do samego siebie. Próba mydlenia oczu jakąś tanią filozofią o kropkach to naprawdę kiepska próba dowartościowania.

"Mógłbym wymieniać tak dłużej, chociaż nie lubię mówić o sobie, bo nie jestem egoistą, a ty zapewne pomyślisz, że nie prosiłeś o moją autocharakterystykę"

Bo rzeczywiście nie prosiłem. Co ty, próbujesz mnie nagle rozczulić, czy jak? Czy to dla ciebie jakaś forma katharsis?

"A co do "maratonu", podaj mi przykład gimnazjalisty z jakimś lepszym porównaniem życia, bo jakoś nie poznałem twoich młodocianych geniuszy, a wierzyć na słowo to ciężka sztuka, szczególnie gdy mowa o psychopatach"

Nie będę teraz sprawdzał podręczników szkolnych, żeby ci pokazać, że z głębszą filozofią to ja się musiałem zapoznawać z obowiązku, z racji wykształcenia, jeszcze w publicznych instytucjach oświatowych. Swoją drogą... to ja już jestem oficjalnie psychopatą, według twojej diagnozy? Nieźle, jak na kogoś, kto parę akapitów temu namawiał mnie do doszukiwania się w ludziach pozytywów...

"Jedna jeszcze rzecz mnie przeraża -twoja znieczulica na tak drastyczne wydarzenia jak wojna, sądzisz, że to tylko zabawa, nudna, bo tak podaje telewizja?"

Ty naprawdę masz niewyobrażalnie wręcz wysokie mniemanie o sobie i o tym, co mówisz... Palnąłeś kilka banalnych zdań i teraz masz czelność pisać o mojej znieczulicy wokół zjawiska, które tak nieudolnie spróbowałeś opisać? Nie wystarczy wspomnieć o zjawisku z natury przerażającym, żeby odbiorca odczuł tę grozę - wiele zależy od sposobu przekazu. Wojna nie robi drastycznego wrażenia, kiedy się na przykład ogląda "Złoto dla zuchwałych", bo jest przedstawiona w sposób przerysowany i komediowy. Za to taki "Stalingrad" jest jak dla mnie wręcz horrorem w realiach drugiej wojny światowej. Sceny z tego filmu już na zawsze pozostaną w mojej pamięci i doskonale pokazują, że wojna jest okrutna i bezsensowna. Także w ramach swojej własnej pisaniny, poświęciłem znaczną część jednej z powieści (a nie tylko kilka zdań) kwestii bezsensu i okrucieństwa wojny. A ty napisałeś kilka zdań na krzyż i oczekujesz, że po ich przeczytaniu doznam zadumy nad zjawiskiem, które już od dzieciństwa jest dla mnie przedmiotem fascynacji? I wyzywasz mnie od nieczułych psychopatów, bo twoje banały z oczywistych względów nie zrobiły na mnie wrażenia? Najwyraźniej znów ci się ubzdurało, już po raz n-ty (a potem pytasz mnie głupio, gdzie jest ta twoja arogancja...), że twoje prywatne, wąskie spojrzenie, w pełni oddaje dane zjawisko. Prędzej to ty cierpisz na znieczulicę, jeżeli myślisz, że kilka zdań wystarczy to opisania tego, co tak nieudolnie próbujesz przedstawić.

"Co nasłuchałeś się już dość przemyśleń na temat wojny i życia, że już nie robi to na tobie wrażenia?"

Gdzieżby - po prostu nasłuchałem się dostatecznie dużo, żeby nie robiło już na mnie wrażenia coś, co robi wrażenie na nastolatku. Człowiek dorasta, robi się coraz bardziej wysublimowany, więc nie czuje się już poruszony czymś, co go poruszało, gdy był jeszcze młody i głupi. Na tej samej zasadzie, wykształcony matematyk nie zachwyci się równaniami wspomnianego wyżej dziecka, które ledwie się potęgować nauczyło. Nie dlatego, że matematyka nie robi już na nim wrażenia, tylko dlatego, że nie robi na nim wrażenia coś, czym zajmował się jeszcze jako dziecko. Nic nie wiesz, ale wydaje ci się, że wiesz dużo. Dorośniesz, nauczysz się więcej, a życie samo ci wybije z głowy to przeświadczenie.

"Bo widzisz umieściłem tam pewną aluzję, mówiącą o tobie, a mianowicie: "są tam również osoby, którym zależy tylko na wygranej ". Mowa tu o tobie, ponieważ chcesz, żebym sam się upokorzył"

OK, czyli według ciebie porzucenie niskich lotów pseudoargumentacji, wycofanie się z opartych na niej konstatacji czy też przyznanie się do błędu to jest "upokorzenie"? Upokorzyłeś się już sam, swoim pożałowania godnym zachowaniem - ja tylko usiłuję dobitnie ci to uświadomić. Wiem, że to boli, ale... to przecież dla twojego dobra, a jeżeli masz choć ciut klasy, to zawsze możesz się z tego jakoś wydźwignąć.

"zamiast załatwić tego pokojowo, doradzić mi coś albo na przykład pokazać swoją książkę"

Jak już kilkakrotnie mówiłem, zaczynając rozmowę od nakazania mi, bym nauczył się pisać, sam wybrałeś, jak mam się do ciebie zwracać i jak cię traktować. Przestań mi wreszcie mydlić oczy takimi tekstami - pretensje miej przede wszystkim do siebie, zamiast zwalać winę na innych i bredzić wciąż o "kropkach", których zresztą sam najwyraźniej nie łączysz.
Skoro już po raz n-ty jęczysz o pokazywaniu tego, co nagryzmoliłem, to masz (kolejność od najstarszego do najnowszego):
http://forum.scarea.pl/index.php?topic=460.0
http://forum.scarea.pl/index.php?topic=449.0
http://forum.scarea.pl/index.php?topic=585.0
http://board.pl.ogame.gameforge.com/board806-mi-dzy-nami/board101-nasza-tw-rczo/ board721-literatura-zdj-cia-i-inne/1261657-echo-horror-sf/?s=acd39b0dd5b42293e98 2ba9c23994d28039a20f4
http://forum.cdaction.pl/index.php?s=b8b06e7e0f038cd5efccb2f7393b5b36&app=blog&m odule=display&section=blog&blogid=3355&st=10
http://forum.cdaction.pl/index.php?showtopic=21874&st=920#entry2868562
I przymknij się wreszcie.

"Jestem też ciekaw co sądzisz na temat gier komputerowych, w kontekście ich złych stron, jeśli oczywiście zechcesz"

Najpierw musiałbym w ogóle wiedzieć, co ty masz na myśli, mówiąc o "złych stronach". Poza tym, co to ma wspólnego z czymkolwiek? Jaki temat jeszcze poruszysz, emisji gazów cieplarnianych?

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Czego Ty się spodziewałeś po nastolatku, tego nie wiem, ale najwyraźniej czego bym nie zrobił i tak byłbym w twoich oczach żałosnym małolatem, z którym nie warto prowadzić konwersacji, dlatego też powiem Ci jedno :
Szkoda mi ciebie. Naprawdę. Myślałem, że to ja nie nadążam, ale gdy stwierdziłeś, że Paolini zrzyna od kogo popadnie, a sam w swoich niezwykle oryginalnych dziełach dajesz jako jedną z ras jaszczurki, a akcja dzieje się w 3225 czy coś około tego, to naprawdę nie wiem co ci dolega. Nie czytałem całego, ale to mi wystarczy, by stwierdzić, że to stara książka w nowej okładce, napracowałeś się jak wielbłąd na pustyni. Znowu sci-fi i wojna różnych ras, wymyślone jakieś odmienne słownictwo żeby nie było i niech się dzieje wojna! Możesz sobie mówić, że Paolini stworzył coś o wiele gorszego, bla bla bla, ale zobacz na to z tej perspektywy, czy nie było by dobrym pomysłem wezwanie mnie do stworzenia czegoś lepszego. Teraz to chyba ma jakiś sens, mały smarkacz pokaże jakim jest amatorem ośmieszy się, a potem będę go kopał, jak na mnie przystało.
Ale spokojnie mój drogi zanim to się stanie, minie jeszcze dużo czasu, ale możesz zapamiętać jedno słowo: "airphinix".

A tak na marginesie, dziwne, że nie wiesz, iż zarroc to ten czerwonawy miecz z Eragona.

Jaki ty miły, że dałeś mi słowa otuchy po porażce, którą podniosłem. Wiesz, że to boli?
Hmmm, chyba ktoś cię mocno kopnął (jakaż ironia co?), bo mnie nic nie boli, wręcz przeciwnie czuję się świetnie :D

Pewnie nie spodziewałeś się, że jeszcze napiszę, ale wypoczywałem podczas świąt, pewnie czujesz się zawiedziony, że nie przyjąłem porażki tak jak powinienem, ale to już twój problem. Możesz dalej pisać jaki to jestem arogancki, może internet posłucha twoich "wypocin", ale nie ja. Na mnie to nie działa jak byś chciał, poszukam sobie mądrzejszych dorosłych, może oni nie "kopią".

PS Psychopata jest też potrzebny w społeczeństwie, więc się nie przejmuj, wiem, że to boli, ale tak już jest na tym świecie. :)

ocenił(a) film na 10
zarroc

Co do wojny.

Nasłuchałeś się już dostatecznie dużo i nie robi to na tobie wrażenia? Ok, czyli wsparłbyś wojska polskie, bo i tak to tylko wojna, gdy byłem nastolatkiem może mnie to ruszało. Dobrze, uszanuje to, ale nie daje mi spokoju jedna rzecz,
dlaczego mówisz, że jestem arogancki i że to ja oceniam całe społeczeństwo tylko po wybranej jednostce, bo napisałem, iż oceniasz ludzi stereotypowo?
Przepraszam bardzo, ale najwyraźniej mam rację, ponieważ sam stwierdziłeś, tu zacytuję :
"A ty zamiast tego zdradzasz na dzień dobry wszystkie symptomy głupiego nastolatka."
To już jest stereotypowe myślenie o młodzieży, chociaż gdyby wszyscy małolaci byliby tacy jak ja, to średnia mojej szkoły wzrosłaby mocno w górę oraz powstałoby kilka razy więcej rysunków niż dotychczas.

Dobra nie będę pisał dalej, bo to nie jest wyobrażenie typu "co by było gdyby", tylko czysta arogancja.

ocenił(a) film na 1
zarroc

Aż mam ochotę zaintonować: czeeeemu mnie to nie dziiiiwi, czeeeemu mnie to nie dziiiiwi...

"Czego Ty się spodziewałeś po nastolatku, tego nie wiem, ale najwyraźniej czego bym nie zrobił i tak byłbym w twoich oczach żałosnym małolatem"

Okłamuj siebie dalej. Wyraźnie ci powiedziałem, że spotykałem w sieci ludzi w podobnym wieku, którzy sprawiali wrażenie dużo mądrzejszych, niż ty. Zresztą, jeden z nich - na innym forum - do spółki ze mną mieszał "Eragona" z błotem. Bo chociaż był nastolatkiem, to jednak był dość inteligentny i miał dostateczną wiedzę, aby widzieć, jak bezdennie kretyńska jest ta książka, jak fatalnie jest napisana i jak na każdym kroku zdradza brak podstawowych umiejętności pisarskich autora.

"Szkoda mi ciebie. Naprawdę"

Kłamiesz.
A nawet jeśli nie, to zachowaj swoją litość dla słabych.

"Myślałem, że to ja nie nadążam"

Że zacytuję postać z pewnej naprawdę dobrej książki, napisanej przez naprawdę uzdolnionego autora: "tyś myślał? Czym, ciekawość? Ty, kacpanie, gdybyś w zupie połknął karalucha, to więcej byś miał rozumu w kiszkach, aniżeli w głowie".
Aczkolwiek muszę oddać sprawiedliwość - jeżeli w tym wypadku rzeczywiście myślałeś, to dobrze myślałeś. Mniej więcej.
A teraz czas na hit sezonu...

"stwierdziłeś, że Paolini zrzyna od kogo popadnie, a sam w swoich niezwykle oryginalnych dziełach dajesz jako jedną z ras jaszczurki, a akcja dzieje się w 3225 czy coś około tego, to naprawdę nie wiem co ci dolega. Nie czytałem całego, ale to mi wystarczy, by stwierdzić, że to stara książka w nowej okładce, napracowałeś się jak wielbłąd na pustyni. Znowu sci-fi i wojna różnych ras, wymyślone jakieś odmienne słownictwo żeby nie było i niech się dzieje wojna!"

OK, czyli niech mi wolno będzie przetłumaczyć ten bełkot na ludzki...
Minęły dwa tygodnie, odkąd zapodałem ci te linki, a ty przez ten czas nie zdołałeś przeczytać ani jednego opowiadania. Zerknąłeś pobieżnie tylko na jedno - najwcześniejsze, najkrótsze i pisane przeze mnie jeszcze dla wprawy, do szuflady, a nie do komercyjnej publikacji... a mimo to, mimo swojej całkowitej niewiedzy, o czym ty właściwe mówisz, czujesz się uprawniony do wyrażania opinii na temat całokształtu mojej twórczości.
Mam ci jeszcze raz tłumaczyć, dlaczego jesteś ewidentnie butny i arogancki (przepraszam za tautologię)? Dosłownie na każdym kroku zdradzasz się ze swoim przeświadczeniem, że ty wszystko wiesz - nawet jeśli wiesz niewiele lub w ogóle nic.
Jeśli chodzi o twoją "argumentację", to jest jak zwykle porażająca. W negatywnym sensie. Czyli moja twórczość jest kiepska tudzież odtwórcza, albowiem: jedna z moich ras to jaszczury (oczywiście nie raczyłeś się zagłębić w temat - nie raczyłeś się dowiedzieć, co to za jaszczury, jaką mają przykładowo kulturę czy mentalność, jaka jest ich historia w ramach uniwersum, et cetera... wiesz tylko, że to są jaszczury i uważasz, że to wyczerpuje ich definicję tudzież stanowi wystarczającą informację), akcja jednego z utworów rozgrywa się w roku 3225 (nie raczyłeś elaborować, co jest takiego strasznego w tej dacie, że budzi w tobie odrazę; o tym, że historia mojego uni jest rozpisana na dużo, dużo większy okres czasu, nie chce mi się nawet pisać) i że trwa wojna pomiędzy ilomaś tam rasami (nie raczyłeś się dowiedzieć, dlaczego ta wojna w ogóle trwa, skąd się wzięła i kto z kim tudzież o co się bije). Ależ to bardzo, bardzo trafne. Ciekaw jestem tylko, od kogo konkretnie zrzynałem przy pisaniu tego, bo ja jakoś sobie nie przypominam, żebym jakiekolwiek uniwersum SF brał na wzór. Owszem, pożyczałem motywy z innych utworów - czy to książkowych, czy to filmowych, czy to growych - ale starałem się wszystkiemu nadać osobisty sznyt, zamiast zrzynać z góry na dół.

A skoro już o tym mowa, to nie próbuj nawet zestawiać mnie z Paolinim. Mówisz tu o facecie, któremu nawet tego odmiennego słownictwa wymyślić się nie chciało - wolał ukraść i przekręcić. Nie miał żadnych skrupułów, by władcę krasnoludów nazwać Undinem, nadać smokom imiona Vanilor i Eridor, ochrzcić jedno z miast mianem Melian czy też "wymyślić" fortecę o nazwie Farthen Dur. To tylko pierwsze z brzegu przykłady - spróbuj sam zgadnąć, skąd w rzeczywistości pochodzą te nazwy (hint, hint - niejaki John Ronald Reuel Tolkien się w grobie przewraca). Że już nie wspomnę o tej całej "pradawnej mowie", której doskonałą wizytówką są rebelianci każący się nazywać "Śtlaźnikami" (sprawdź sobie w słowniku, co oznacza angielskie słówko "warden", a być może zrozumiesz dowcip). Mówisz tu o facecie, który ogólny obraz uniwersum po prostu skopiował od Tolkiena, nie dając od siebie nic lub prawie nic - inne ważne w jego świecie motywy też zostały skądinąd po prostu skradzione (na przykład wspomniana pradawna mowa, w której nie można skłamać... myślisz, że Paolini to wymyślił? To poczytaj sobie "Ziemiomorze". To właśnie tam mamy świat, gdzie nauka magii opiera się w dużej mierze na poznawaniu "prawdziwych imion" poszczególnych rzeczy). Mówisz o facecie, który "wymyślił" fabułę, którą złośliwi do dziś porównują ze scenariuszem "Nowej Nadziei" i nadają postaciom takie ksywy, jak "Luke Skywalker" czy "Obi-wan Kenobi". Mówisz o facecie, który w wywiadach deklaruje swoją wielką miłość do smoków, a w rzeczywistości robi je na kompletny odpier**l, stosując najbardziej domyślny schemat - ot, smoki w jego świecie potrafią latać i ziać ogniem. Ależ to bardzo, bardzo unikalne. No i jeszcze mówią telepatycznie, jak smoki z serii "Jeźdźcy smoków z Pern". Przy tym warto od razu zauważyć nieudolność, z jaką Paolini dokonuje tych wszystkich intelektualnych kradzieży i ogólnie "kreuje" ten swój świat - on w ogóle nie baczy na wewnętrzne uzasadnienie, na powody, dla których dany motyw w utworze występuje. Wciska go tylko dlatego, bo uważa, że tak będzie cool. Przykładem jest właśnie ta telepatia smoków - warto od razu zauważyć, że ona tak naprawdę nie odgrywa w utworze żadnej roli. Smoki równie dobrze mogłyby mówić normalnie, pyskami. Jedyne, co ta telepatia daje, to to, że mogą czasami się porozumiewać na większą odległość, ale co poza tym? Nic. Nie ma żadnego wpływu na świat czy też rozwój postaci oraz relacji pomiędzy nimi - jest, bo Paoliniemu się zachciało, żeby była i tyle.

A ty mi próbujesz teraz sprzedać to idiotyczne rozumowanie, że niby zrzynam podobnie jak Paolini - tylko dlatego, że są u mnie jaszczury, że padła tam jakaś data, która z twojej perspektywy powinna wyglądać zupełnie losowo i że tematyką jest wojna i wojskowość?
Żałosne.

"Możesz sobie mówić, że Paolini stworzył coś o wiele gorszego, bla bla bla, ale zobacz na to z tej perspektywy, czy nie było by dobrym pomysłem wezwanie mnie do stworzenia czegoś lepszego"

Po co? Mam się zniżać do twojego poziomu? Ja cię wzywam tylko do tego, żebyś mi przedstawił sensowną argumentację - i to PO przeczytaniu moich utworów, a nie przed. Jak na razie, poległeś sromotnie.

"A tak na marginesie, dziwne, że nie wiesz, iż zarroc to ten czerwonawy miecz z Eragona"

Ech... na jakiej podstawie myślisz, że tego nie wiem? Bo o tym nie trąbię - tylko dlatego? Nie jesteś jedynym psychofanem Paoliniego, któremu się wydaje, że jego terminologia warta jest tego, by ją zapożyczać w charakterze ksywy. Jest tu na forum inny gość, który nie tak dawno próbował wszcząć kampanię lizania butów Paoliniemu - też ma stosowną ku temu ksywę, a mianowicie "Shur'tugal".

"Jaki ty miły, że dałeś mi słowa otuchy po porażce, którą podniosłem. Wiesz, że to boli?
Hmmm, chyba ktoś cię mocno kopnął (jakaż ironia co?), bo mnie nic nie boli, wręcz przeciwnie czuję się świetnie"

Doprawdy? Więc skąd to biadolenie w poprzednich postach, jaki to ja jestem niedobry?
Jeśli zaś przez "kopnięcie" mnie rozumiesz tę skrajnie nieudolną krytykę mojej "tfurczości", to zaiste - nie zdołałeś mnie kopnąć, bo najwyraźniej potknąłeś się o własne nogi.

"Pewnie nie spodziewałeś się, że jeszcze napiszę, ale wypoczywałem podczas świąt, pewnie czujesz się zawiedziony, że nie przyjąłem porażki"

Że się tak kolokwialnie wyrażę - mnie to rybka. Jeśli chcesz, możesz mi dostarczać rozrywki jeszcze odrobinę dłużej. Z drugiej strony, jeśli sobie pójdziesz, płakać po tobie też nie będę.

"Możesz dalej pisać jaki to jestem arogancki, może internet posłucha twoich "wypocin", ale nie ja"

Możesz dalej pokazywać, że mam rację za każdym razem, kiedy nazywam cię aroganckim. Już raz się chwaliłeś, że jesteś odporny na krytykę - po co drugi raz o tym mówić?
"Mądrzejsi dorośli" to - jak mniemam - tacy dorośli, którzy będą komplementowali twoją mądrość niezależnie od tego, co palniesz?

"Nasłuchałeś się już dostatecznie dużo i nie robi to na tobie wrażenia? Ok, czyli wsparłbyś wojska polskie, bo i tak to tylko wojna, gdy byłem nastolatkiem może mnie to ruszało"

Ech... ty jesteś chyba niedorozwinięty. W ogóle nie rozumiesz, co się do ciebie mówi. Albo jesteś aż do tego stopnia zapatrzony w siebie, że poza twoimi własnymi mądrościami, nic innego dla ciebie już nie istnieje... Nadal widzę to uparte przeświadczenie, że "skoro jego nie rusza to, co JA powiedziałem o wojnie, to znaczy, że jego już NIC nie rusza, związanego z wojną". No, bo przecież nie ma nikogo mądrzejszego i bardziej elokwentnego niż ty, prawda?

"To już jest stereotypowe myślenie o młodzieży, chociaż gdyby wszyscy małolaci byliby tacy jak ja, to średnia mojej szkoły wzrosłaby mocno w górę oraz powstałoby kilka razy więcej rysunków niż dotychczas"

Nie, to jest tylko zgodne z prawdą założenie, że istnieją zarówno mądrzy, jak i głupi przedstawiciele młodzieży. I ty zdecydowanie zaliczasz się do tych drugich. Nie stwierdzam tego po twoim wieku, tylko po tym, co tutaj wypisujesz.
Ale w jednym masz rację, Narcyzie - ten tekst o tym, jaka to młodzież by nie była mądra, gdyby ciebie przypominała, to kolejny popis twojej arogancji.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Koleś po prostu nie oceniaj ludzi na podstawie tego co piszą i jak, bo nawet nie wiesz jaki jestem naprawdę. Możesz sobie gdybać ile chcesz, o tej arogancji już nie wspomnę.
Sądzisz, że nie jesteś arogancki?
Nie ma się co oszukiwać, bo chyba najwidoczniej zazdrość Cię zżera jak piszesz coś o Paolinim, bo tobie się niby należy więcej szacunku.

Pewnie nie rozumiesz o co chodzi z tą datą i rasą, ale już wyjaśniam. Twoje uniwersum w przyszłości jest łudząco podobne do innych, a nie na tym oryginalność polega. Po prostu stara książka z nową bardziej profesjonalną okładką.

Jak według ciebie jestem arogancki i głupi, twój problem, ale jak według ciebie człowiek może wiedzieć nic???
Twoje stwierdzenie jest średnio mądre, ale co mnie ty obchodzisz. To wcale nie oznacza, że jak mam coś gdzieś to od razu jestem arogancki. Nie masz pojęcia ile rzeczy, a tym bardziej ludzi jest dla mnie ważnych i szanuje ich sto razy bardziej niż siebie. A to że mój nick pochodzi z Eragona to jestem psychofanem, przestań wreszcie oceniać ludzi po cząstkowych informacjach na ich temat. Mam ten nick, bo fajnie brzmi, a normalnie nazywam się "airphinix", a tego póki co nie znajdziesz w żadnej książce.

Myślałem, że masz bujniejszą wyobraźnię, ale PODEJRZEWAM (nie oceniam ciebie), że uważasz to za zbyt dziecinne, ale wiesz sam Albert Einstein mówił niegdyś :
"Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B.
Wyobraźnia zaprowadzi cię dokąd tylko zechcesz. "
Nie tylko on jest tym mądrym dorosłym, bo to akurat było oczywiste, poza nim jedną z wielu osób, które szanuję jest Rojo. Znany jutuber, który nagrywa filmy z pasji i dla widzów. Jego motto brzmi: " Gry łączą, a nie dzielą."
Analogicznie powinno być z książkami, ale najwyraźniej niektórzy są tak apodyktyczni, że nie wiedzą co to własne zdanie.

A i nie bądź zaskoczony jak ci nie odpiszę, bo mam rodzinę i znajomych i nie chcę ich zaniedbywać, bo wyjdę na aroganckiego. Nie mówię, że poświęcam ci jakoś szczególną uwagę, ale mam inne sprawy na głowie.

ocenił(a) film na 1
zarroc

"Koleś po prostu nie oceniaj ludzi na podstawie tego co piszą i jak, bo nawet nie wiesz jaki jestem naprawdę"

OK, więc pokaż mi wreszcie, jaki jesteś naprawdę. Wysnuj wreszcie jakiś sensowny wniosek, wypowiedz się wreszcie w jakimś temacie, na którym się znasz.

"Nie ma się co oszukiwać, bo chyba najwidoczniej zazdrość Cię zżera jak piszesz coś o Paolinim, bo tobie się niby należy więcej szacunku"

Drogie dziecko, tłumaczyłem ci już, że Paolini jest tym jednym jedynym autorem, wobec którego nie odczuwam zazdrości. Zazdroszczę sukcesu Sapkowskiemu, a i owszem. Też bym tak chciał, żeby moje książki pojawiły się na półkach i stały się bestsellerami. Zazdroszczę sukcesu Novik - aktualnie jednej z moich ulubionych autorek. Zazdroszczę sukcesu Michałowi Cholewie, którego cykl od dość niedawna czytam - swoją drogą, ponieważ on także pisze militarne SF, zazdroszczę mu jeszcze łatwości, z jaką tworzy wyobrażenia działań wojennych, wojskowych operacji, planów wewnątrz planów w planach... Chciałbym, żeby mnie to przychodziło z równą łatwością. Tym wszystkim autorom, których książki kupuję, czytam i które uważam za dobre, z pewnością zazdroszczę, to przyznaję bez bicia.
Ale Paolini? Czego mam mu niby zazdrościć? Do niego żywię tylko i wyłącznie głęboką pogardę. I to nie dlatego, że on został wydany, a ja nie (i tysiące innych pisarzy amatorów - także nastolatków - też nie). Żywię ją dlatego, że on zmieszał z błotem coś, co jest dla mnie źródłem pasji. Żywię ją przez wzgląd na całe zakłamanie, stojące za jego książkami. Żywię ją przez wzgląd na szkody, jakie wyrządziła fantasy.
Wyobraź sobie, że poświęciłeś bite parę lat na namalowanie jakiegoś obrazu. Przez cały ten czas traktowałeś swoje dzieło z pietyzmem, dopieszczałeś rozmaite detale, starałeś się, by było jak najlepsze. Może nawet spędziłeś wcześniej mnóstwo czasu, malując dla wprawy podobne obrazy. A potem wyobraź sobie jeszcze, że zanosisz swoje magnum opus do galerii sztuki, a tam zostajesz posłany na drzewo na rzecz jakiegoś faceta, który "namalował" swój obraz w parę minut, chlapiąc losowo farbami na płótno. Co byś wtedy czuł? Zazdrość? Czy może raczej odnosiłbyś wrażenie, że ktoś właśnie napluł ci w twarz, że ten ktoś opluł również i podeptał wszystko, co dla ciebie jest takie ważne?
Poza tym, co ja ci mówiłem o prawie Eberta? Czy mi się zdaje, czy ty się właśnie uwsteczniasz?

"Pewnie nie rozumiesz o co chodzi z tą datą i rasą, ale już wyjaśniam. Twoje uniwersum w przyszłości jest łudząco podobne do innych, a nie na tym oryginalność polega"

Nie, kotuś, to ty nie rozumiesz paru prostych rzeczy.
Po pierwsze to już ci mówiłem, żebyś nie próbował nawet oceniać mojego uniwersum, bo nic o nim nie wiesz. Nie przeczytałeś ani jednego tekstu w nim osadzonego, o wspomnianej rasie nie umiesz powiedzieć nic ponad to, że są jaszczurami (kroganie z ME na przykład też są jaszczurami, lecz poza tym z moimi gadzinami nie łączy ich nic, absolutnie nic; wyglądają nawet inaczej). Czepianie się tej daty to już w ogóle czysta głupota - czyli jakiej chciałbyś daty, żeby było "oryginalnie"? Żeby cyfrę zastąpić literą? Samo podanie jakiejś losowej daty nie ma nic wspólnego z oryginalnością lub jej brakiem, bo dany utwór zawsze musi mieć jakiś czas i miejsce akcji - nieważne, czy jest sam w sobie oryginalny, czy też nie. Jeżeli tego nie rozumiesz, polecam poradnię zdrowia psychicznego.
Po drugie, jeśli poprzez "oryginalność" rozumiesz utwór, który w niczym nie będzie przypominał żadnego innego utworu, to nie znajdziesz czegoś takiego. ZAWSZE będzie coś, co gdzieś indziej już było - nawet Tolkien, tworząc swoją mitologię, sięgał wielokrotnie po istniejące legendy czy mity. A jednak potrafił je połączyć w coś innego, coś swojego. Do tego ty, poszukując tej "oryginalności" posługujesz się takimi oderwanymi od kontekstu ogólnikami, że to sięga wyżyn absurdu. Nagle wystarczy dla ciebie sam fakt prowadzenia przez kogoś wojny, żeby mówić o "łudzącym podobieństwie". To zdanie mnie zresztą śmieszy - że moje uniwersum jest łudząco podobne do innych. Ah roar, na przykład którego? Zresztą, nie spodziewam się odpowiedzi na to pytanie - nic nie wiedząc o moim uniwersum, nie możesz dokonać jego porównania z jakimkolwiek innym.

"Jak według ciebie jestem arogancki i głupi, twój problem, ale jak według ciebie człowiek może wiedzieć nic???"

Jak może nie wiedzieć nic w danej dziedzinie? Sam dajesz tego przykład, próbując cokolwiek rzec na temat mojej "tfurczości" - wiesz tylko tyle, że są w niej jaszczury i że z kimś walczą. Mogę ci zadać dowolne pytanie dotyczące tych gadów czy też wspomnianej wojny, ale ty nie będziesz umiał odpowiedzieć na absolutnie żadne. Dlaczego? Bo po prostu nic nie wiesz. Ale i tak czujesz się uprawniony do wydawania opinii.
Masz, poczytaj sobie - http://bazil3282.deviantart.com/art/Sorevian-alphabet-sample-340649327
Skoro uważasz, że o moim uni wiesz już wszystko, to nie powinieneś mieć problemów z "rozszyfrowaniem" tych znaków.

"To wcale nie oznacza, że jak mam coś gdzieś to od razu jestem arogancki"

Chyba miałem rację - ty naprawdę jesteś niedorozwinięty. W każdym razie nie rozumiesz, co się do ciebie mówi.
Nie-e, o twojej arogancji nie przesądza brak wiedzy sam w sobie, ale fakt, że przy owym braku wiedzy próbujesz się z kimś w danej dziedzinie wykłócać. Ja się nie znam na przykład na fizyce kwantowej, więc nie próbuję się mądrować przed ludźmi weń obeznanymi. Ty zapewne nie miałbyś oporów, gdyby nadarzyła się okazja - rzucałbyś na lewo i prawo terminologią, której w ogóle nie rozumiesz i cały czas wmawiałbyś sobie, że słusznie prawisz.

"a normalnie nazywam się "airphinix", a tego póki co nie znajdziesz w żadnej książce"

Brzmi za to dziwnie podobnie do nazwy pewnych linii lotniczych...

"A i nie bądź zaskoczony jak ci nie odpiszę, bo mam rodzinę i znajomych i nie chcę ich zaniedbywać, bo wyjdę na aroganckiego. Nie mówię, że poświęcam ci jakoś szczególną uwagę, ale mam inne sprawy na głowie"

Wzruszające.
Co ty tak w kółko gadasz o tym odpisywaniu lub nieodpisywaniu? Już ci powiedziałem, że mało mnie to obchodzi. Jeżeli nie masz nic więcej do powiedzenia (tak naprawdę to nigdy do tej pory nie miałeś nic do powiedzenia, ale pomińmy ten fakt milczeniem), to przymknij się wreszcie i przestań pisać te kretynizmy, którymi mnie bez przerwy raczysz. Jeśli uważasz, że zrobiłeś jeszcze niedostateczny popis swojej wątpliwej inteligencji, to pisz dalej, chętnie się jeszcze trochę pośmieję. Chętnie na przykład wysłucham twoich kolejnych rewolucyjnych teorii odnośnie tego, jak to wyrwane z kontekstu ogólniki stanowią o fabule oraz istocie opowieści.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Czy ja mówiłem coś o fabule? Nie przypominam sobie.
Chodziło mi o koncepcji podbijania wszechświata przez cywilizację ludzką to chyba nazbyt oczywista oczywistość. Tylko taki scenariusz ludzkości potrafisz stworzyć, bo jeśli tak to trochę mało się wysiliłeś w tej kwestii. Oczywiście z tego co czytałem ich podbijanie wszechświata w pewnym momencie zakłóciły jaszczury, więc coś się zmieniło, ale nie będę się wypowiadał, bo nie czytałem wszystkiego.

Miałem coś w sprawie Eragona do powiedzenia, a mianowicie to, że chyba mam prawo do wyrażania własnej opinii, ale najwyraźniej uważasz, że jestem głupi i moje zdanie nie ma znaczenia. W takim razie też twoje zdanie sam wiesz gdzie, chociaż prawdą jest, że przedtem jeszcze cię słuchałem, ale to się właśnie zakończyło. Wiem jeszcze o wielu rzeczach w dziedzinie astronomi i astrobiologii, ze spraw ekologii oraz parków narodowych też mam jakąś wiedzę, o rysowaniu nie wspominając.
Lecz nawet gdybyś chciał ze mną o tym pogadać, zniżyć się do tego jakże niskiego poziomu, to raczej wątpię w taką możliwość, bo czy to ma jakiś sens. I tak rzekłbyś, że się na tym wcale nie znam, choć to byłoby głupotą z twojej strony. Więc nie i do widzenia!

ocenił(a) film na 1
zarroc

"Czy ja mówiłem coś o fabule? Nie przypominam sobie"

Bezpośrednio - nie. Ale to właśnie fabuła w pierwszej kolejności stanowi o treści... którą to treść nazywasz odtwórczą, z nader błahych pobudek.

"Chodziło mi o koncepcji podbijania wszechświata przez cywilizację ludzką to chyba nazbyt oczywista oczywistość. Tylko taki scenariusz ludzkości potrafisz stworzyć"

No jasne - powinienem był wymyślić taki scenariusz, gdzie ludzie, pomimo odkrycia technologii pozwalającej im na międzygwiezdne podróże, rękami i nogami wstrzymują się od eksploracji i podboju kosmosu. Co tam, że taki scenariusz byłby nielogiczny, pozbawiony jakiegokolwiek sensu i ogólnie debilny - ważne, że byłoby "oryginalnie".
Poza tym - ile jeszcze weźmiesz totalnych ogólników, których wytykanie pozwoliłoby wyzwać od kiepskich i nieodkrywczych dosłownie każdą historię? Najpierw - moja pisanina jest wtórna, bo wojnę prowadzą. Teraz jeszcze pieprzysz, że jest wtórna, bo w ogóle mają czelność podróżować w kosmosie tudzież go podbijać. Czy ty choć przez sekundę zastanawiasz się nad tym, co zdecydujesz się palnąć?
Następnym razem okaże się, że o wtórności mojego uniwersum decyduje fakt, że do podróży w kosmosie używają statków kosmicznych (a nie - na przykład - pierdnięć wynoszących ich na orbitę okołoziemską).

"Oczywiście z tego co czytałem ich podbijanie wszechświata w pewnym momencie zakłóciły jaszczury"

"Zakłóciły" oznacza w tym wypadku to, że jako pierwsze odparły ich inwazję (wcześniej ludzie napotkali kilka innych ras, które następnie zaatakowali i wymordowali do zera - już nie istnieją), a potem przeniosły wojnę na ich terytorium, podbiły Ziemię i zaprowadziły własną okupację na terrańskich planetach. Ludzie wdali się w wojnę z obcymi - wojnę, którą oni sami zaczęli, jako najeźdźcy - i przegrali z kretesem, co na około sto lat zepchnęło ich na margines, jeśli idzie o sytuację polityczną i militarną. Ale co tam - to pewnie jakiś drobiazg, który nie zmienia obrazu uniwersum i który można sprowadzić do "zakłócenia".
Poza tym, ile znasz uniwersów, gdzie to ludzie (a nie jacyś tam starożytni obcy, na przykład) posiadają najbardziej rozwiniętą technologię i to ludzie (a nie jakaś obca rasa) eksterminują całkowicie napotykane na drodze gatunki?

"Miałem coś w sprawie Eragona do powiedzenia, a mianowicie to, że chyba mam prawo do wyrażania własnej opinii"

Masz. Możesz też powiedzieć, że jak dla ciebie, to dwa plus dwa równa się pięć, bo to ładniej wygląda. Czasami wyrażanie własnej opinii nie przynosi chluby.
Poza tym, ja już nawet nie pamiętam, co ty takiego powiedziałeś o "Eragonie" - zamiast o nim, wolałeś pisać o tym, jaki to ja niby jestem zazdrosny, bo sam pisać nie umiem. A potem to już w ogóle zacząłeś pisać jakieś farmazony o "kropkach" i nie wiadomo, czym jeszcze, w ogóle nie związane z tematem.

"Wiem jeszcze o wielu rzeczach w dziedzinie astronomi i astrobiologii, ze spraw ekologii oraz parków narodowych też mam jakąś wiedzę, o rysowaniu nie wspominając"

Na przykład takie farmazony.

"Lecz nawet gdybyś chciał ze mną o tym pogadać, zniżyć się do tego jakże niskiego poziomu, to raczej wątpię w taką możliwość, bo czy to ma jakiś sens. I tak rzekłbyś, że się na tym wcale nie znam, choć to byłoby głupotą z twojej strony"

Przede wszystkim to w ogóle nie czułbym się na siłach dyskutować o astronomii czy astrobiologii. Oraz o ekologii. Swoją drogą, skoro z ciebie taki szpec od ekologii, to dlaczego nie zauważyłeś przy czytaniu "Erasia" kompletnego kretynizmu w postaci smoków, co to nie dość, że są nieśmiertelne, to jeszcze nigdy nie przestają rosnąć? Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak taki świat miałby funkcjonować. Pewnie smoki w końcu zeżarłyby jądro planety, bo już nic innego by nie pozostało.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Może taki scenariusz, w którym na ziemię spada meteoryt niszczący prawie całą cywilizację albo ludzie zamiast podbijać kolejne obce rasy i planety, pomyśleliby nad tym aby obserwować kolejne obce cywilizacje lub też zawrzeć pokój i ich czegoś nauczyć.
Pewnie lepiej napieprzać się przez setki lat, bo to że mamy o całe tysiąclecie do przodu, to przecież nie znaczy, że stali się mądrzejsi.
Pomijam fakt, iż istnieje teoria, mówiącą, że ludzkość obserwują obcy już od tysiącleci niczym w zoo, ale lepiej zrobić coś mniej ambitnego.

No ja tam nie wiem nic o pierdach wynoszących ludzi w przestrzeń kosmiczną nie słyszałem, ale w zasadzie to by było coś oryginalnego, ale tak poważnie mówiąc, twoje uniwersum, rób co chcesz, ale weź przynajmniej wskazane powyżej pomysły pod uwagę.

Czy ty nie wiesz, że w Eragonie istnieje coś takiego jak magia. Brak ci wyobraźni. Nie czytałeś lub oglądałeś Harrego Pottera, w którym to namioty były od zewnątrz malutkie jak dla dwóch osób, a w środku natomiast ogromne jak dom.

Nie rozumiem również dlaczego mówisz, że napisałem farmazony.
Najpierw piszesz, że może jest coś o czym mógłbym się wypowiedzieć, to ci jak na tacy napisałem, a ty z swoimi farmazonami wyjeżdżasz. Seriously?

ocenił(a) film na 1
zarroc

"Może taki scenariusz, w którym na ziemię spada meteoryt niszczący prawie całą cywilizację"

To już było. Nawet coś tak topornego, jak "Primal Rage" (stareńka bijatyka, która wyszła jeszcze przed twoim urodzeniem) miało podobny scenariusz. Generalnie świat postapokaliptyczny to temat przenicowany, jak mało który.

"zamiast podbijać kolejne obce rasy i planety, pomyśleliby nad tym aby obserwować kolejne obce cywilizacje lub też zawrzeć pokój i ich czegoś nauczyć"

Yay. Albowiem nie ma nic tak ambitnego, jak bycie biernym obserwatorem, albo też tanim moralizatorem.

"Pewnie lepiej napieprzać się przez setki lat, bo to że mamy o całe tysiąclecie do przodu, to przecież nie znaczy, że stali się mądrzejsi"

Od kiedy to "mądrość" oznacza niewdawanie się w żadne konflikty zbrojne? Ze swojej strony mogę powiedzieć, że ja znam historię i wiem, że ludzie coś nie stają się "mądrzejsi". Może i pewne rzeczy zmieniają się na lepsze (np. pastwienie się nad jeńcami wojennymi jest dziś prawnie zabronione), ale generalnie to ludzkość wciąż i wciąż powtarza te same błędy. Z tego punktu widzenia, mój wybór nie jest podyktowany brakiem ambitności, tylko przeświadczeniem, że ludzkość jest zwyczajnie zbyt prymitywna, by wyciągać jakieś hurraoptymistyczne wnioski co do ciągu dalszego jej dziejów. Przykładowo, jeśli jeszcze do niedawna (zresztą - jakie "do niedawna"? Nadal takie prymitywy są!) roiło się od osób, które uważały, że jakieś powierzchowne różnice pokroju koloru skóry uprawniały ich do traktowania innych homo sapiens, jakby byli zwierzętami, to dlaczego nie mieliby w przyszłości przyjąć podobnej postawy względem obcych? Przykro mi, że ty uznajesz za "ambitną" jakąś naiwną bajeczkę w imię słabo pojmowanej "oryginalności". Ale zapewniam cię, że w rzeczywistości to twój tryb rozumowania jest mało ambitny.

"Pomijam fakt, iż istnieje teoria, mówiącą, że ludzkość obserwują obcy już od tysiącleci niczym w zoo, ale lepiej zrobić coś mniej ambitnego"

Kotuś, moimi wyborami względem uniwersum powodują zupełnie inne względy, niż tobie się wydaje. Względy, które najwyraźniej pozostają poza twoim naiwnym, wąskim rozumowaniem. Poza tym - sam niedawno próbowałeś mnie poruszyć swoją gadaniną na temat wojny, a teraz twierdzisz, że to temat mniej ambitny? Myślisz, że przeniesienie wojny w setting SF czyni zeń bajkę? Dla mnie to ogromne pole do popisu i okazja do wzięcia się za bary z rozmaitymi trudnymi tematami - a nie powód, by pisać wyłącznie o strzelaniu dla samego strzelania.

"No ja tam nie wiem nic o pierdach wynoszących ludzi w przestrzeń kosmiczną nie słyszałem, ale w zasadzie to by było coś oryginalnego"

Nie, kotuś, to nie byłoby oryginalne. To byłoby debilne. "Oryginalność", wbrew twojemu laickiemu przekonaniu, to nie jest jakiś nadrzędny czynnik, do którego należy dążyć bez względu na wszystko inne - wliczając w to coś tak fundamentalnego, jak SENS. Myślisz, że wysnułem obraz ludzkości taki, a nie inny, bo nie byłem w stanie wymyślić nic bardziej oryginalnego? Nie, bo taki obraz wydał mi się SENSOWNY. Myślisz, że u mnie poszczególne rozumne rasy podróżują statkami kosmicznymi, bo nie umiałem wymyślić nic innego? Nie, po prostu nie widzę SENSU, żeby mieli podróżować czymś innym.
Poza tym, skąd u wielbiciela Paoliniego nagle takie dążenie do oryginalności? Bo wiesz - w jego przypadku, mój zarzut nie opiera się na tym, że jego świat jest podobny do innych światów fantasy. Opiera się na tym, że on bezczelnie ukradł setting od Tolkiena, potem zgapił jeszcze od paru innych autorów, i uznał taki frankensteinowaty, posklecany z cudzych pomysłów świat za swój.

"poważnie mówiąc, twoje uniwersum, rób co chcesz, ale weź przynajmniej wskazane powyżej pomysły pod uwagę"

Nie, nie wezmę ich pod uwagę.
Tego z meteorytem nie wezmę pod uwagę, bo jestem po prostu przeciwnikiem pesymistycznych prognoz na temat naszego dalszego losu. Tak samo nie opiszę nic w świecie postnuklearnym, ani też takim po globalnej epidemii jakiegoś wirusa - wolę inny setting, w którym lepiej się czuję i w którym mam większe szanse na napisanie czegoś wartościowego.
Tego z ludźmi obserwującymi jeno obcą rasę nie wezmę pod uwagę, bo to od razu wyklucza pewnego rodzaju relacje pomiędzy postaciami oraz realny wpływ "naszej" cywilizacji na inne, jakie mogłyby egzystować we wszechświecie. Chodzi mi o to, żeby ludzie i przedstawiciele innych ras wchodzili ze sobą w interakcję - jak mam to osiągnąć, izolując ludzkość od reszty?
Tego z ludźmi robiącymi za mądrych moralizatorów nie wezmę pod uwagę, bo taka wizja ludzkości wydaje mi się naiwna i zwyczajnie głupia. Poza tym, to rodzi problemy z interakcją pomiędzy postaciami, o jakich mówię powyżej - nie zamierzam narzucać sobie bezsensownych ograniczeń.
Jak już mówiłem, moimi decyzjami względem własnego uni rządzą względy, których ty sam wyraźnie nie rozumiesz. Usiłujesz to nieudolnie sprowadzić do jednego mianownika, jakby to było takie proste.

"Czy ty nie wiesz, że w Eragonie istnieje coś takiego jak magia"

Człowieku, jaka magia? Co ty próbujesz sugerować - że te smoki magicznie rozmnażały zwierzęta, które zjadały? Albo że nażerały się magią samą w sobie? Dziwne, że w takim razie nie ujrzałem żadnych tego przykładów w wypocinach Paoliniego.
Chcesz porozmawiać o czymś ambitnym? OK, zatem lekcja pierwsza - niewiele jest rzeczy tak nieambitnych, jak próba usprawiedliwienia każdej fabularnej dziury stwierdzeniem, że "to magia". To zdradza natychmiast, że autorowi po prostu się nie chciało pomyśleć nad wewnętrznym uzasadnieniem własnych wypocin.
Zresztą, to nie jedyna tego typu zagrywka Paoliniego - nigdy nie raczył wyjaśnić, dla przykładu, dlaczego jego główny łotr konkretnie stał się zły, dlaczego postanowił wybić jeźdźców i zostać impera... przepraszam, królem (jak każdy wie, imperiami rządzą przecież królowie) i ogólnie dlaczego należy z nim walczyć. Jedną jedyną podaną przezeń motywacją Galbatroniksa jest to, że "oszalał". I tłumaczy tym każde jego zachowanie.
Jeszcze raz - próbowałeś mi coś mówić o ambitności?

"Nie rozumiem również dlaczego mówisz, że napisałem farmazony.
Najpierw piszesz, że może jest coś o czym mógłbym się wypowiedzieć, to ci jak na tacy napisałem, a ty z swoimi farmazonami wyjeżdżasz"

Nie musisz mówić, że nie rozumiesz, bo to ewidentne.
Człowieku - to, że ja cię wezwałem, abyś dla odmiany powiedział coś z sensem i w sposób zdradzający, iż wiesz o czym mówisz, wcale nie oznacza, że ty masz mi tu zaraz gadać na dowolny temat, niezwiązany w ogóle z bieżącymi sprawami. Co mi po tym, że powiesz coś na temat astronomii?

Swoją drogą - ile jeszcze razy i na ile sposobów oznajmisz, że nie chcesz ze mną gadać... po to tylko, żeby niedługo później odezwać się ponownie?

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

…See you in your grave my friend. Bye!..

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Ale jak możesz czepiać się nieśmiertelności smoków? ;p O ile się nie mylę, to już u Tolkiena takie były, o elfach nie wspominając.

ocenił(a) film na 1
Ryloth

Nie czepiam się nieśmiertelności, tylko całokształtu. U Paoliniego nie dość, że są nieśmiertelne, to jeszcze było ich mnóstwo, w czasach ich świetności cały czas kluły się nowe, te żyjące nie umierały ze starości, a na dokładkę cały czas rosły, aż robiły się wielkie jak góra - i rosły nadal. Bez końca.

Może i Galbatroniks dobrze zrobił, że je wytrzebił (to nie jedyna rzecz, za którą po namyśle warto mu przyklasnąć) - bo cholera wie, jak to by się skończyło.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Jeżeli rzeczywiście nigdy nie przestawały rosnąć, to to rozwiązanie jest dość głupie, ale sama nieśmiertelność już nie.

Der_SpeeDer

Jak zrozumiałem, jesteś autorem. Niczego nie wydałeś, bo Cię nie stać, nie masz możliwości itd... . Jednakże, napisałeś coś i opublikowałeś w domenie publicznej, ... Bez urazy, szablonowe jakbym oglądał rozgrywkę StarCraft-a, zbyt wiele dialogów, a właściwie całość oparta na dialogach. To nie film nie można zobaczyć to trzeba opisać, no i trochę nieskładne. Do tego postacie, ok jaszczury czy inne stwory, ale tam są bohaterowie, pojedyncze jednostki o różnych charakterach, u Ciebie tego nie ma to nie nacja w StarCraft-cie, nawet tam mają opis i historię. Sam zauważyłeś, że czytelnicy założyli, iż one syczą, a Ty kilka stron później dementowałeś to, tylko to ma wynikać z tekstu. No i świat tu wszechświat, bo historia startuje na orbicie planety, jakiej? zielonej, czerwonej, bitwa, bo cholery gdzie? na planecie, orbicie. Gdzie otoczenie bohatera, który jest w instalacji, o to kreatywne, tylko co to piwnica z ekranem głównym, są tam inni, a nie są, przecież rozmawia z kimś, lecz nie dane nam było poznać. Każda historia dzieje się w jakimś uniwersum, u Ciebie to pustka, planeta to dosłownie czarna plama. Nacje, rasy są odrębnie różne, musisz je przedstawić, czyli powinieneś zacząć od początku, a nie w środku w czasie bitwy nie wiadomo o co z kim i poco. Polecam wpierw opisywać proste czynności które sam wykonujesz np:
"Wchodząc do domu, kucnął i przywitał się z psem. Głaskając go po futrzastej łepetynie, położył klucze na sosnowej szafce. Po czym Wstał, zamknął drzwi i rzekł - bla bla bla i bla - zmęczony położył fartuch na miejscu. Założył obrożę psu cały oblazły białymi kłakami po krótkiej zabawie. Powtórzył - bla. I wyszli na spacer do lasu (...)".

ocenił(a) film na 1
ydk2

Dużo się opinii o swoich wypocinach nasłuchałem - pochlebnych i niepochlebnych, takich równających moje "dzieła" z ziemią i takich zawierających superlatywy, od których słuchania czy czytania było mi wręcz głupio. Ale czegoś tak chaotycznego jeszcze nigdy. To naprawdę zabawne, że o pisaniu próbuje mnie pouczać ktoś, kto nie umie nawet zastosować prawidłowej składni ani interpunkcji w swoich pisemnych wypowiedziach.

"Niczego nie wydałeś, bo Cię nie stać, nie masz możliwości"

Ależ owszem, stać mnie - jak każdy wie, nie ma nic prostszego, niż wydrukowanie i oprawienie iluś tam egzemplarzy danych wypocin - tylko po co? To się jeszcze musi sprzedać, a ja nie jestem na tyle butny, by oczekiwać, że moja pisanina zrobi furorę i znajdzie tłumy nabywców.

"szablonowe jakbym oglądał rozgrywkę StarCraft-a, zbyt wiele dialogów, a właściwie całość oparta na dialogach"

Tą konstatacją, że "całość oparta na dialogach" zdradzasz momentalnie, że nic nie wiesz o moich wypocinach czy moim stylu. Czyli mam już wyobrażenie, ile tego właściwie przeczytałeś (podpowiedź: niewiele). Kolejny, co to sobie wybrał jeno pierwsze opowiadanie z brzegu, troszkę poczytał i już czuje się uprawniony do wyrażania opinii o całokształcie mojej "tfurczości".
Zabawne, że wspomniałeś właśnie StarCrafta, bo w gruncie rzeczy pomysł na opowiadanko "Pierwsza Krew" zakiełkował w moim łbie właśnie pod wpływem jednej z cut-scenek z tej gry, konkretnie Battle on the Amerigo. Tyle że intrygę stojącą za całą historią musiałem już wymyślić po swojemu, a z samego filmiku zapożyczyłem jeno ogólny koncept oddziału penetrującego stację kosmiczną z bombą na podorędziu oraz pojedyncze detale (np. ten moment, gdy Sirame zostaje nagle przez coś zabity i porwany, a pozostali żołnierze, zaalarmowani, błyskawicznie odbezpieczają broń i w milczeniu tudzież niemal zupełnej ciszy, przez chwilę po prostu nasłuchują i wodzą oczami). Zresztą, nigdy nie miało to być nic ponad krótkie opowiadanie, napisane dla rozerwy i w ramach ćwiczenia - a nie pełnoprawny utwór, który chciałbym dawać komukolwiek do komercyjnej publikacji.

"To nie film nie można zobaczyć to trzeba opisać, no i trochę nieskładne"

Naprawdę... nie, do tego przejdziemy sobie później. Wszystko po kolei.

"Do tego postacie, ok jaszczury czy inne stwory, ale tam są bohaterowie, pojedyncze jednostki o różnych charakterach, u Ciebie tego nie ma to nie nacja w StarCraft-cie, nawet tam mają opis i historię"

Ktoś wie, osomuhozzi?
Właśnie o tym mówiłem na samym początku - facet nie umie nawet skreślić prostej opinii w taki sposób, aby nie wyszedł z tego przypadkiem jakiś kompletny bełkot... Ale do pouczania czuje się uprawniony.
Może chodzi o to, że nie zacząłem od wyłożenia backgroundu całej rasy, niczym w podręczniku do sesji RPG? Mam tego... nie, do tego też zaraz sobie dojdziemy. Po kolei.

"Sam zauważyłeś, że czytelnicy założyli, iż one syczą, a Ty kilka stron później dementowałeś to, tylko to ma wynikać z tekstu"

JAKIE ZNACZENIE DLA FABUŁY MA TO, CZY TE JASZCZURY SYCZĄ? PO CO o tym pisać, po co tracić czas na coś, co NIC nie wnosi? Nie dalej, jak kilka miesięcy temu... ach, cholera, znów wybiegam naprzód - wszystko po kolei.

"No i świat tu wszechświat, bo historia startuje na orbicie planety, jakiej? zielonej, czerwonej, bitwa, bo cholery gdzie?"

I znowu - A JAKIE TO MA ZNACZENIE DLA FABUŁY? Z punktu widzenia tego krótkiego opowiadanka istotna jest zależność polityczna pomiędzy stronami konfliktu, sytuacja na froncie oraz powody, dla których ta planeta jest ważna - i to wszystko jest pokrótce wytłumaczone. A to, czy ta planeta jest zielona, czy czerwona, czy sraczkowata, nie ma żadnego, absolutnie ŻADNEGO znaczenia, bo w żaden sposób nie wpływa na bieg wydarzeń, główny wątek nie rozgrywa się nawet na powierzchni jej planety, więc pisanie bzdur o jej kolorze i innych takich nie wnosiłoby absolutnie niczego do fabuły i tylko nudziło tudzież spowalniało narrację.

"Gdzie otoczenie bohatera, który jest w instalacji, o to kreatywne, tylko co to piwnica z ekranem głównym, są tam inni, a nie są, przecież rozmawia z kimś, lecz nie dane nam było poznać"

Naprawdę... nie, muszę tę kwestię w końcu wyłożyć, bo powraca dosłownie co akapit. Nie dalej, jak parę miesięcy temu, jedno z moich późniejszych opowiadań zostało skrytykowane za nazbyt rozwlekłe, zbędne opisy, poświęcające zdecydowanie zbyt wiele uwagi zbyt wielu niepotrzebnym szczegółom. Nawet przepisowy, wojskowy komunikat, który gdzieś tam padł, został uznany za rozwlekły (mimo że składał się raptem z kilku słów), no bo trzeba było to ograniczyć do paru szczeknięć w mowie potocznej. Słuchałem tych słów krytyki z niemałą frustracją, bo w gruncie rzeczy jakiś czas wcześniej poszerzyłem niektóre z tych opisów, w odpowiedzi na czyjeś narzekania, że są zbyt lakoniczne. Poszerzyłem je o zaledwie po kilka zdań - tak, żeby tylko ogólnie zarysować obraz miejsca akcji - ale to najwyraźniej komuś innemu wystarczyło, żeby dla odmiany jęczał "za dłuuugie, za rozwleeekłe, po co się tak rozwooodzić"... Więc teraz przychodzi kolejny maruda i znów marudzi w drugą stronę, że on chce więcej szczegółów - w tym takich, które nie pełniłyby żadnej, kompletnie żadnej funkcji w tekście. Czyli krótko mówiąc - nie denerwuj mnie, bo moja cierpliwość wobec ludzkiego marudzenia oraz niemożności zadowolenia absolutnie wszystkich naprawdę ma swoje granice. Jeżeli dokładny opis miejsca akcji nie spełnia określonej roli - tak jak w powyższym przypadku - jego wygląd można ze spokojem pozostawić wyobraźni czytelnika, a jego wciskanie na siłę nie robi niczego poza spowalnianiem narracji.
Swoją drogą, ten tekst o tym, jakie kreatywnie jest umieszczanie wojskowego w instalacji wojskowej, sprawia, iż nabieram podejrzeń, że masz o tym podobne pojęcie, co facet, z którym poprzednio się użerałem. Wojskowy jest na służbie w swojej kwaterze, czyli - co nakazuje ZDROWY ROZSĄDEK - jest w jakiegoś rodzaju wojskowej instalacji! Ależ oczywiście! Powinienem był przecież wykazać się "kreatywnością" i wymyślić na przykład, że tak naprawdę siedzi w burdelu, a te wszystkie komputery i inny sprzęt, pozwalający mu sprawować dowództwo, obsługują panie negocjowalnego afektu! Po prostu... nie chce mi się komentować wątpliwego pomyślunku takich "głodnych oryginalności". To, co dyktuje realny świat i zdrowy rozum, jest zbyt przaśne - trzeba kombinować jak koń pod górę. Co tam, że będzie debilnie i bez sensu - ważne, żeby było "oryginalnie" i "kreatywnie".

"Każda historia dzieje się w jakimś uniwersum, u Ciebie to pustka, planeta to dosłownie czarna plama. Nacje, rasy są odrębnie różne, musisz je przedstawić, czyli powinieneś zacząć od początku, a nie w środku w czasie bitwy nie wiadomo o co z kim i poco"

Wspomniane powyżej osoby, krytykujące jeden z późniejszych tekstów, narzekały również na to, że zbyt często sięgam po kolejne szczególiki z uniwersum, zbyt często staram się tłumaczyć to i owo, wskutek czego tym bardziej spowalnia to narrację i czyni tekst "suchym". Zresztą, nawet moje wczesne teksty były krytykowane za nadmierną ilość ekspozycji odnośnie uniwersum. A teraz pojawił się prawdziwy znawca (który nie poznał jeszcze nawet tajników poprawnej składni) i twierdzi, że te ekspozycje na każdym kroku, spowalniające akcję, to jest to, czego potrzeba mojej pisaninie. Poza tym, "Pierwsza Krew" pisałem akurat z założenia jako krótkie opowiadanie, koncentrujące się na pojedynczej akcji oddziału specjalnego, z myślą o ludziach, którzy czytali moją pierwszą, dużą powieść osadzoną w tym uniwersum. Ta powieść dość znacząco przybliżała realia uniwersum, w związku z czym ludzie, którzy ją przeczytali, orientowali się później w "Pierwszej Krwi". Ale tobie się oczywiście wydaje, że nawet krótkie opowiadanie, nastawione na akcję, należy naładować ekspozycjami i sztucznie je wydłużać. I jeszcze to "powinienem zacząć od początku"... To znaczy od kiedy? Od momentu, gdy wybuchła Bitwa o Akiosa? Od momentu, gdy rozpoczęła się w ogóle wojna z Auvelianami i Ildanami? Od chwili zakończenia wojny z Terranami? A może w ogóle od momentu, gdy tamta wojna się z kolei zaczęła? Tylko o jakie "zaczęcie" mowa, skoro wojna ta była rozgrywana w dwóch etapach, które dzieliło pół wieku pokoju... Moje uniwersum ma historię rozpisaną na setki lat i nie mogę, ot tak, zacząć "od początku". Każda pomniejsza historia weń osadzona zawsze będzie się rozgrywała w określonych realiach, w środku takiego czy innego konfliktu. Najwcześniejsza historia, o której można najprędzej powiedzieć, iż rozgrywa się "od początku" (choć jeszcze przed wydarzeniami w niej opisanymi miały miejsce inne, istotne dla historii uniwersum) to ta opisana w "Niebie i piekle".



Niech mi będzie wolno także skomentować ten "instruktażowy" tekst, również zbudowany na elementarnych błędach.

"Wchodząc do domu, kucnął i przywitał się z psem"

To znaczy, kiedy kucał i witał się z psem, wciąż wchodził do tego domu? Przepraszam, że parsknąłem śmiechem, ale miałem właśnie wizję faceta, który wchodzi do domu i głaszcze psa, drobiąc na tych kucniętych, ugiętych nogach...

"Głaskając go po futrzastej łepetynie, położył klucze na sosnowej szafce"

Używanie sformułowań typu "futrzasta łepetyna" co do zasady przystoi narratorowi mniej więcej tak samo, jak głośne bekanie w towarzystwie. Poza tym, serio? Drugie z rzędu zdanie, które zaczynasz od imiesłowu?

"Po czym Wstał,"

Nie zaczyna się zdania od "po czym".

"Założył obrożę psu cały oblazły białymi kłakami po krótkiej zabawie"

Czyli kto w końcu był oblazły tymi kłakami? Ten facet? Pies? Obroża? I o jakiej "krótkiej zabawie" tutaj mowa, skoro z tekstu wynika tylko tyle, że facet po prostu tego psa głaskał?

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

Der_SpeeDer Najciekawsze jest to, że zaprzeczasz sam sobie... Napisałeś wyżej, że Zarroc jest arogancki, o ile się nie mylę. Nie sądzisz, że to określenie bardziej pasuje do ciebie? Próbujesz zgrywać dojrzałego emocjonalnie, chociaż nie wiesz nawet na czym polega kulturalna dyskusja - na pewno nie na wyśmiewaniu się z drugiej osoby, jak zaprezentowałeś. Nie wspominając już o tym, że oczywiście twoje słowo musi być ostatnie. Nawet ten - jak go pięknie określiłeś - dzieciak miał więcej kultury i przestał ciągnąć tą bezsensowną dyskusję.
Tak, to JEST bezsensowna dyskusja. Zauważyłam, że wypowiadające się w tym temacie osoby mają niezwykłą tendencję do przytaczania zasad. Więc może i ja to zrobię - o gustach, mój drogi, się nie dyskutuje. A jak już, róbmy to kulturalnie! Wzajemne przekrzykiwanie się nie ma najmniejszego sensu. Ja sama Eragona uwielbiam, ale rozumiem, że może się nie podobać. Dla mnie w sadze Paoliniego najpiękniejszy jest ten wykreowany przez niego świat. Seria naprawdę ma potencjał i gdyby nie beznadziejna ekranizacja, Dziedzictwo naprawdę mogłoby osiągnąć sukces.

ocenił(a) film na 1
Margo9087

"Napisałeś wyżej, że Zarroc jest arogancki, o ile się nie mylę. Nie sądzisz, że to określenie bardziej pasuje do ciebie?"

Nieee, dlaczego?

"Próbujesz zgrywać dojrzałego emocjonalnie, chociaż nie wiesz nawet na czym polega kulturalna dyskusja - na pewno nie na wyśmiewaniu się z drugiej osoby, jak zaprezentowałeś"

Ależ ja nie próbowałem nikogo zgrywać. Nigdy też nie zacząłem żadnej dyskusji, bo mój interlokutor już pierwszymi swoimi wypowiedziami dał świadectwo osoby, która dyskutować nie umie (m.in. naruszając wspomniane prawo Eberta). Zamiast tego, postanowiłem po prostu dobrze się bawić. Co zresztą dałem w pewnym momencie temu delikwentowi do zrozumienia, konstatując, że jeśli chce, może mi dostarczać rozrywki odrobinę dłużej.

"Nie wspominając już o tym, że oczywiście twoje słowo musi być ostatnie"

Lepiej sobie sprawdź daty i godziny publikacji postów - a przekonasz się, kto w rzeczywistości wypowiedział ostatnie słowo...

"Nawet ten - jak go pięknie określiłeś - dzieciak miał więcej kultury i przestał ciągnąć tą bezsensowną dyskusję"

Składając wcześniej kilkakrotnie solenną zapowiedź odejścia i kilkakrotnie ją łamiąc. Do tego "przestał ciągnąć" tę "dyskusję" (jak już powiedziałem, żadnej dyskusji nie było) w ten sposób, że nawet na odchodnym musiał rzucić jakiś kretyński tekst.

"Więc może i ja to zrobię - o gustach, mój drogi, się nie dyskutuje"

Mylisz się. Wbrew powszechnemu, a fałszywemu mniemaniu, o gustach jak najbardziej się dyskutuje. Nie bez racji wyróżnia się przykładowo kino ambitne oraz kino dla masowego widza. Nie bez racji historycy określają gust plemion germańskich jako "prymitywny", bo kiedy plądrowali ten Rzym i przywozili sobie pamiątki, to nie wykazywali żadnego poczucia estetyki - ich gust sprowadzał się do "im bardziej pozłacane, tym lepiej".
Poza tym - robi mi się już niedobrze od powtarzania tego po raz setny - reguły prawidłowego pisania, budowy i zastosowania środków stylistycznych, kreacji postaci, narracji, et cetera, nie są zależne od gustu. Tak samo jak nie jest zależna od gustu pisownia słowa "gżegżółka". Paolini po prostu nie ma nawet podstawowych umiejętności pisarskich i zdradza to na każdym kroku. Czytając te jego wypociny, te jego nieporadne figury stylistyczne, napisane całkowicie losowo, te wszystkie podręcznikowe wręcz błędy, widzę wyraźnie, że to dzieło kogoś, kto nie miał zielonego pojęcia, co robi. Nie miał żadnego zamysłu, kiedy pisał dane zdanie. Gryzmolił po omacku, co mu ślina na język przyniosła. Aha, i usilnie starał się naśladować Tolkiena. Ze skutkiem co najmniej żałosnym.
I z grzeczności nie powiem, jaka jest klasyfikacja gustu kogoś, kto taką nieumiejętnie, niepoprawnie, pod każdym względem źle napisaną powieść "uwielbia".

"Dla mnie w sadze Paoliniego najpiękniejszy jest ten wykreowany przez niego świat"

Świat pozszywany z kilku istniejących settingów fantasy, które Paolini bezczelnie ukradł, nazywasz "wykreowanym przez niego"? Świat bzdurny, kompletnie niewiarygodny, nakreślony bez elementarnej znajomości realiów, zaludniony w dodatku przez puste wydmuszki, chodzące stereotypy i automatony, nazywasz "pięknym"?
Myślę, że dostatecznym świadectwem tego, jaki to "piękny" i "wykreowany" jest ten świat, jest sam fakt, że Paolini wypuścił swoją pierwszą szmatę, mając 19 lat. Warto wiedzieć, że tworzenie całego - własnego - świata to nie jest bułka z masłem. To ciężka, żmudna robota, która zajmuje lata. Nie dni. Nie tygodnie. Nie miesiące. Lata. A nawet i dekady. Albo i całe życie. Niejaki Tolkien strawił znaczną część własnego żywota, budując mitologię Śródziemia - a przecież nawet po jego śmierci, pozostają pewne kwestie, których nie omówił na kartach swoich dzieł. Gdyby Paolini rzeczywiście napracował się nad własnym uniwersum, pewnie do dziś nie wydałby żadnej książki - bo byłby nadal zajęty szlifowaniem całego lore. Ale to oznaczałoby mnóstwo pracy bez otrzymywania za nią natychmiastowego wynagrodzenia. Coś, na co Paolini i jego starzy przystać nie mogli. Więc poradził sobie z tym problemem w wiadomy sposób - zamiast tworzyć świat, po prostu wziął setting od Tolkiena, wcisnął tam dodatkowo kilka innych ukradzionych skądinąd koncepcji, zretuszował jeszcze to i owo, po czym nazwał rzecz ukończoną.
I znów - z grzeczności nie będę się w tym momencie wypowiadał o gustach. Zamiast tego powiem po prostu, że Paolini zwyczajnie leje na swoją książkę - i na ciebie, jako czytelniczkę, której wcisnął tę zrobioną na odpiernicz szmatę. A ty się cieszysz i wołasz, że to deszcz pada.

"Seria naprawdę ma potencjał i gdyby nie beznadziejna ekranizacja"

Już ty mi tu nie obwiniaj ekranizacji. Serię zarżnął sam autor, który nie tylko nie rozwijał się jako pisarz wraz z kolejnymi tomami, ale wręcz pisał coraz gorzej. Ostatnią część (tak pełną wody, że u nas wydali ją w dwóch tomach) napisał już tak beznadziejnie, że - wedle mojej wiedzy - nawet część jego fanów ją znienawidziła. Mówimy tu już o spodzie dna.

Der_SpeeDer

"Każdy by coś takiego napisał" ale to on wpadł na ten pomysł i zarobił na tym nie małe pieniądze. Skoro według ciebie to takie proste to zrób coś podobnego i wtedy dopiero możesz uznać że to żaden wyczyn

ocenił(a) film na 1
Adamek_96

"ale to on wpadł na ten pomysł i zarobił na tym nie małe pieniądze"

Przepraszam - czy ty zrozumiałeś cokolwiek z tego, co napisałem?

Nie, on nie wpadł na żaden pomysł. On tylko skopiował cudze pomysły. Od siebie nie dał nic. Jego książka składa się tylko ze schematów połączonych innymi schematami.

I nie, rzecz nie leży w tym, że każdy "by" coś takiego napisał, tylko w tym, że każdy JUŻ coś takiego napisał. Amatorskich utworków fantasy, bazujących na schemacie "o_rety_zniszczyli_moją_wioskę#30587356 wieśniak_staje_się_bohaterem#4673567 proroctwa_mówią_że_pokonasz_zło#356856 będziemy_cię_trenować_w_sztuce_miecza_i_magii#3587348" już od dawna są w sieci setki, jeśli nie tysiące. Utworek Paoliniego nie wyróżnia się na ich tle niczym, absolutnie niczym (gorzej - są wśród tych tysięcy utworków takie napisane dużo lepiej i dużo dojrzalej, niż Eraś). Swój sukces zawdzięcza temu, że jego rodzice mieli wydawnictwo na zbyciu, więc mogli wydać mu tę książkę i zarobić na tym pieniądze. Aha - i jeszcze wielkiej i agresywnej kampanii reklamowej, w ramach której m.in. Paolini nie musiał chodzić do szkoły, bo rodzice mu pozwolili jeździć po kraju i promować swoje "dzieło".


"Skoro według ciebie to takie proste to zrób coś podobnego i wtedy dopiero możesz uznać że to żaden wyczyn"

Sorry - nie mam rodziców z wydawnictwem w kieszeni (ani sam takowego nie prowadzę), od dawna nie mam już "nastu" lat, więc ten żałosny chwyt marketingowy się nie sprawdzi (piętnastolatek napisał własne fantasy - ot, sensacja... jakbym się z tym wcześniej nie zetknął niezliczoną ilość razy), a poza tym mam za mało czasu, by jeździć z jednego końca Polski na drugi i wpychać ludziom butem do gardła swoje wypociny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones